– Na wielu uczelniach programy dydaktyczne są już uzgadniane z biznesmenami, podobnie rzecz się ma z praktykami w przedsiębiorstwach. Oczywiście to ciągle mało, ale przedsiębiorcy biorą udział życiu szkół wyższych, mają wpływ na to, co tam się dzieje – mówił podczas konferecji "Nauka dla biznesu, biznes dla nauki" prof. dr hab. Wiesław Banyś, Rektor Uniwersytetu Śląskiego.
Kilka z tych branż dominuje w polskiej nauce. – Na pewno wymieniłbym tu szeroko pojętą informatykę, politechniki od lat kooperują z operatorami telekomunikacyjnymi i producentami sprzętu. Dużo dzieje się w produkcji maszyn, mechanice, przykładem może być chociażby KGHM – wymienia dr Dudkowski, specjalista ds. zarządzania innowacjami z 15-letnim doświadczeniem z największych światowych i polskich firm, autor wielu publikacji o tej tematyce.
Łatwo jednak wskazać jest te branże, w których współpraca z naukowcami jest znikoma, a mogłyby stać się motorem napędowym gospodarki na najbliższe 10-15 lat. To między innymi technologie materiałowe, inżynieria materiałowa, nanotechnologia. Tutaj nauka robi coraz więcej, ale biznes chyba jeszcze nie wyczuł w pełni tej szansy.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nie chodzi tylko o liczbę firm i środków zaangażowanych w naukę, ale też jakość badań. Jak mówi Patrycja Radek z wrocławskiego EIT+, nawet te firmy, które już decydują się na współpracowacę z centrum, chcą w dużej mierze wykonywać stosunkowo mało skomplikowane analizy. - Rzadziej są skłonne wydawać pieniądze na tworzenie nowych produktów i rozwiązań, gdzie mimo ryzyka trzeba zaangażować znaczne środki – podkreśla.
Mamy nadzieję, że ich dostępność zachęci firmy do rozwoju przez innowacje i spowoduje, że zaczną dzięki temu rozwijać swoje własne jednostki badawczo-rozwojowe i wytwarzać nowe polskie produkty. Szczególnie firmy małe, które często walczą po prostu o przetrwanie na rynku i są zajęte myśleniem o tym, jak utrzymać zatrudnienie i płynność, by móc zapłacić pracownikom pensje i ZUS, nie są skłonne do badań naukowych nad nowymi rozwiązaniami. Wolą zainwestować w nowe maszyny albo ulepszać istniejące produkty dodając im funkcjonalności. Nie są jednak gotowe finansowo i przez to też mentalnie na skok badawczy na głębszą wodę. Szansa jednak jest.
Unijne fundusze i rozwijające się relacje biznesu z nauką mogą odwrócić ogólny obraz Polski w tej kwestii. Warto bowiem pamiętać, że z raportu prof. Witolda Orłowskiego "Komercjalizacja badań naukowych w Polsce. Bariery i możliwości ich przełamania" z 2013 roku, wyłaniał się dość ponury obraz współpracy tych dwóch środowisk.
W Polsce mamy szokująco słabą współpracę gospodarki z nauką. Komercjalizacją nie są zainteresowane uczelnie, bo mają inne źródła dochodu, przedsiębiorcy nie ufają naukowcom, a naukowcy muszą pokonywać bariery mentalne.