Codziennie będą tu ginąć setki osób: w lesie, górach i budynkach. Wszystko na ekranie. Armia chce kupić cztery nowe symulatory do strzelania z różnego rodzaju broni. Wojskowi do kwietnia czekają na zgłoszenia ofert firm, które chciałyby wziąć udział w przetargu.
Inspektorat Uzbrojenia MON właśnie ogłosił, że do połowy czerwca czeka na zgłoszenia ze strony firm, które byłyby zainteresowane sprzedażą wirtualnych strzelnic dla naszej armii. Wojskowi chcą kupić cztery tego rodzaju obiekty. Na strzelnicy można będzie trenować różne scenariusze walki.
Żołnierze będą nawet atakowani przez terrorystów posiadających własne pojazdy. Odpowiedzą wirtualnym ogniem ze swoich: Beryli, karabinów maszynowych PKM i UKM, 60-milimetrowych moździerzy LM-60, automatycznych granatników Mk-19 oraz karabinów snajperskich.
Wirtualni terroryści
Wszystko to odbywać będzie się na symulatorach szkolno– treningowych Śnieznik. Wojsko ma już tego typu sprzęt, opracowany przez specjalistów z z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia i firmę Autocomp Management ze Szczecina. Ta ostatnia założona została w 1991 roku przez grupę pracowników naukowych Politechniki Szczecińskiej.
Specjalnością firmy są prace badawczo-rozwojowe i wdrożenia systemów z dziedziny automatyki i sterowań, symulatorów i trenażerów, technologie bezprzewodowego sterowania informacja zwrotną, softwarowe i inne realizowane na potrzeby firm, wojska oraz Szkolnictwa Wyższego. Wszystkie systemy wykonywane są kompleksowo - od projektu poprzez dostawę, instalację i szkolenie.
Z kolei Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia realizuje badania naukowe i prace rozwojowe z zakresu obronności i bezpieczeństwa państwa, ukierunkowane na wdrożenie i praktyczne zastosowanie. Jako instytucja podporządkowana Ministerstwu Obrony Narodowej, wspiera proces modernizacji Sił Zbrojnych, dostarczając innowacyjnych i kompleksowych rozwiązań w zakresie uzbrojenia i sprzętu wojskowego.
Symulator Śnieżnik
Wszystkie cele, scenariusze, słowem cała wojskowa gra wyświetlana jest na olbrzymich ekranach. Ćwiczący muszą reagować na zagrożenia w czasie rzeczywistym, a prowadzący grę w dowolny sposób zmieniać scenariusz. Nie tylko samą akcję, ale również pogodę czy liczbę przeciwników. Żołnierze mają zamontowane na broni specjalne czujniki laserowe i łączność radiową.
Jak w większości tego typu symulatorów, wojsku chodzi nie tylko o sam proces ćwiczenia żołnierzy, ale również o zmniejszenie kosztów. Wojsko ma już na swoim wyposażeniu od kilku lat 12 takich urządzeń. Jedno kosztuje około pięciu mln złotych. Obecnie ćwiczą na nich miedzy innymi żołnierze z Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina, Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa czy też specjaliści z Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.