SSE oferują specjalne warunki prowadzenia działalności, w postaci np. zwolnień podatkowych. Idea ta powstała, by przyciągać do konkretnych regionów nowe inwestycje, tworzyć tam swoiste zagłębia biznesu czy przemysłu. I chociaż o efektywności SSE w realizacji tego założenia mówi się różnie, to jedno pozostaje niezmienne: warto sprawdzić, czy firma nie mogłaby skorzystać na prowadzeniu działalności właśnie w Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Przeciwnicy mają argumenty, ale...
Dyskusje nad efektywnością SSE toczą się od wielu lat. Ich przeciwnicy podnoszą dwa główne argumenty, mające świadczyć o ich zbędności: zmniejszanie konkurencyjności firm spoza stref oraz wysokie koszty, jakie ponoszą na strefach podatnicy.
Jak wyliczył bowiem w 2013 roku ówczesny minister finansów Jacek Rostowski, stworzenie jednego etatu w SSE kosztuje budżet średnio 185 tysięcy złotych. Minister zaznaczał wówczas, że to koszt nieadekwatny do korzyści wynikających z istnienia stref. Był to jeden z argumentów, by nie przedłużać funkcjonowania SSE do 2026 roku. Nic dziwnego – dla Ministerstwa Finansów zwolnienia podatkowe, oferowane w SSE, „kosztowały” budżet do teraz ponad 12 miliardów złotych.
Dzisiaj istnieje 14 SSE: kamiennogórska, katowicka, kostrzyńsko-słubicka, krakowska, legnicka, łódzka, mielecka, pomorska, słupska, starachowicka, suwalska, tarnobrzeska, wałbrzyska i warmińsko-mazurska. SSE udzieliły już ponad 2000 zezwoleń na działalność, dzięki czemu powstało na ich terenie ponad 200 tysięcy miejsc pracy. Wartość inwestycji w tych regionach, na czerwiec 2014 roku, szacowano na ok. 96,5 miliarda złotych.
Z kolei według naukowców z SGH strefy nie przyczyniały się do rozwoju regionów tak, jak powinny. Jednak właśnie zmieniają się zasady ich funkcjonowania. Wpływ istnienia stref na daną gminę nie zmienia jednak faktu, że przedsiębiorcom wciąż opłaca się tam inwestować.
Dla kogo strefy?
Jak przekonuje Edmund Cumber, Dyrektor Departamentu Finansowania Projektów Inwestycyjnych w PKO Banku Polskim, jeśli przedsiębiorcy mogą w SSE uzyskać pewne odciążenia – właśnie w postaci zwolnień podatkowych – zdecydowanie powinni rozważyć prowadzenie tam działalności. - Szczególnie dla firm zatrudniających do 250 pracowników może to być opłacalne – podkreśla ekspert. - Mikro firmy mają za małą skalę biznesu, by mogły efektywnie spożytkować korzyści dawane przez strefy – dodaje Cumber.
SSE działające na nowych zasadach, co zapowiedziało Ministerstwo Gospodarki, ma być szczególnie atrakcyjne dla firm zajmujących się wysokimi technologiami czy innowacjami.
– Pracujemy nad zmianą ukierunkowania stref ekonomicznych. Mają być generatorem technologii, mają być rozsadnikiem bardzo dobrej jakości miejsc pracy. Nie mogą już kojarzyć się ze słabymi miejscami pracy, tanią siłą roboczą i tylko z prostym składaniem. Strefy ekonomiczne mają obowiązek uszlachetniać swoją działalność, na przykład poprzez centra badawczo-rozwojowe i dofinansowanie z poziomu centralnego do tych centrów, a to będzie mocniej wiązało je z Polską – przekonywała w rozmowie z agencją Newseria wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik.
Co z tego ma firma?
Obecnie główne korzyści z wejścia do SSE są dwie: zwolnienia podatkowe – uzależnione m.in. od wielkości firmy i regionu – dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy i inwestycji, a także finansowanie tworzenia i rozwijania nowych miejsc pracy. Według raportu EY z 2013 roku aż 96,7 przedsiębiorców wskazało zwolnienia podatkowe jako główną korzyść z funkcjonowania w strefie.
Ten drugi rodzaj wsparcia przyznawany jest firmom, które prowadzą działalność gospodarczą co najmniej 5 lat i utrzymują majątek związany z wydatkami inwestycyjnymi przez 5 lat. Dla małych i średnich firm ten czas jest jednak o 3 lata krótszy. Edmund Cumber z PKO Banku Polskiego zaznacza przy tym, że SSE to nie tylko wymierne korzyści w postaci finansowania inwestycji, uzbrojonych terenów czy zwolnień podatkowych. Jeśli przedsiębiorca wybierze miejsce, w którym skupione są firmy z jego branży, może to pchnąć do przodu cały biznes.
Więcej technologii
Wraz z nowymi zasadami funkcjonowania SSE zmienią się jednak priorytety – i pieniądze mają otrzymywać te firmy, które będą rozwijały innowacyjność swoją i regionu. Ministerstwo Gospodarki chce stawiać na tych przedsiębiorców, którzy inwestują w rozwój kapitału ludzkiego, czyli po prostu pracowników – a co za tym idzie, istotna będzie przy przyznawaniu zezwoleń na działalność jakość tworzonych miejsc pracy.
MG chce również, jak wyjaśniała wiceminister Ilona Antoniszyn-Klik, przerzucić ciężar inwestycji na mniej zamożne tereny. Resort jest bowiem świadomy, że wielu inwestorów, szczególnie zagranicznych, wybierało SSE na terenach już rozwiniętych, z dobrą infrastrukturą itd.
Wskazywał na to również wspomniany wcześniej raport EY. Warto jednak podkreślić, że w tym samym dokumencie firma doradcza stwierdziła, iż SSE od ich utworzenia 18 lat temu notują ciągły rozwój. EY przypomina, że aż 5 z 14 z polskich stref znalazło się w międzynarodowym rankingu 50 najlepszych SSE na świecie. Największy tryumf święciła wtedy katowicka strefa, z 2. miejscem w Europie i 11. na świecie.
To pokazuje, że mimo pewnych wątpliwości dotyczących efektywności SSE dla samych regionów, dla przedsiębiorców są one jak najbardziej opłacalne. Zarówno z punktu widzenia tworzenia miejsc pracy, jak i zmniejszania obciążeń podatkowych, na co w swoim tekście na ten temat wskazywał Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha.
Z kolei zmniejszanie obciążeń podatkowych, podkreślał Gwiazdowski, może być kluczowe w wyborze miejsca prowadzenia działalności dla sektora MSP.
Bliska obecność dostawców czy odbiorców sprzyja tworzeniu całego łańcucha dostaw. Synergia, jaką się dzięki temu uzyskuje, jest niemierzalna, bo firmy napędzają się wzajemnie: podsuwają sobie pomysły, czerpią od siebie doświadczenia.
Prof. Robert Gwiazdowski
Z punktu widzenia ludzi zatrudnionych w przedsiębiorstwach działających w SSE, zwłaszcza w regionach o niskim popycie na pracę i dużym bezrobociu, najważniejsze jest posiadanie pracy, której być może nie mieliby, gdyby nie utworzenie SSE. W bardzo wielu przypadkach to, czy w jakimś niewielkim mieście lub gminie działa przedsiębiorstwo zatrudniające chociażby kilkaset osób (co wraz z ich rodzinami oznacza posiadanie środków utrzymania dla kilku tysięcy ludzi) ma dla tego miasta czy gminy kluczowe znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale także społeczne.
Fragment wpisu blogowego prof. Roberta Gwiazdowskiego