
Prezydent Bronisław Komorowski poświęca w kampanii wyborczej kolejne przemówienia tematyce innowacyjności. Jego kancelaria przygotowała notatkę analizującą ile i dlaczego Polsce brakuje, by znaleźć się w dziesiątce najbardziej innowacyjnych krajów Europy. Komorowski postuluje, by nasz kraj wszedł do niej w ciągu dekady.
REKLAMA
Co nas powstrzymuje, co jest Polską kulą u nogi, co musimy zmienić? Odpowiedzi na te pytania są zaskakujące.
Z raportu opracowanego w Kancelarii Prezydenta wynika, że Polską kulą u nogi są małe i średnie firmy. Są za małe, nie umieją albo nie chcą pozyskiwać środków na rozwój, nie umieją współpracować ze sobą w dziedzinie innowacyjności. Kuleje także komercjalizacja innowacji i innowacje wewnątrzzakładowe. Mamy też jeden wstydliwy sekret związany z polskimi uczelniami, o którym opowiada mi minister prezydencki Olgierd Dziekoński.
Polskie małe i średnie firmy to od lat narodowa duma. Wiele o nich pisano wskazując, że ich liczba dowodzi niezwykle wysokiego poziomu przedsiębiorczości. To prawda. Z drugiej strony widać że ich potencjał rozwojowy się wyczerpuje. MSP zatrudniają 67 proc. wszystkich pracowników w Polsce, ale mają tylko 50 proc. udziału w PKB. W krajach UE jest to odpowiednio 67 proc. do 60 proc. Co to oznacza - tłumaczy mi prezydencki minister Olgierd Dziekoński.
Liderami europejskiej innowacyjności są Szwecja, Dania, Niemcy, Finlandia. Aby Polsce udało się wejść do wspólnotowej 10-tki, przegonić musimy Austrię. Aby to było możliwe, jak wynika z opracowania Kancelarii Prezydenta, musimy przede wszystkim ruszyć Małe i Średnie firmy, walczyć z etatyzmem i rozbudowaną pozycją państwa w gospodarce oraz przekonać absolwentów aby szli na studia doktoranckie (a późnej do biznesu).
Oczywiście mamy też mocne strony. Inaczej wyścig do unijnej dziesiątki byłby od razu przegrany. Pochwalić możemy się wydatkami na innowacyjność poza wydatkami B+R, mamy dobry odsetek młodzieży z wykształceniem średnim i osób z wykształceniem wyższym, mamy też bardzo wysoki wzrost rejestracji wzorów przemysłowych i znaków towarowych - co z kolei wskazuje na niezłą kondycję polskiego designu.
