Dyskusje nad efektywnością SSE toczą się od wielu lat. Ich przeciwnicy podnoszą dwa główne argumenty, mające świadczyć o ich zbędności: zmniejszanie konkurencyjności firm spoza stref oraz wysokie koszty, jakie ponoszą na strefach podatnicy.
Dzisiaj istnieje 14 SSE: kamiennogórska, katowicka, kostrzyńsko-słubicka, krakowska, legnicka, łódzka, mielecka, pomorska, słupska, starachowicka, suwalska, tarnobrzeska, wałbrzyska i warmińsko-mazurska. SSE udzieliły już ponad 2000 zezwoleń na działalność, dzięki czemu powstało na ich terenie ponad 200 tysięcy miejsc pracy. Wartość inwestycji w tych regionach, na czerwiec 2014 roku, szacowano na ok. 96,5 miliarda złotych.
Jak przekonuje Edmund Cumber, Dyrektor Departamentu Finansowania Projektów Inwestycyjnych w PKO Banku Polskim, jeśli przedsiębiorcy mogą w SSE uzyskać pewne odciążenia – właśnie w postaci zwolnień podatkowych – zdecydowanie powinni rozważyć prowadzenie tam działalności. - Szczególnie dla firm zatrudniających do 250 pracowników może to być opłacalne – podkreśla ekspert. - Mikro firmy mają za małą skalę biznesu, by mogły efektywnie spożytkować korzyści dawane przez strefy – dodaje Cumber.
SSE działające na nowych zasadach, co zapowiedziało Ministerstwo Gospodarki, ma być szczególnie atrakcyjne dla firm zajmujących się wysokimi technologiami czy innowacjami.
Obecnie główne korzyści z wejścia do SSE są dwie: zwolnienia podatkowe – uzależnione m.in. od wielkości firmy i regionu – dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy i inwestycji, a także finansowanie tworzenia i rozwijania nowych miejsc pracy. Według raportu EY z 2013 roku aż 96,7 przedsiębiorców wskazało zwolnienia podatkowe jako główną korzyść z funkcjonowania w strefie.
Bliska obecność dostawców czy odbiorców sprzyja tworzeniu całego łańcucha dostaw. Synergia, jaką się dzięki temu uzyskuje, jest niemierzalna, bo firmy napędzają się wzajemnie: podsuwają sobie pomysły, czerpią od siebie doświadczenia.
Wraz z nowymi zasadami funkcjonowania SSE zmienią się jednak priorytety – i pieniądze mają otrzymywać te firmy, które będą rozwijały innowacyjność swoją i regionu. Ministerstwo Gospodarki chce stawiać na tych przedsiębiorców, którzy inwestują w rozwój kapitału ludzkiego, czyli po prostu pracowników – a co za tym idzie, istotna będzie przy przyznawaniu zezwoleń na działalność jakość tworzonych miejsc pracy.
Wskazywał na to również wspomniany wcześniej raport EY. Warto jednak podkreślić, że w tym samym dokumencie firma doradcza stwierdziła, iż SSE od ich utworzenia 18 lat temu notują ciągły rozwój. EY przypomina, że aż 5 z 14 z polskich stref znalazło się w międzynarodowym rankingu 50 najlepszych SSE na świecie. Największy tryumf święciła wtedy katowicka strefa, z 2. miejscem w Europie i 11. na świecie.
Z punktu widzenia ludzi zatrudnionych w przedsiębiorstwach działających w SSE, zwłaszcza w regionach o niskim popycie na pracę i dużym bezrobociu, najważniejsze jest posiadanie pracy, której być może nie mieliby, gdyby nie utworzenie SSE. W bardzo wielu przypadkach to, czy w jakimś niewielkim mieście lub gminie działa przedsiębiorstwo zatrudniające chociażby kilkaset osób (co wraz z ich rodzinami oznacza posiadanie środków utrzymania dla kilku tysięcy ludzi) ma dla tego miasta czy gminy kluczowe znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale także społeczne.
Partnerem akcji jest PKO Bank Polski.