Obecnie w korporacjach przewijają się przede wszystkim dwa słowa. Jedno ze starego, a drugie z nowego świata biznesu: dyrektor i innowacje. Prędzej czy później musiało zatem dojść do ich połączenia. W USA dyrektorów ds. innowacji mają nawet poszczególne stany i większe miasta.
Od początku wieku namnożyło się zresztą samych dyrektorów. I tak mamy dyrektorów do spraw: technologicznych, informacyjnych, kreacji. Czy też z angielskiego: CTO, CIO, CCO. Wśród skrótów wyróżnia się jeden, bo czteroliterowy. To CINO, czyli wspomniany właśnie dyrektor ds. innowacji – Chief Innovation Officer. Czym ma się on jednak zajmować?
Nowe sektory rynku
Podstawowym zadaniem jest... wprowadzanie do firmy innowacji, czyli wyszukiwanie potencjału w kontekście nowych technologii wpływających na biznes. Chodzi tu o Internet Rzeczy, media społecznościowe, strumieniowanie multimediów, finansowanie społecznościowe (crowdfunding). Dyrektor ds. innowacji ma nie pozwolić na stagnację firmy w scyfryzowanym świecie.
Czy twoja firma może wykorzystać nowe kanały dystrybucji? CINO musi stale analizować rynkowe trendy. Na rynku pojawia się nowy elektroniczny gadżet do noszenia, a twoja firma opiera się na aplikacjach mobilnych? Może warto to wykorzystać.
Ze światowych gigantów CINO zatrudniają m.in. Google, Virgin czy BNP Paribas. Takich ludzi w Polsce w swoich szeregach miał Alior Bank, PwC czy bank ING. Na niektórych uczelniach wyższych istnieją nawet studia MBA nazywane "Zarządzanie działalnością innowacyjną".
Edukowanie pracowników
Dyrektor ds. innowacji powinien informować swoich współpracowników o aktualnych trendach, wskazywać drogi rozwoju, wysyłać na szkolenia dotyczące nowych technologii. Twój grafik może np. nauczyć się podstaw user experience, by skuteczniej włączać się w proces tworzenia aplikacji. CINO powinien wyuczyć wśród swoich pracowników dostrzegania nowych, rynkowych możliwości. Powinien zatem zmieniać przyzwyczajenia zespołu i zachęcać do przynoszenia nowych pomysłów oraz eksperymentowania.
Eksperymenty
Eksperymentowanie, właśnie. Prezesi firm często boją się podejmowania ryzyka związanego z wejściem spółki na nowe, nieznane wcześniej tereny. Część odpowiedzialności przejmuje na siebie właśnie dyrektor ds. innowacji. Ma jednak sprawić, by inni członkowie zespołu tego „nowego” się nie bali.
Najlepszym tego przykładem jest Paweł Bochniarz, dyrektor ds. innowacji w PwC Polska. Jak opisywał na swoim blogu, że zawsze interesowały go kwestie związane z efektywnością pracowników. - Jak ludzie funkcjonują w organizacjach, co sprawia że są efektywni, że chcą współdziałać, a co nie - wyjaśniał.
Dzisiaj Bochniarz zajmuje się m.in. komercjalizacją wynalazków i "przebudową polskiego ekosystemu innowacji".
Mnożenie bytów?
Czy jednak większa hierarchizacja przedsiębiorstwa rzeczywiście wpływa pozytywnie na aurę eksperymentowania i innowacji? Przy ograniczonej hierarchii każdy z pracowników powinien czuć, że ma większy wpływ na każdą decyzję i chętniej przychodzi z nowymi pomysłami. Nowe stanowisko może, ale wcale nie musi się przekładać na większą innowacyjność firmy.
Szukanie innowacji i korzystanie z nich powinno być naturalne dla każdego biznesu. Nie zmieni tego po prostu nowa posada. Zdają się to potwierdzać słowa szefa Apple Tima Cooka, który powiedział: „gdy firma ma dyrektora ds. innowacji, to wiesz, że ma ona kłopoty.”
Miałem to szczęście, że od początku przemian gospodarczych w Polsce, mogłem w nich aktywnie uczestniczyć i starałem się, aby to, co robię było korzystne nie tylko dla mnie i firm, które tworzyłem, ale również dla Polski. Swego czasu organizowałem prawdopodobnie pierwsze targi pracy w Polsce, moja firma prowadziła jedne z pierwszych szkoleń dla maklerów giełdowych, a następnie badania rynku wynagrodzeń etc.