Tak Donald Trump skwitował usługi T-Mobile USA - kierując swój tweet prosto do CEO tej firmy Johna Legere. Napisał przy okazji, że nie chce T-Mobile w swoim hotelu. Legere nie pozostał mu dłużny. W kilku tweetach żartował z Trumpa i przez cały dzień podawał dalej teksty swoich fanów, którzy cieszyli się, że ktoś utarł nosa Trumpowi.
Cała sprawa miała zacząć się od tego - podobno, bo ta wiadomość została usunięta - że Legere na Twitterze wściekał się na perkusistę grającego pod oknem jego pokoju w hotelu, który należy do Donalda Trumpa. Po chwili miał pochwalić obsługę hotelową, która przepędziła muzyka. Trump odpowiedział niezbyt miło, krytykując firmę zarządzaną przez Legere'a. Ich mała walka odbiła się echem w mediach na całym świecie.
Co wypada prezesowi?
Dzisiaj największe kłótnie prezesów największych światowych firm toczą się na świeczniku, z wielomilionową publicznością – bo w internecie. Media społecznościowe to dla wielu prezesów ciągła niewiadoma. Dla innych – miejsce, w którym mogą dać upust swoim emocjom i wykazać się ekstrawagancją.
Specjalista od social media Wojciech Kardyś z agencji Szeri Szeri ocenia jednak, że pierwsze zachowanie Legere'a było po prostu bezsensowne. – Chce stracić takiego klienta? To typowa ekstrawagancja i zarazem bezmyślność – mówi.
Takie sytuacje to jednak rzadkość, bo obecność prezesów największych światowych firm w mediach społecznościowych jest znikoma. Między innymi z powodu strachu przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami, które mogą narazić firmę na straty. Eksperci wskazują, że częste – i przemyślane – wypowiedzi prezesów na portalach pozytywnie wpływają na całą firmę. Gdy Elon Musk tweetuje na temat Tesli, akcje firmy gwałtownie rosną. Gdy milczy, zaczynają spadać.
Tendencje stanowe
Z raportu przygotowanego przez CEO.com i Domu, wynika, że aż 68 proc. prezesów firm z listy Fortune 500 zupełnie nie korzysta z mediów społecznościowych. Natomiast większość aktywnych w internecie prezesów ma konto wyłącznie na jednym portalu: Facebooku, chociaż Twitter istnieje tylko rok krócej.
Jedynym prezesem z listy firm Fortune 500, który ma konta na wszystkich pięciu głównych platformach społecznościowych jest... Mark Zuckerberg, szef i założyciel Facebooka. Chociaż i jego zdecydowanie nie można nazwać aktywnym na wszystkich kanałach. Ostatni tweet Zuckerberga pochodzi co prawda ze stycznia, ale 2012 roku.
Spośród tweetujących prezesów blisko połowa robi to raz miesięcznie albo jeszcze rzadziej, a około 12 pisze codziennie. Co ciekawe, według raportu CEO.com i Domu, prezesi firmy z listy Fortune 500 uzbierali łącznie blisko 3,7 miliona obserwujących.
Polska liga
– Jeżeli ktoś „nie czuje” tego medium albo chce zaistnieć na siłę to niech się lepiej nie fatyguje. W Internecie trzeba być maksymalnie szczerym w tym co się robi. Inaczej skończy się to źle albo jeszcze gorzej – radzi Wojciech Kardyś, który jednocześnie bardzo dobrze wypowiada się na temat polskich prezesów popularnych start-upów.
– Wszystko zależy od tego, jaką osobą się jest. Tacy ludzi jak Yuri Drabent (Lubię To), Michał Sadowski (Brand24) czy Michał Górecki (koszulkowo.pl) świetnie się odnajdują w świecie social media. W tym co piszą są szczerzy i prawdziwi. Co skutkuje tym, że są najnormalniej w świecie lubiani – mówi i dodaje, że ich aktywność robi dobry PR firmie i pomaga w sprzedaży.
Kardyś zauważa, że świetnie w mediach społecznościowych sprawdza się również Marcin Majzner z Cupsell, który prowadzi na YouTubie kanał „Prezes Cupsell”.
Zapytany o przypadek Marka Jakubiaka, który na Facebooku kłócił się z Dariuszem Michalczewskim, Kardyś twierdzi, że prezes browaru nie wyszedł na aferze najgorzej. – Jego piwo znikało z półek, bo w tym co mówił była właśnie szczerość. To są jego poglądy, a ludzie myślący podobnie się z nim utożsamiali i wykupywali piwo - podsumowuje.
Gdy jest się analitykiem biznesowym nie wypada przebierać się za supermena na YouTubie. To wszystko zależy od tego czy takie działania social mediowe pasują do Twojego stanowiska oraz czy sam pomysł – co jest najważniejsze – będzie transparentny z tym co robisz.