Europejskie instytucje wciąż próbują się porozumieć co do tego, kiedy konkretnie znieść opłaty roamingowe za połączenia wykonywane na terenie Unii Europejskiej. Ostatnio debata ruszyła do przodu, jednak możemy za to zapłacić bardzo wysoką cenę w postaci neutralności internetu.
W kwietniu 2014 roku w Parlamencie Europejskim odbyło się bardzo ważne głosowanie nad zbiorem przepisów telekomunikacyjnych. Mówiło się wtedy wręcz o historycznym przełomie, ponieważ przegłosowano wówczas poprawkę mającą znieść naliczanie opłat roamingowych od grudnia 2015 r. za połączenia wykonywane na terenie Unii Europejskiej oraz zapisy gwarantujące neutralność internetu. Te ostatnie budzą spore kontrowersje.
Czym jest neutralność internetu?
O ile wszyscy rozumieją, czym są opłaty roamingowe i jakie korzyści dla obywateli przyniesie ich zniesienie, to sprawa inaczej się ma z tzw. neutralnością sieci. Ten model obowiązuje obecnie i powoduje, że wszystkie informacje traktowane są jednakowo. Operatorzy przesyłając pakiety poświęcają każdemu tyle samo zaangażowania.
Jednak firmy telekomunikacyjne są przeciwne takiemu modelowi i chciałyby mieć prawo decydowania o tym, które informacje przesyłać z większym priorytetem, opóźniać, a nawet zablokowywać. Powód jest oczywisty: mogłyby pobierać opłaty od firm, np. dostawców materiałów video, aby ich treści były lepiej traktowane. Jeśli ich żądania weszłyby w życie, internet może znacząco się zmienić, raczej nie na lepsze, bo w stronę komercjalizacji na bardzo podstawowym poziomie przesyłania danych.
Do tej pory tematem zajmowali się głównie Amerykanie, bo w USA dynamicznie próbowano przeforsować przepisy ograniczające wolność sieci.
UE sprzedała obywateli telekomom?
Po wspomnianym wcześniej głosowaniu z zeszłego roku wydawało się, że problem ograniczenia dostępu do treści w sieci nie jest już zmartwieniem Europejczyków. Niestety, nie wszystko zależy od Parlamentu Europejskiego.
Tylnymi drzwiami bowiem telekomy w Europie też próbowały przepchnąć swoje interesy i możliwe, że im się uda. Pierwsze informacje o tym, że neutralność internetu może być jednak zagrożona, pojawiły się już w listopadzie, kiedy to grupa obywatelska La Quadrature du Net (LQDN) opublikowała wyciek w postaci dokumentu z Rady Unii Europejskiej. Tekst ten poruszał kwestię regulacji rynku elektronicznego i porzucenia wspomnianych wcześniej regulacji usług specjalistycznych.
Pod koniec maja ta sama grupa opublikowała dokument przygotowany przez łotewską prezydencję. Poruszono w nim zarówno kwestię roamingu, który nie zostanie zniesiony do końca tego roku jak początkowo zakładano, oraz właśnie neutralności sieci.
Okazało się, że Rada Unii Europejskiej przekreśliła wszystkie poprawki, które wcześniej przegłosował Parlament Europejski. W tym jedną zabezpieczającą prawa użytkowników i mówiącą o niedyskryminacji ruchu, ale także całą poprawkę w której zawarto definicję neutralności sieci.
Na prawdziwe kuriozum zaś wygląda zapis o tym, że dostawcy internetu mogą indywidualnie ustalać z użytkownikami komercyjne warunki dostępu do sieci, jeśli chodzi o cenę, transfer danych, czy szybkość. Kuriozalne, ponieważ usunięto zapis, że takie ustalenia nie mogą mieć charakteru dyskryminującego. W ten sposób klient stoi na straconej pozycji wobec dostawcy usług.
Roaming zniesiemy w zamian za neutralność
Organizacja European Digital Rights (EDRi) obawiała się takiego obrotu sprawy, od kiedy rozpoczęły się trójstronne spotkania, zwane trialogami, pomiędzy Parlamentem Europejskim, Komisją Europejską oraz Radą Unii Europejskiej. Dokładniej o procesie rozmawialiśmy z posłanką Różą Thun. EDRi obserwując cały proces regulacyjny zwracała uwagę w swoich publikacjach, że Rada UE wręcz torpedowała działalność PE i odrzucała ich wszelkie poprawki mające przywrócić pierwotne zapisy.
12 czerwca komisarz Oettinger powiedział, że Rada jest gotowa wyrazić zgodę na zniesienie roamingu pod warunkiem, że PE zgodzi się z wszystkimi otwartymi kwestiami. Joe McNamee, dyrektor wykonawczy w EDRi zauważa, że tym samym Rada już wprost zaproponowała pogrzebanie neutralności internetu w zamian za zniesienie opłat roamingowych.
Cała nadzieja pozostaje obecnie w Parlamencie Europejskim i jego posłach, którzy mogą się nie ugiąć pod naciskami. Warto jednak zauważyć, że dla przeciętnego obywatela Unii Europejskiej, to oni mogą wyjść na tych złych, bo przedłużają zniesienie opłat roamingowych, odczuwalnych przez wielu obywateli, na rzecz walki o abstrakcyjną dla wielu koncepcję, jaką jest neutralność Internetu.
Reklama.
stanowisko grupy LQDN
Nie do zaakceptowania jest to, by Rada Unii Europejskiej używała zasad neutralności sieci, jako karty przetargowej, by osiągnąć porozumienie w sprawie zniesienia roamingu. Nie do zaakceptowania jest to, że Rada Unii Europejskiej gardzi prawami i wolnościami europejskich obywateli by raz jeszcze służyć krótkoterminowym celom dużych korporacji telekomunikacyjnych. Nie do zaakceptowania jest to, Komisja Europejska nie wspiera otwarcie zasady, która zakotwiczyłaby fundamentalne prawa w prawie unijnym
Joe McNamee, EDRi
Położenie kresu jednej z form nadużycia rynku przez operatorów telekomunikacyjnych w zamian za wprowadzenie prawa, które umożliwia inne nadużycia jest kuriozalną propozycją.