Wielka Brytania znowu zwiększa kwotę wolną od podatku, przyciągając tym samym rzesze małych i średnich firm – również z Polski. Według szacunków tylko w tym roku z naszego kraju działalność chciałoby wyprowadzić około tysiąca firm - informuje serwis inwestycje.pl. Powodów, przez które nasi przedsiębiorcy uciekają z biznesem do Irlandii, Wielkiej Brytanii czy Niemiec, nie trzeba daleko szukać.
Utarło się mówić, że podatki są u nas wysokie, ale jest to stwierdzenie niezgodne z prawdą. Polska ma jedne z niższych podatków w Europie, również te dla przedsiębiorców. Tyle, że nie w ich wysokości leży problem.
Jak przyznawał rok temu prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych Sławomir Majman, zagranicznym inwestorom nie przeszkadza już w Polsce infrastruktura, a... skomplikowane regulacje podatkowe, prawo budowlane i zamówień publicznych. Również Komisja Europejska w swoich rekomendacjach gospodarczych zganiła Polskę za poziom komplikacji przepisów. Wyliczono wówczas, że polskie firmy płacą 18 różnych podatków i zajmuje im to 286 h rocznie.
Kto widział ustawę o podatku VAT, ten wie o czym mowa – nawet urzędy skarbowe potrafią w różny sposób interpretować ten sam przepis. Projekt Bronisława Komorowskiego, by przyjąć jako prawną zasadę rozstrzyganie sporów na korzyść podatnika, ministerstwo finansów chce wyrzucić do kosza. I jak przedsiębiorca ma się w tym połapać?
2. Niska kwota wolna od podatku
Temat ten wrócił jak bumerang za sprawą kampanii prezydenckiej. Kandydat PiS Andrzej Duda zaproponował bowiem, by zwiększyć kwotę wolną od podatku do 8000 złotych, opierając się na przykładzie Wielkiej Brytanii.
Tam, w ciągu ostatnich 15 lat, kwotę wolną od podatku zwiększono aż... trzynaście razy. W Polsce od 7 lat kwota jest cały czas taka sama i wynosi 3091 złotych. W Wielkiej Brytanii to z kolei 10 tysięcy funtów, czyli... 56 tysięcy złotych. Od kwietnia 2015 roku Brytyjczycy podnoszą ten limit o kolejne 600 funtów. Przedsiębiorcy w UK, których obrót nie przekracza 50 tys. złotych rocznie, dzięki kwocie wolnej mogą tak zoptymalizować podatki – nawet będąc samozatrudnionym – że w efekcie nie zapłacą nic. Taka ucieczka na Wyspy szczególnie więc opłaca się małym i średnim firmom.
3. ZUS
Trudno powiedzieć, czy biznes bardziej nie lubi ZUS-u czy fiskusa. Wiele osób niechęć biznesu do płacenia na ZUS kwituje faktem, że akurat przedsiębiorcy płacą najniższą składkę. W 2015 roku składki trzeba będzie obliczać od kwoty co najmniej 2375,4 złotych, z kolei składka zdrowotna wynosi ponad 250 zł.
W Anglii z kolei nie ma oddzielnych składek ubezpieczeniowych czy zdrowotnych i nie wydają się one tak bolesne, jak w Polsce – płaci się ok. połowę mniej. Polscy przedsiębiorcy, m.in. w dyskusjach na forach internetowych, wskazują jednak, że nie o samo płacenie chodzi. Największą ich bolączką jest poczucie, że składki na ZUS nic nie dają. Służba zdrowia w przypadku choroby czy wypadku nie zadziała tak, jak powinna, emerytury będą – o ile w ogóle – to raczej głodowe. A płacić trzeba, nawet jeśli nie ma się przychodu. W innych krajach zaś otrzymamy wysokiej jakości obsługę medyczną bez kolejek i godną emeryturę.
4. Opieszałość sądów w sprawach gospodarczych
Każdy słyszał historie niewinnych przedsiębiorców zniszczonych przez państwo. Wybitnie do nagłośnienia takich spraw przyczynił się oparty na faktach film „Układ zamknięty”. Biznesmeni, którzy posłużyli za inspiracje dla bohaterów filmu, na skutek działań państwa trafili m.in. na kilka miesięcy do aresztu – oczywiście poza tym, że stracili biznes życia. Na umorzenie śledztwa w sprawie nieprawidłowości w swojej firmie czekali aż 6 lat.
Tak długie sprawy nikogo nie dziwią. Bank Światowy w rankingu „Doing Business” wyliczył, że na wyrok sądowy w naszym kraju czeka się średnio 480 dni, czyli ponad rok. Tyle zajmują jednak najprostsze sprawy, a nie np. skomplikowane batalie o interpretację podatków VAT – te bowiem potrafią trwać latami. Do tego należy doliczyć np. czas na zwrot należności, w Polsce wyjątkowo długi. Według szacunków Ministerstwa Gospodarki, niesprawność sądów w prowadzeniu spraw gospodarczych kosztuje nasz kraj 40 miliardów złotych rocznie.
5. Niestabilność prawa, czyli niepewność inwestycji
W badaniu Deloitte z 2012 roku aż 1/3 firm z Polski wskazywała, że częste zmiany w prawie przyczyniają się do biznesowej niepewności. Razem z Węgrami, Rumunią i Rosją trafiliśmy wówczas do grupy krajów o najmniej stabilnych systemach podatkowych w Europie.
Ponad 70 proc. badanych Polaków twierdziło, że niestabilność systemu negatywnie wpływa na ich działalność. Potwierdzał to fakt, że aż 67 proc. przedsiębiorców w ciągu roku sięgnęło po indywidualną interpretację podatkową, podczas gdy odsetek ten w Niemczech wynosił raptem 13 proc. Z kolei w raporcie World Economic Forum z 2014 roku nieprzewidywalne prawo podatkowe było jednym z głównych powodów spadku miejsca Polski w globalnym rankingu konkurencyjności.
Niestabilność prawa i wynikające z niej obawy widać też w innych branżach niż podatki. Przykładowo, inwestorzy na polu gazu łupkowego na odpowiednie przepisy czekali latami. Koncepcje regulacji się zmieniały, a gdy zaczynał się łupkowy boom, jedynym konkretem zapowiedzianym przez rząd Donalda Tuska był... podatek. Co zagraniczne firmy skutecznie zniechęciło do inwestowania, wszak poważni inwestorzy chcą mieć pewność w jakich warunkach będą lokować swoje niemałe środki.