Apple Watch dostarczony w dniu premiery z Londynu do Polski. Pamiątkowa brzytwa naostrzona u specjalisty i zwrócona w ciągu 48 godzin. To zasługi nowego startupu Batler.pl, który chce wyręczać ludzi we wszystkim, z czym nie mogą lub nie chcą sobie radzić na co dzień. – Jesteśmy od rzeczy niemożliwych – mówi Kuba Lang, jeden z założycieli Batler.pl.
Usługi premium dla wszystkich
Concierge – tak nazywamy usługi, w których ktoś wyręcza drugą osobę, np. w zamówieniu i dostarczeniu biletów na mecz czy samolot, przywiezieniu szampana na plażę, zawiezieniu psa do fryzjera czy organizacji wakacji. W Polsce działa kilka firm, które zajmują się tego typu działaniami: Noble Concierge, Warsaw Concierge Group, a od niedawna również międzynarodowe Quintessentially. Do tej pory usługi concierge zarezerwowane były jednak dla bardziej zamożnej części społeczeństwa, między innymi jako dodatek do kont premium w bankach.
Lang chce to zmienić. – Batler.pl to platforma concierge dla każdego – mówi. Rzeczywiście skorzystać może z niej każdy i to w bardzo prosty sposób. Skontaktować się z pomocnikiem można na kilka sposobów: przez czat online na stronie, SMS lub e-mail.
Operatorzy pracują 24 godziny na dobę i po chwili powinni odpisać na twoją prośbę z proponowaną wyceną, która zazwyczaj obejmuje koszt zakupu danego produktu, przejazd, a także prowizję w wysokości od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. – Spełnimy każdą prośbę tak długo jak będzie etyczna i legalna – mówi Lang.
Pieniądze z pomocy
Głównym sposobem, i na razie jedynym, zarobku Batler.pl jest wspomniana prowizja potrącana od każdego zamówienia. – Procentowa wartość prowizji jest odwrotnie proporcjonalna do ceny zamówienia – mówi Lang. Obecnie współpracują z Dotpay.pl, ale z czasem mają pojawić się również płatności mobilne.
Chodzi o to, by nie płacić absurdalnie wysokich stawek w przypadku np. kupna i dostawy skutera w porównaniu z dostawą pizzy. W przyszłości mają pojawić się dodatkowe możliwości zarobku jak np. preferowani partnerzy lub współpraca z biznesem i większymi klientami. Część z tych możliwości twórcy Batler.pl testować będą już w przyszłym tygodniu.
Jednym z ciekawszych przykładów skorzystania z usług Batler.pl, oprócz wspomnianego dostarczenia Apple Watch i naostrzenia brzytwy, było znalezienie nowej pary starych butów klienta, które podarte były do tego stopnia, że ledwo można było odczytać cokolwiek z metki na języku. Realizacja każdego zamówienia należy już do dyskrecji każdego z operatorów.
Szybka ekspansja i skalowanie
Kuba Lang przyznaje w rozmowie, że swoje usługi chce również świadczyć na zagranicznych rynkach. I o ile w Polsce konkurencji na razie nie mają, o tyle na Zachodzie działają już dwie, świeże i podobne inicjatywy: Magic i GoButler. Można wręcz powiedzieć, że Batler.pl jest ich kopią. Lang broni się jednak przed takimi stwierdzeniami, mówiąc, że Batler.pl oferuje coś więcej.
– Magic i GoButler pozycjonują się na usługi concierge poprzez SMS-y. My chcemy być jednak najprostszym kanałem komunikacji i oferować więcej niż jedną drogę skontaktowania się z nami – mówi Lang.
Trudne rozmowy
Obecnie Batler.pl prowadzi rozmowy z inwestorami w Polsce. Langa, który od lat mieszka w Wielkiej Brytanii, dziwi jednak często sposób ich działania. – Często recepcjonistki w funduszach, ale nie mówię tu o wszystkich przypadkach, nie chcą przełączyć mnie dalej, bym mógł przedstawić partnerowi pomysł na biznes – wspomina startupowiec.
– W Londynie zadzwoniłem bezpośrednio do jednego z prawników firmy Orrick. Numer podany jest na stronie. Co więcej, jeszcze tego samego dnia spotkałem się z nim na rozmowie, za darmo. Powiedział mi nawet ile kosztuje godzina jego pracy, ale przyznał, że skoro sam wybiera sobie rozmówców, to traktuje to jako inwestycję – podkreśla Lang. Nic więc dziwnego, że Batler od razu chce rozwijać się globalnie, a polski rynek traktuje tylko jako jeden z wielu.
Wyróżniamy trzy grupy klientów. Po pierwsze, ludzi zapracowanych, którzy nie mają czasu zajmować się niektórymi rzeczami. Po drugie, ludzi leniwych, którym po prostu nie chce się nimi zajmować. A także osoby, które nie potrafią znaleźć pewnych rzeczy w internecie.
Jakub Lang
Mamy już przypadki, gdy jeden z klientów kontaktował się z nami w ciągu dnia na czacie, będąc w pracy, bo tak było mu wygodniej i szybciej, potem na mieście pisał do nas SMS-a. Inni zagrzebani w skrzynce odbiorczej wolą kontaktować się mailowo.