Około 90 proc. wszystkich alarmów antywłamaniowych jest fałszywych. Jeśli nie dysponowałeś drogim systemem, to by sprawdzić co się stało, musiałeś pojechać na miejsce. Może się to zmienić dzięki innowacyjnemu i taniemu systemowi ochrony z Polski Secureo One, który prosto na smartfona ma informować tylko o realnych zagrożeniach.
Jak znaleźli niszę
– Zidentyfikowaliśmy pewną lukę na rynku jeśli chodzi o systemy alarmowe. Badania marketingowe wykazały, że wiele z osób, które mają w domach coś co chciałyby chronić nie ma systemów alarmowych. Boją się skomplikowanej obsługi i instalacji. Nie chcą też zamawiać do tego specjalnego montera. Odczuwane zagrożenie nie jest tak wysokie, by tyle zainwestować – mówi nam Piotr Orzechowski, prezes firmy Trineo, która wyprodukowała Secureo One.
Druga grupa potencjalnych klientów to według Orzechowskiego osoby, które często podróżują z cennym sprzętem i pozostawiają go bez opieki, nawet w zamkniętych miejscach. To na przykład fotografowie lub monterzy. Pewien znajomy Orzechowskiego, monter, został okradziony na budowie. – Złodziej ukradł również monitoring, więc zabrał ze sobą nagrywarkę – wspomina prezes. Włamywacz zniknął wraz z dowodami. Do tej pory nie istnieją systemy chroniące sprzęt w takich sytuacjach.
Budowa systemu
Secureo One to system składający się z czujnika ruchu Blue iR, który widzi wszystko w promieniu 12 metrów (i pod kątem ok. 90 stopni) i aplikacji na smartfony. – Czujnik wykrywa wszystko co się rusza i jest choć trochę cieplejsze od otoczenia, np. człowieka – tłumaczy Orzechowski.
Innowacyjne w całym systemie jest radio, które komunikuje się bezpośrednio z telefonem komórkowym. – Cały nasz projekt jest objęty wnioskiem patentowym – dodaje prezes. – Do tej pory nie znalazłem nigdzie w internecie produktu porównywalnego, czyli profesjonalnego czujnika ruchu przeznaczonego do systemów alarmowych z interfejsem Bluetooth i łączącego się bezpośrednio z telefonem – wyjaśnia.
Jak to działa?
Samo funkcjonowanie systemu jest dość proste. Wychodząc z pomieszczenia przykładamy do smartfona specjalny breloczek i następuje uzbrojenie systemu. Oprócz czujnika potrzebny jest jeszcze smartfon, który działa jako aparat. Czujnik wykrywa ruch, informuje o tym aplikację w smartfonie, a ten robi zdjęcia i automatycznie wysyła je na skonfigurowany wcześniej serwer.
W ten sposób można po pierwsze uniknąć sytuacji, w której ktoś niszczy materiały dowodowe, a po drugie możemy łatwo sprawdzić, co włączyło alarm.
Może to być zwierzę, a może to być znajomy, który przyszedł podlać kwiatki podczas naszej nieobecności i zapomniał o alarmie.
Sam zestaw składający się z czujnika, dwóch kart, baterii i elementów do montażu oraz aplikacji to koszt 400 złotych. By system odpowiednio działał, obok czujnika musi zostać na stałe zamontowany smartfon. – W naszym sklepie będziemy dawać rekomendacje modeli, które testowaliśmy i które bardzo dobrze działały. Już modele za 400 złotych spełniały swoją funkcję – tłumaczy Orzechowski. Prezes przypomina przy tym, że to idealne zastosowanie dla wszystkich starych smartfonów zalegających szuflady.
Telefon w systemie w mieszkaniu powinien być podłączony do prądu, ale dzięki wbudowanej baterii może być wykorzystywany również w terenie lub na działce.
Dodatkowo, czujnik Blue iR mierzy również temperaturę otoczenia. – Możemy w telefonie ustawić, by wysyłał nam powiadomienie, jeśli temperatura spadnie na przykład poniżej 5 stopni albo wzrośnie powyżej 30 – tłumaczy Orzechowski. – Do tej pory wspominam jak na działce w zimie rozsadziło mi bojler. Gdybym dostał powiadomienie, to może bym się tam ruszył – dodaje ze śmiechem.
Początki pracy
Orzechowski przez 16 lat pracował w branży alarmowej, m.in. kierował gdańskim centrum technologii w dużej korporacji, ale praca tam go znużyła. Jak dzisiaj wyjaśnia, start-up dał mu zastrzyk adrenaliny i poczucie samodzielności.
– Techniczne przygotowanie produktu trwało jakieś sześć miesięcy – wspomina. Mogło pójść szybciej, ale projekt finansował z własnych pieniędzy. W tej chwili zatrudnia trzy osoby. – Bardzo wspierała mnie żona. Z rodziną było różnie, bo to zakładanie własnej firmy to jednak ryzyko – opowiada. Stan na dziś wygląda jednak tak, że Trineo niedawno wystawiała się na targach CeBIT, zaś w kwietniu Secureo One ma trafić do sprzedaży.
Reklama.
Piotr Orzechowski, prezes Trineo
Około 90 proc. wszystkich alarmów włamaniowych to alarmy fałszywe, czyli takie, które włączyło coś innego niż włamanie.