Każdy, kto leciał samolotem, zna ten widok: zaczyna się boarding. Ludzie najpierw ustawiają się w długiej kolejce do bramki, potem tłoczą się w rękawie, by na końcu, w korytarzu między siedzeniami czekać, aż ktoś zdejmie kurtkę i schowa ją wraz z bagażem do schowka nad swoim fotelem. „Czy nie można by tego jakoś usprawnić?” – zastanawiały się zapewne setki osób. Pomyśleli tak również młodzi Polacy z zespołu Dream Team, którzy postanowili nawet coś z tym zrobić. Ich projekt trafił do finału konkursu wideo w międzynarodowej rywalizacji Airbus Fly Your Ideas. Głosy polskich internautów mogą pomóc im wygrać.
Algorytmy i ludzie
– Opracowywano już nowe algorytmy wprowadzania pasażerów na pokład samolotu. Próbowano na przykład zajmowania najpierw miejsc przy oknie, a dopiero potem w środku. Żaden jednak nie wypalił – mówi Paweł Dyrda, jeden z członków zespołu Dream Team. – Algorytmy nie były poparte żadnym innym działaniem, w tym tkwiła ich słabość – dodaje.
O samym algorytmie przygotowanym przez polski zespół Dyrda nie chce mówić za wiele. – Składamy w tej chwili wnioski patentowe – wyjaśnia. Zespół zamierza podjąć próby komercjalizacji rozwiązania niezależnie od wyników konkursu. Ich innowacyjny algorytm inspirowany jest podwójną helisą DNA, ale w parze z nim idą dodatkowe rozwiązania. – Chcemy wprowadzić strefy na samym lotnisku, podzielone względem kart pokładowych – mówi Dyrda. Chodzi o tak zwane preBoardingZones, z których ludzie do bramek podchodziliby grupami.
Ludzie to klucz
– Siła pomysłu leży przez to również w ludziach i tym, czy będą skorzy do podporządkowania się pewnym regułom – tłumaczy Dyrda. Dlatego swój pomysł chcą wprowadzić przede wszystkim w przypadku lotów biznesowych, gdzie ludzie podróżują często i przyzwyczajeni są do latania.
System Dream Team zakłada również wprowadzanie bardziej czytelnych oznaczeń miejsc zarówno w samolocie, jak i na kartach pokładowych. – Zamiast nerwowo szukać np. miejsca 27D, pasażer jasno wiedziałby od wejścia gdzie się kierować. Wszystko za sprawą symbolicznych oznaczeń i kolorów – dodaje nasz rozmówców.
W skład zespołu Dream Team wchodzą Monika Matyja, Adrian Chudy i Paweł Dyrda. Dwaj panowie są studentami trzeciego roku lotnictwa i kosmonautyki o specjalności pilotaż samolotowy na Politechnice Rzeszowskiej. Matyja studiuje obecnie na London School of Economics. Zespół wspiera dr Piotr Grzybowski z Katedry Awioniki i Sterowania.
Zyski finansowe
Autorzy projektu mówią, że ich rozwiązanie miałoby przynieść lotniskom i liniom lotniczym zyski finansowe. – W rozmowie z osobami z Lotniska Chopina dowiedzieliśmy się, że problemem nie jest przepustowość pasa startowego, ale to, że lotnisko nie jest na tyle duże, by pomieścić wiele terminali i linii naraz – mówi Dyrda.
Problemy przy boardingu i deboardingu mogą doprowadzić do opóźnień w lotach. Według wyliczeń Uniwersytetu Westminster jedna minuta opóźnienia może kosztować linie lotnicze nawet 72 euro. 15-minutowe opóźnienie to już dodatkowy koszt 1080 euro. Straty robią się ogromne jeśli pomnożyć tę kwotę przez wszystkie opóźnione w ciągu dnia loty. W skali roku może to być nawet miliard euro.
– Podczas testów naszego systemu udało nam się skrócić czas potrzebny na pobyt samolotu przy rękawie nawet o 40 procent. Ale wielkim sukcesem będzie skrócenie go nawet o 20 proc., czyli około 4 minuty – mówi Dyrda. Nie dość, że obniży to szanse na opóźnienia, to może jeszcze stworzyć dodatkowe sloty czasowe na kolejne loty, które inaczej nie mogłyby się odbyć.
Oprócz usprawnienia wejście na pokład, zespół chce ulepszyć również wysiadanie z samolotu. – Opracowaliśmy system przekazywania pasażerom informacji o tym, kiedy powinni wstać i opuścić swoje miejsce – mówi jeden z autorów projektu. Miałoby to zapobiec sytuacjom, w których po wylądowaniu samolotu wszyscy wstają i nawet przez kilka minut czekają w korytarzu, aż otworzą się drzwi.
Prestiżowy konkurs
Do pierwszej rundy konkursu Fly Your Ideas zgłosiło się ponad 500 zespołów, które w maksymalnie 800 słowach musiały odpowiedzieć na 7 pytań dotyczących ich projektu. – Postanowiliśmy zaciekawić komisję i napisać bardzo mało o naszym pomyśle, a przede wszystkim przedstawić problem, który chcemy rozwiązać – mówi Paweł Dyrda.
Do drugiej rundy dostało się 100 drużyn. Tym razem musiały przygotować obszerny raport na 5000 słów i nagrać film. – Nie wszystkie drużyny wywiązały się chyba z tego zadania, bo filmów było tylko 85 – opowiada członek Dream Teamu. Z 85 wybrano 8, które walczą o głosy w odrębnym konkursie na najlepsze wideo. Wśród szczęśliwej ósemki znalazł się właśnie film przygotowany Dream Team. Czeka na głosy na stronie konkursu. Obecnie walczy głównie z amerykańskim filmem dotyczącym pomysłu zautomatyzowanego serwisu na pokładzie samolotów.
Rzeszowski zespół wraz z dwoma innymi polskimi drużynami czeka obecnie na wyniki drugiej rundy głównego konkursu Fly Your Ideas. Z 85 ekip, wybrana zostanie finałowa piątka, która walczyć będzie o 30 tysięcy euro i zdobędzie możliwość zaprezentowania swoich pomysłów przed specjalistami z firmy Airbus.