
Przez ostatnie 25 lat liczba studentów w Polsce wzrosła 4-krotnie. Dziś niemal co drugi młody człowiek w naszym kraju posiada wyższe wykształcenie. Niestety, ilość nie idzie w parze z jakością - absolwenci zasilają armię bezrobotnych, pracują poniżej swoich kwalifikacji lub emigrują. Tylko w ostatnim roku niedopasowanie struktury magistrów do potrzeb rynku pracy oznaczało bezpośrednią stratę dla gospodarki w wysokości 12 mld zł. Główną przyczyną tej degrengolady jest niewłaściwy sposób finansowania uczelni w Polsce – wynika z raportu „Polskie szkolnictwo wyższe a potrzeby rynku pracy” przygotowanego przez Fundację im. Lesława A. Pagi.
W okresie od 2004 r. do 2013 r. - roczne wydatki polskich uczelni na działalność dydaktyczną wzrosły o 57 proc., z 11,1 do 17,5 mld zł. W przeliczeniu na jednego studenta wzrosły dwukrotnie – z 5,8 do 11,3 tys. zł na osobę. Zakładając średni czas studiów na poziomie 5 lat, przeciętny koszt wykształcenia jednego absolwenta stanowi obecnie inwestycję rzędu 50 tys. zł.
Wzrost ten objawia się przyrostem liczby bezrobotnych średnio o około 6 proc. rocznie w latach 2004-2013. Oznacza to, że liczba bezrobotnych z wyższym wykształceniem wzrosła w tym czasie o 72 proc. – z 150 tys. do 259 tys. osób. Tymczasem w tym samym okresie liczba bezrobotnych ogółem spadła o 28 proc. – z 3 mln do 2.1 mln osób.
W 2012 r. uczelnie w Polsce ukończyło 485 tys. osób (w tym 211 tys. absolwentów studiów magisterskich). Największy odsetek stanowili absolwenci kierunków ekonomicznych i administracyjnych (24,8 proc.), pedagogicznych (14,5 proc.) oraz społecznych (11,8 proc.). Łącznie stanowią oni ponad połowę osób opuszczających mury uczelni. Nożyce strukturalnego niedopasowania absolwentów uczelni wyższych do potrzeb rynku pracy się rozwierają. Rośnie bezrobocie także wśród osób wykształconych; wielu z nich wyjeżdża z kraju. Tymczasem potrzebujemy pilnie np. 50 tys. informatyków – obecnie o każdego z nich zabiega średnio 12 pracodawców. 36 Podobnie sytuacja wygląda w przypadku lekarzy.
Absolwenci zmuszeni sytuacją na rynku pracy i długotrwałymi problemami ze znalezieniem zatrudnienia, zaczynają poszukiwać alternatywnych rozwiązań. W ostatnich latach można dostrzec, że coraz więcej wykształconych osób wybiera życie za granicą. Przede wszystkim z powodu trudności ze znalezieniem pracy lub z uwagi na poziom wynagrodzeń. Niestety, w tym przypadku Polska traci nie tylko obywateli, ale również ponosi straty finansowe.
Wielu magistrów decyduje się też podjąć pracę poniżej swoich kwalifikacji, ale w kraju. Z badań przeprowadzonych w ramach kampanii „Aktywni+ Młodzi Polacy na rynku pracy” wynika, że aż 20 proc. absolwentów dyplom uczelni wyższej nie przyniósł żadnej korzyści na rynku pracy. Kolejne 30 proc. respondentów wypowiada się w podobnym tonie, lecz mniej zdecydowanie (odpowiedź „raczej nie”). Z wyliczeń Fundacji Lesława A. Pagi wynika, że strata z powodu wydatków poniesionych na wykształcenie osób pracujących poniżej kwalifikacji w 2013 r. wyniosła 8,7 mld zł. Jest to 2-krotnie więcej niż w 2004 r.
Łącznie strata z powodu wydatków przeznaczonych na kształcenie absolwentów, którzy następnie pozostają bezrobotni, emigrują za granicę lub pracują poniżej kwalifikacji – w 2013 r. wyniosła 12 mld zł. Jest to ponad 2-krotnie więcej niż w 2004 r. Tymczasem, jak wynika z danych przedstawionych przez resort nauki, wydatki publiczne na szkolnictwo wyższe w 2015 roku sięgną 14 mld zł, co będzie stanowiło 0,75 proc. ogółu PKB.
Autorzy raportu wskazują, że niemal 2/3 dotacji podstawowej, jaką uczelnia otrzymuje danego roku z budżetu państwa, zależy od tzw. stałej przeniesienia. Jest to kwota, która szkoła wyższa otrzymała w zeszłym roku. Oznacza to, że tak duża część dofinansowania nie zależy od jakichkolwiek przesłanek merytorycznych. Ponadto duża część wsparcia przeznaczana jest na utrzymanie kosztochłonnych kierunków humanistycznych (m. in. prawa), które wypuszczają na rynek pracy nadmierną ilość absolwentów.
