Czas pędzi, cywilizacje się rozwijają, postęp naukowy, technologiczny i przemysłowy gnają łeb na szyję. Konsumujemy, plądrujemy, eksploatujemy wszelkie nowe obszary, do których tylko uda nam się dostać. Tak oto żyjąc intensywnie, weszliśmy w nową erę, którą naukowcy nazwali Antropocenem."Człowiek brzmi dumnie” - twierdzą niektórzy. Ale czy na pewno? Z danych międzynarodowego zespołu badaczy wynika, że owszem pędzimy, ale do samozagłady.
28 naukowców, specjalistów w naukach o Ziemi, wśród których znalazł się także laureat nagrody Nobla Paul Crutzen, klimatolog James Hansen z NASA, specjalista od punktów krytycznych Tim Lenton oraz niemiecki ministerialny doradca ds. zmian klimatu Hans Joachim Schellnhuber, opracowali listę dziewięciu kluczowych dla przetrwania ludzkiego gatunku globalnych systemów, których naruszenie lub dewastacja przybliża gatunek ludzki do zagłady. Listę opracowaną przez zespół, który działał pod przewodnictwem Johana Rockströma, dyrektora Sztokholmskiego Instytutu Środowiska opublikował magazyn „New Scientist”.
Naukowcy podjęli się opracowania takiej listy, ponieważ Ziemia właśnie weszła w erę zwaną Antropocenem, charakteryzującą się dominacją ludzi nad najważniejszymi systemami, które decydują o życiu i jego jakości.
Nowa era mówi o tym, że człowiek stał się gatunkiem, który faktycznie posiadł sobie Ziemię we władanie i ekstremalnie obszernie ją sobie podporządkował. Problem w tym, że władza zobowiązuje. To na człowieku teraz ciąży odpowiedzialność za stan i kondycję Ziemi. I tu niestety naukowcy nie mają dla człowieka dobrych wiadomości.
Drugiej wiosny już nie będzie...
Wiosną czyli erą Halocenu, my jako ludzkość mogliśmy się cieszyć przez całe 10 tysięcy lat. Dostaliśmy od Ziemi to, co najlepsze i co pozwoliło nam jako gatunkowi rozwijać się, ewaluować i tworzyć swoją obecną na niej pozycję. Dostaliśmy klimat, glebę, roślinność, wodę. I wykorzystaliśmy te dobra, by uczynić swoje życie bardziej znośnym. Jak żaden inny gatunek potrafimy wykorzystywać dostępne zasoby, do czynienia z nich naprawdę niezwykłych rzeczy. Innowacyjności i wyobraźni można nam jedynie zazdrościć. Niestety z przykrością trzeba powiedzieć, że postęp ma też i swoją ciemną stronę. Już dziś wiadomo, że drugiego Halocenu nie będzie. Zużyliśmy bowiem Ziemię i jej zasoby tak bardzo, że nie da się przywrócić poprzedniego stanu optimum. Jak pisze „New Scientist”: „Potrzeby i pragnienia 7-miliardowej populacji sprawiają, że Ziemia niebezpiecznie zbliża się do punktu krytycznego”. Z dziewięciu wytypowanych przez naukowców systemów, od których zależy nasze „być albo nie być”, ekstremalnie zaburzyliśmy już trzy: klimat, bioróżnorodność i stężenie azotu w powietrzu.
Skąd wiadomo jak jest?
Wiadomo, bo naukowcom udało się opracować limity. Limity czyli linie graniczne poszczególnych systemów, których przekroczenie oznacza poważne nagięcie wytrzymałości danego układu, zagrażając egzystencji naszego i innych gatunków.
Dotychczas wszyscy, którym los natury był bliski mogli jedynie działać albo intuicyjnie, albo w oparciu o dostępne im akurat informacje np. o wyczerpywaniu się zasobów lub o pojawianiu nowych niepokojących zjawisk. Wtedy na tej podstawie alarmowano i wszczynano działania, których celem było ograniczenie ludzkiej „przedsiębiorczość”. Teraz jednak, gdy powstały dokładne skale i czarno na białym możemy zobaczyć do jakiej granicy nasz postęp jest akceptowalny, możemy działać nie kiedy już jest zbyt późno na zdrowy regres, ale właśnie wtedy, gdy widzimy, że z pewną eksploatacją dóbr zaczynamy przesadzać.
Zespół Johana Rockströma ostrzega, że nigdy nie wolno nam dopuszczać do przekroczenia opracowanych przez zespół limitów. Przekroczenie ich bowiem oznacza narażenie się na nieodwracalne i gwałtowne zmiany środowiskowe. Niestety... to ostrzeżenie, przyszło za późno.
Bezpieczna przestrzeń?
Choć założeniem zespołu ekspertów nie było straszenie ludzi stopniem dewastacji, jakiego dokonano na naszym globie, lecz raczej zdefiniowanie czegoś w rodzaju „bezpiecznej przestrzeni” rozwoju naszej cywilizacji w określonych obszarach problemowych, to niestety okazało się, że to co dziś zostało trudno już nazwać przestrzenią. Od wielu granic bowiem ludzkość dzielą już tylko terytorialne skrawki. O jakich jednak systemach w ogóle mówimy? Jakie układy naukowcy uznali za kluczowe do egzystencji naszego gatunku?
Po pierwsze – oceany i poziom ich zakwaszenia
Granica – globalny średni stopień nasycenia aragonitu (polimorficzna odmiana węglanu wapnia) nie niższy niż 2.75:1
Poziom przedindustrialny - 3.44 : 1
Obecny poziom – 2.90 : 1
Jesteśmy blisko limitu i jak oceniają naukowcy, przy obecnym tempie rozwoju i industrializacji metę winniśmy w tym obszarze osiągnąć nawet już w połowie XXI w. Ratunkiem byłoby ograniczenie poziomu dwutlenku węgla w atmosferze, bo to on rozpuszczając się w wodzie, zakwasza oceany. Zakwaszenie powoduje obniżenie ilości węglanu wapnia w wodzie, materiału z którego zbudowane są szkielety koralowców i innych stworzeń morskich. Szacuje się, że już do roku 2050 krytyczny poziom aragonitu zostanie przekroczony na znacznych obszarach Oceanu Arktycznego i Oceanu Południowego. Co to oznacza? Część organizmów zginie, oceany opustoszeją, a zatem zmniejszy się ich zdolność absorpcji CO2 z powietrza. Efekt cieplarniany powiększa się.
Po drugie – stan warstwy ozonowej
Granica – średnia koncentracja stratosferycznego ozonu na poziomie nie mniejszym niż 276 Dobsonów.
Poziom obecny – 283 Dobsony
Wniosek Stan bezpieczny.
Obecnie w wyniku wycofania z użycia wielu związków freonowych, stan dziury ozonowej nad Antarktydą ulega poprawie. Zagrożenie nie minęło, ale warstwa ozonu w stratosferze zwiększa się, dzięki czemu ochrona przed zagrażającym nam promieniowaniem słonecznym jest aktywna.
Po trzecie – dostęp do słodkiej wody
Granica – Nie więcej niż 4000 km3 wody zużywanej rocznie
Obecny poziom – 2600 km3 wody
Prognoza – Poziom krytyczny zostanie przekroczony do połowy tego stulecia
Na Ziemi zmniejsza się drastycznie ilość słodkiej wody pitnej. Doprowadza do tego wycinka lasów tropikalnych pod uprawy soi na paszę dla trzody chlewnej, co skutkuje mniejszym parowaniem, a to z kolei wpływa na zmiany pogodowe. Coraz więcej rzek jest zanieczyszczonych ściekami poprzemysłowymi lub /i komunalnymi. Coraz mniej z nich ma sztucznie regulowany obieg, tak że nawet okresowo nie łączą się one z morzem. Coraz więcej wysuszamy bagien i mamy coraz mniejsze populacje ryb. Ku czemu zmierzamy: do deficytu wody pitnej, do zmian klimatycznych, do deficytów żywności (brak wody dla rolnictwa).
Po czwarte – bioróżnorodność
Granica – roczne tempo wymierania nie większe niż 10 gatunków na milion
Poziom obecny – roczne tempo wymierania na poziomie przekraczającym 100 gatunków na milion
Diagnoza – Punkt krytyczny znacząco przekroczony
Wysoki poziom bioróżnorodności jest niezbędny dla zdrowia i stabilności ekosystemów, . Obecnie ta stabilność już została naruszona. Głównie przez monokulturowość upraw i zanieczyszczenie środowiska. Zaburzenie różnorodności biologicznej oznacza postępującą degradację natury w wielu rozmaitych obszarach. Za degradacją natury idzie kurczenie się przestrzeni do życia także dla człowieka.
Niestety proces zaburzania bioróżnorodności wciąż postępuje. Naukowcy oceniają, że do końca XXI w. zginie nawet do 30 proc. wszystkich gatunków ssaków, ptaków i płazów. I porównują ten kryzys do pięciu innych wielkich kryzysów, jakie wydarzyły w ciągu ostatnich 500 milionów lat, włączając w to również zagładę dinozaurów 65 milionów lat temu.
Po piąte – poziomy azotu i fosforu w środowisku
Granica poziomu AZOTU – Nie więcej niż 35 milionów ton azotu wiązanego z atmosfery rocznie
Obecny poziom – 121 milionów ton rocznie
Diagnoza – Granica znacznie przekroczona, sytuacja stale się pogarsza
Granica FOSFORU – Nie więcej niż 11 milionów ton fosforu trafiającego rocznie do oceanów
Obecny poziom – 9 milionów ton rocznie
Diagnoza – Granica jeszcze nie przekroczona
Choć wiele organizmów potrzebuje azotu do życia, to jednak jego nadmiar w atmosferze powoduje zakwaszanie gleb, wymieranie niektórych gatunków organizmów i nasycenie ekosystemów azotem do tego stopnia, że nie są one w stanie z powrotem wprowadzić go do atmosfery. Efektem zakłóceniu cyklu azotowego są wciąż powiększające się martwe strefy (obecnie mamy już około 400 takich stref, zajmujących w sumie około 250 tys. km kw).
Do największego zaburzenia poziomu azotu przyczynia się rolnictwo, nadmierna produkcja roślin strączkowych oraz używanie nawozów azotowych do uprawy roślin. Podobny problem zaczyna się także z fosforem, używanym podobnie jak azot w nawozach. Już dziś około 10 milionów ton fosforu trafia do oceanów, ośmiokrotnie przekraczając naturalny jego poziom i przyczyniając się do powstawanie zakwitów glonów oraz martwych stref.
Szóste – liczba naturalnych ekosystemów
Granica – nie więcej niż 15 procent powierzchni lądów wolnych od lodu zajętych pod uprawy
Aktualny poziom – 12 procent
Prognoza – Punkt krytyczny zostanie osiągnięty w połowie stulecia
Naturalne ekosystemy ludzie zamieniają na pola uprawne i miasta. I robią to z zawrotną prędkością i z wielkim rozmachem. Pod uprawy wycięliśmy już aż połowę powierzchni lasów tropikalnych. Ekspansja rolnictwa jest główną przyczyną niszczenia ekosystemów. Niestety owa dewastacja ważnych biologicznie i hydrologicznie ekosystemów wciąż postępuje. Z szacunków badaczy granicę 15 procent osiągniemy w połowie tego stulecia.
Siódme – Klimat
Granica – Koncentracja atmosferycznego dwutlenku węgla nie większa niż 350 cząstek na milion
Poziom preindustrialny – 280 ppm
Aktualny poziom – 391 ppm
Diagnoza – bariera przekroczona
O tym, że globalne ocieplenie jest faktem, wiemy nie od dziś. To właśnie w tym wymiarze człowiekowi chyba najbardziej udało się fatalnie zaingerować w życie planety. Poprzez spalanie paliw kopalnych zakłóciliśmy cykl węglowy Ziemi, zwiększając koncentrację dwutlenku węgla z 280 ppm (poziom sprzed epoki przemysłowej) do 391 ppm w roku 2010.
Politycy nadal debatują nad górną granicą koncentracji CO2, podczas gdy Rockström i jego zespół uznają, kierując się opinią James’a Hansena z NASA , że ów bezpieczny poziom został przekroczony 20 lat temu, kiedy osiągnęliśmy stężenie 350 ppm. Ktoś powie: „no i patrzcie, przekroczyliśmy limit i tragedii nie ma”. Naukowcy mówią jednak: „jeszcze nie ma”, bowiem jeszcze nie doświadczyliśmy skutków ocieplenia, te bowiem objawią się w postaci stężeń zwrotnych, które nie następują od razu, ale kiedy już nastąpią... nikt nie będzie miał wątpliwości, że efekt5 cieplarniany nie jest mitem.
Ósme – Poziom zanieczyszczenia powietrza
Granica – jeszcze nie zdefiniowana
Zanieczyszczenie powietrza na świecie postępuje. Coraz więcej krajów i miast przekracza limity lokalne ustanowione dla stopnia zanieczyszczenia. Z szacunków Światowej organizacji zdrowia (WHO) wynika, że w ciągu roku z powodu zanieczyszczenia powietrza, na świecie przedwcześnie umiera blisko 7 mln ludzi. Liczba ta stanowi aż jedną ósmą wszystkich zgonów. W Polsce w roku 2010 zanieczyszczenia powietrza przyczyniły się do przedwczesnej śmierci 48 544 Polaków. Polska zajmuje drugie miejsce, wśród 53 krajów pod względem zgonów spowodowanych spalaniem konwencjonalnych paliw w gospodarstwach domowych. Wygląda więc na to, że niedawno przedstawiona światu papieska encyklika, której pewne jednostki zarzucają antypolskość, bo zwraca uwagę na kwestie zanieczyszczania środowiska, wynikające z gospodarki opartej na węglu (takiej jak w Polsce), jest tym samym głosem, który wychodzi z ust naukowców.
Nie uznają proekologicznej encykliki papieża za antypolską Ci, którzy zrozumieją fakty. A te mówią, że zgony spowodowane zanieczyszczeniem powietrza w Polsce generują koszty w wysokości 101 826 mln dolarów. Ludzie chorują i klimat także. Np. związki siarki, których nadmiar mamy dziś w powietrzu odbijają promieniowanie słoneczne, prowadząc do wychłodzenia atmosfery. Inne – jak sadza – absorbują je, emitują i powodują podgrzewanie atmosfery. Permanentne smogi nad Azją zakłócają czas, jak i miejsce powstawania monsunów. Zanieczyszczenie wpływa też na zmniejszenie plonów z powodu opadania pyłów na uprawy rolne oraz zwiększa częstotliwości chorób płuc i serca.
Dziewiąte – Skażenie chemiczne
Granica – niezdefiniowana
Na świecie obecnie istnieje ponad 100 tys. związków chemicznych stworzonych przez człowieka, które można znaleźć w milionach różnych produktów. Kolejne związki tworzone są jako produkty uboczne procesu produkcji. Wiele z nich nie podlega kontroli. Sztuczne związki chemiczne niosą ze sobą wiele problemów, a jednym z głównych jest ich szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka i dzikich zwierząt.
Obiektem największego zmartwienia są metale ciężkie jak ołów czy rtęć, zanieczyszczenia organiczne gromadzące się w tkankach oraz związki radioaktywne. Jedna z hipotez stawianych przez Rockströma i jego zespół mówi, że autyzm i ADHD u dzieci są wynikiem ciągłego wystawiania ich na koktajl związków o niskich koncentracjach, tworząc coś w rodzaju „cichej pandemii lekkich zaburzeń nerwowych na globalną skalę”
Jest źle, będzie jeszcze gorzej, chyba że...
Analiza kondycji systemów podtrzymujących życie na Ziemi, pokazuje, że kondycja ta nie ma się dobrze. Trzy granice już przekroczyliśmy, a szybko zbliżamy się do przekroczenia kolejnych - granicy zużycia słodkiej wody i granicy przekształcania gruntów na potrzeby miast i rolnictwa. Na niektórych obszarach oceanu już pojawia się informacja o przekroczeniu limitu zakwaszenia. Dla dwóch z pozostałych trzech układów, co prawda naukowcy nie zdołali jeszcze sformułować granic, ze względu na brak dostępu do odpowiedniej wiedzy, jednak można założyć, że i te systemy także nie są okazami zdrowia.
Zespół Rockströma podkreśla jednak, że proces samozagłady możemy jeszcze powstrzymać, podobnie jak udało się nam powstrzymać powiększanie się dziury ozonowej.
– Efektywne działanie jest możliwe i może przynosić sukcesy – twierdzą naukowcy. – Tylko musimy je podjąć. Już!