W całej Unii Europejskiej mamy do czynienia z problemem wyzyskiwania imigrantów zarobkowych. Często tacy ludzie pracują za głodowe wynagrodzenie (czasem 1 euro za godzinę) oraz w fatalnych warunkach. Największym problemem w Polsce w tym zakresie jest tolerowanie pracy dzieci w rolnictwie - wynika z raportu Agencji Praw Podstawowych (FRA).
Z raportu wynika, że w naszym kraju do nadużyć najczęściej dochodzi w rolnictwie, budownictwie i przemyśle wytwórczym. Jeden z opisanych w publikacji przypadków wskazuje, że w Polsce akceptuje się pracę dzieci w rolnictwie. Konkretnie chodzi o zatrudnianie przez rolników indywidualnych małoletnich osób z Ukrainy do prac sezonowych. Jednak ten proceder jest trudny do wykrycia, gdyż żadna instytucja nie ma uprawnień do przeprowadzenia kontroli w gospodarstwach prywatnych.
Ponadto autorzy raportu wskazują, że w Polsce praca dzieci w rolnictwie jest powszechnie akceptowalna społecznie. Dodatkowo nawet jeżeli służby wykryją taki przypadek, to nie są wyposażone w odpowiednie procedury. Zdaniem przedstawicieli policji, w razie konieczności podjęcia działań w takiej sprawie funkcjonariusze muszą improwizować. Oprócz tego w naszym kraju istnieje problem z zapewnieniem opieki dzieciom, które znalazły się nad Wisłą bez rodzica lub opiekuna.
Polska została również uwzględniona w gronie państw, w których osoby pracujące na czarno są szczególnie narażone na wyzysk. Ułatwia to fakt, że często są zatrudniane przez podwykonawców. A także pracują w samotności, bez kontaktu z klientem, jak ma to miejsce np. w przypadku pomocy domowej.
Jednak raport wskazuje też, że także imigranci zarobkowi z Polski często są wyzyskiwani przez firmy w zachodnich państwach UE. Rzeczniczka FRA stwierdziła wczoraj na konferencji prasowej, że nad Wisłą może dochodzić do wykorzystywania pracowników z Rumunii, a Polacy padają ofiarą tego zjawiska w Holandii czy Wielkiej Brytanii.