Ta maszyna ma pełnić kilka zadań, od transportu żołnierzy i wspieraniu ich na polu bitwy, poprzez akcje ratownicze aż po zwalczanie okrętów podwodnych. Wybór padł na Francuzów, ponieważ według wojskowych, śmigłowce konkurencji nie sprostały kryteriom stawianym przez MON. Tyle, że te nie do końca były jasne i przejrzyste. Świdnik już protestuje, ale wydaje się, że mleko zostało rozlane.
Klamka w przetargu na dostawcę śmigłowców wielozadaniowych dla naszej armii zapadła. „Caracal” produkowany przez Airbusa przechodzi do prób na poligonach, ale tak naprawdę, zarówno wojskowi jak i cywile wiedzą, że jest to formalność. Nie ukrywa tego nawet wiceminister MON Czesław Mroczek, który mówi: – Wydaje się mało prawdopodobne, by śmigłowiec nie przeszedł testów.
"Caracal" ma zastąpić wysłużone Mi-17 i 8, które z powodu kończących się resursów muszą sukcesywnie odejść na złom. Ostatnie maszyny tego typu trafią tam za 10 – 12 lat.
Śmigłowiec do wszystkiego
Wojskowi chcą, żeby nowa maszyna pełniła kilka zadań jednocześnie. Ma nie tylko dowozić niczym powietrzna taksówka 12 żołnierzy na pole walki, ale również wspierać ich ogniem z dwóch karabinów maszynowych, rozmieszczonych po obu stronach maszyny, dwóch działek i wyrzutni rakietowych.
W innym wcieleniu śmigłowiec będzie wykorzystywany do akcji ratowniczych i poszukiwawczych, jak też do niszczenia okrętów podwodnych.
Niejasne warunki przetargu
Francuzi wygrali przetarg w niezbyt przyjemnej atmosferze. MON oświadczył, że polskie firmy nie spełniły wymogów technicznych i formalnych przetargu.
Sprawa nie jest jednak do końca jasna, bo jak zarzucają niektórzy uczestnicy, wymogi formalne stawiane firmom uczestniczącym w przetargu nie były do końca przejrzyste, a dokumentacja utajniona.
Zawiedzione firmy z polski
Sprawa wygląda o tyle dziwnie, że wszyscy uczestniczący w przetargu deklarowali, że w przypadku wyboru ich oferty, śmigłowce z linii produkcyjnych zejdą niemal błyskawicznie.
– Będziemy analizowali przyczyny takiej decyzji, będziemy się wnikliwie im przyglądać. Istnieją plotki czy przesłanki, że ta decyzja ma jakieś podstawy natury formalnej, w związku z czym jest to obszar do analiz prawnych – twierdzi prezes PZL Świdnik Krzysztof Krystowski.
Zawiedziony jest również Mielec.
Wygrany jest tylko jeden
Ręce zaciera jedynie Airbus Helicopters, który napisał w specjalnym oświadczeniu, że wraz z partnerem Heli Invest Services z radością przyjął decyzję MON o wstępnym wyborze śmigłowca Airbus Helicopters H225M Caracal. – Jesteśmy w pełni zdeterminowani, aby Polska otrzymała najlepszy produkt i wsparcie w tym długofalowym strategicznym programie. Wierzymy, że nasza oferta głęboko wzmocni zdolności obronne Polski, tworząc największą wartość w wymiarze operacyjnym, przemysłowym i technologicznym – napisał producent śmigłowca.
Pierwszy prototyp „Caracala” wzniósł się w powietrze piętnaście lat temu. Airbus Helicopters nie ma w Polsce zakładów związanych z produkcją śmigłowców, do grupy Airbus należą natomiast zakłady w stolicy. W Warszawie (PZL Warszawa Okęcie) Airbus Defence and Space produkuje samolot szkolenia podstawowego PZL 130 „Orlik” oraz komponenty, podzespoły i struktury wielozadaniowego samolotów C295, CN235 i A400M oraz Airbus A320 i A330.
W warszawskich zakładach ulokowane jest ponadto centrum serwisowe, zajmujące się m.in. obsługą samolotów C295, a także biuro projektowe. Airbus Defence and Space produkuje struktury, komponenty i podzespoły do samolotów C295 należących do polskich sił powietrznych. Airbus Defence and Space, poprzez joint venture z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, działa także w obszarze badawczo – rozwojowym w segmencie technologii satelitarnych i kosmicznych. Dzisiaj dostawcami Airbusa jest ponad 10 polskich przedsiębiorstw.
Oferty złożone przez WSK PZL Świdnik S.A oraz konsorcjum Sikorsky International Operations Incorporation, Sikorsky Aircraft Corporations, wraz z Polskimi Zakładami Lotniczymi Sp. z o. o. z Mielca nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących m.in. terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki, ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź.
Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec.
W ramach oferty zaproponowaliśmy znaczącą wartość poprzez dostarczenie przystępnego cenowo, sprawdzonego w boju, wyprodukowanego w Polsce, legendarnego śmigłowca „BlackHawk”, dostępnego w kilka miesięcy od podpisania kontraktu. Znaczne uprzemysłowienie, stała obecność zakładów i zaangażowanie polskiego przemysłu zbrojeniowego może zapewnić krajowe wsparcie w zakresie obsługi, napraw i remontów przez cały okres realizacji programu. Zachęcamy polskie Ministerstwo Obrony Narodowej do ponownej analizy swojej decyzji.