Autorzy pisma do Ministra Edukacji Narodowej wskazują liczne błędy merytoryczne w książce. Najpoważniejszym z nich jest forsowanie poglądu, jakoby pokolenie obecnych dwudziestolatków, które wiedzę zdobywało za pośrednictwem nowych technologii, wykazuje duże różnice w strukturze mózgu względem starszych pokoleń. W efekcie miałoby to stanowić przyczynę zmian metod nauczania w szkole współczesnej młodzieży.
Intencja dr Marzeny Żylińskiej wydaje się tu czytelna — skoro młode pokolenie to „zupełnie inni ludzie”, to stanowi to doskonałą przesłankę do stworzenia nowego systemu edukacji i wdrażanie go na szkoleniach, warsztatach, wykładach, poprzez wydawanie książek i materiałów szkoleniowych itd., co z dużą energią właśnie robi.
Dr Żylińska odpowiedziała już na zarzuty Polskiej Akademii Nauk. Jak wyjaśnia, książka nie jest o neurobiologii, a edukacji.
Książka mojego autorstwa „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi” (Wydawnictwo Naukowe UMK 2013) poświęcona jest problemom edukacji, nie jest i nie miała być podręcznikiem neurobiologii. Nie prowadzę badań z tej dziedziny. Jako metodyk w mojej pracy opieram się na publikacjach niemieckich, brytyjskich i amerykańskich neurobiologów i neuropsychologów. Nauczyciele, metodycy i pedagodzy, chcąc zmieniać system szkolnictwa, powinni wykorzystywać najnowszą wiedzę dotyczącą procesów uczenia się i zapamiętywania, a szczególnie publikacje odnoszące się do edukacji.
Zawarte tam [w liście - przyp. red.] zarzuty są w moim przekonaniu nieprawdziwe i nierzetelne. Tezy, które prof. Mozrzymas uważa za błędne, prezentowane są w publikacjach i wykładach cytowanych przeze mnie autorów. Mogli się z nimi zapoznać uczestnicy konferencji, które współorganizowałam w ostatnich latach. Szkoda, że Autor opinii nie podjął z nimi naukowej polemiki, w której przedstawiłby argumenty broniące tradycyjnego modelu edukacji, którego, jak wynika z naszej rozmowy, jest zwolennikiem. Dyskusja na temat modelu edukacji oparta na najnowszej wiedzy o procesach uczenia się jest naprawdę potrzebna. W moim odczuciu byłaby to dla naukowca lepsza droga, niż wykorzystywanie swojego autorytetu do podważania tez prezentowanych przez innych badaczy mózgu.
Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl