Steve Jobs znany był ze swojego perfekcjonizmu. Dlatego ze szczegółami zaplanował nawet swój…pogrzeb. Jak zdradził prezes Salesforce Mark Benioff, który uczestniczył w tej ceremonii, każdy z gości otrzymał zgodnie z wolą zmarłego współzałożyciela Apple prezent w postaci książki pt. „Autobiografia jogina”. Jak twierdzi, w ten sposób Jobs chciał pokazać innym drogę do osiągnięcia samorealizacji, która jemu samemu pomogła osiągnąć sukces: joga.
Benioff uważa, że Jobs w swojej ostatniej drodze chciał skłonić innych do zastanowienia się nad swoim wewnętrznym życiem. Prezes Salesforce wskazuje, że współtwórca Apple był bardzo duchową osobą i posiadał ogromną intuicję. Dzięki temu mógł patrzeć na zewnętrzne otoczenie ze znacznie szerszej perspektywy. W zdobyciu tej umiejętności miała mu pomóc joga.
Joga zainspirowała już niemal 100 lat temu twórcę Kodaka
Steve Jobs zachwycił się jogą po przeczytaniu książki „Autobiografia jogina” jako nastolatek. Jej autorem jest Paramahansa Jogananda, który urodził się w 1893 r. w Indiach. W 1920 r. przybył do USA, gdzie założył organizację Self-Realization Fellowship. Za jej pośrednictwem Jogananda spopularyzował w zachodnim świecie jogę, a właściwie jedną z jej odmian – krijajogę. Nauka Joganandy szybko stała się inspiracją dla wielu przedsiębiorców, w tym m. in. dla współzałożyciela Kodada – George’a Eastmana.
Chociaż Jogananda zmarł w 1952 r., to stał się swojego rodzaju nauczycielem dla jednego z najwybitniejszych przedsiębiorców w historii – Steve’a Jobsa. Nic więc dziwnego, że joga znajduje coraz więcej entuzjastów. ONZ postanowił, że wczoraj (21 czerwca) obchodziliśmy Pierwszy światowy Dzień Jogi. Jak podaje Hitendra Wadhwa z serwisu Inc.com, dziś tylko w USA jogę praktykuje 20 mln osób, czyli jeden na dziesięciu dorosłych obywateli tego kraju.
Samorealizacja drogą do obudzenia potencjału
Nauczanie Joganandy, które chciał przekazać innym Jobs, polegało na zaprezentowaniu zasad starożytnej nauki w bardziej nowoczesnej formie. Dlatego jogin nazwał ją samorealizacja. Opierała się na przekraczaniu indywidualnej jaźni (ego), dzięki czemu odzyskiwało się oraz realizowało swoją prawdziwą i uniwersalną jaźń (duszę). Tą drogą do samorealizacji zdecydował się również podążyć twórca potęgi Apple.
Zdaniem Marka Benioffa, podarowanie na swoim pogrzebie tak wielu osobom książki Joganandy miało być znakiem dla przedsiębiorców oraz ludzi, którzy chcą odnieść sukces w biznesie, jak łatwiej będzie im to zrobić.
Jednak jak wskazuje Hitendra Wadhwa, zarówno Joganandzie, jak i Jobsowi chodziło o coś więcej, niż codzienne wykonywanie relaksujących ćwiczeń. Jego zdaniem obaj uważali oni jogę za skuteczną drogę do osiągnięcia jeszcze bardziej ambitnego celu, niż jedynie oczyszczenie ciała i umysłu. Mianowicie o obudzenie nieskończonego potencjału, jaki drzemie w każdym z nas. Dlatego zdaniem dziennikarza, twórca potęgi Apple powracał do czytania „Autobiografii jogina” wielokrotnie.