Bank Światowy przygotował ranking 18 polskich miast pod względem tego, jak prowadzi się w nich biznes. Warszawa zajęła drugie miejsce, ale licząc od końca. Tymczasem na podium stanęła Bydgoszcz, zaś tuż za nią uplasowały się takie miasta, jak Olsztyn i Białystok. Czy faktycznie miejscowości średniej wielkości są lepsze niż te największe?
Bank Światowy przygotował swój ranking uznając, że najważniejsze są cztery poniższe kryteria:
- liczba dni potrzebnych na założenie spółki
- czas uzyskania pozwolenia na budowę
- czas oczekiwania na wpis do księgi wieczystej
- liczba dni potrzebna na dochodzenie należności
W czterech powyższych kategoriach Bydgoszcz jest najlepsza, jeśli chodzi o uzyskanie pozwolenia na budowę - proces ten trwa 143 dni. Uzyskanie wpisu do ksiąg wieczystych - 21 dni. Pod tym względem szybsze były Białystok i Zielona Góra. Dochodzenie należności jest najszybsze w Olsztynie, a najkrócej spółkę zakłada się w Poznaniu - trwa to tylko 8 dni.
Jednak to, co najbardziej szokuje w wynikach tego raportu, to fakt, że większość największych polskich miast jest na samym końcu zestawienia: Wrocław - 13, Kielce - 15, Kraków - 16, Warszawa - 17, a ranking zamyka Gdańsk z niechlubną 18 pozycją.
Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy, komentuje na łamach "Pulsu Biznesu", że tak kiepski wynik stolicy, to "kwestia metodologii, a statystyka jest narzędziem diabła". Dodaje także, że ranking bada te czynności, których przedsiębiorcy nie wykonują codziennie. To faktycznie mógłby być trafny argument, wszak teoretycznie w większych ośrodkach miejskich jest więcej chętnych do np. założenia własnej działalności, więc rozpatrzenie wszystkich wniosków może zająć więcej czasu.
Co przyczyniło się do sukcesu Bydgoszczy?
Prezydent miasta podkreśla, że starają się tworzyć bardzo dobry klimat dla inwestorów zewnętrznych. Nie tylko wskazują optymalne lokalizacje, ale uwzględniają też oczekiwania inwestorów planując rozwój infrastruktury.
- Warto podkreślić, że pozycja Bydgoszczy jest wynikiem długofalowego procesu i polityki wspierania przedsiębiorczości, którego uczestnikami są nie tylko komunalne jednostki, ale także zewnętrzne niezależne podmioty, jak sądy czy przedstawiciele kancelarii notarialnych – zaznacza Bruski.
Z myślą o sprawnej obsłudze procesu inwestycyjnego oraz wsparciu przedsiębiorców powstała Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego. By zaoferować optymalne nieruchomości do tworzenia nowych firm zmodernizowano infrastrukturę Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Obecnie trwają rozmowy na temat przejęcia przez BPPT kolejnych terenów.
Wiwatowska podkreśla, że Inwestorzy w Bydgoszczy są ich partnerami i mogą liczyć na wsparcie we wszystkich możliwych obszarach. - Dostrzegamy wartość inwestycji w mieście, dlatego u nas firmy zainteresowane inwestycjami są traktowane priorytetowo – dodaje pani prezes.
Małe miasta lepsze dla biznesu, bo bardziej się starają?
To, że w mniejszych miastach pewne działania przebiegają szybciej może być kwestią tego, że do inwestorów podchodzi się bardziej indywidualnie, bo jest ich najzwyczajniej w świecie mniej. O opinie odnośnie wyniku rankingu pytamy ekspertów.
Kobeszko dodaje, że strategie rozwoju muszą opierać się na lokalnej przedsiębiorczości, bo zazwyczaj firmy ze średnich miast nie mogą liczyć na duży zastrzyk gotówki od inwestorów. Czy trend ten będzie się rozwijał? Zdaniem eksperta tak, jest on nie tylko wskazany, ale i konieczny.
- Wydaje mi się, że jest to jedyna nadzieja, by polskie się rozwijały po tym, jak skończą się fundusze brukselskie po 2020 r. Miasta nie mają innej możliwości rozwoju, jedyny sens strategiczny, to nasze miasta chcąc się rozwijać muszą opierać się na polskich przedsiębiorcach i polskim biznesie – dodaje Kobeszko.
Ranking swoje, a biznes swoje?
Jerzy Kwieciński, ekspert ds. rozwoju regionalnego i funduszy Unii Europejskiej, minister ds. rozwoju regionalnego Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC, zauważa, że te wyniki są nieco nieoczekiwane, a sama metodologia ma pewne mankamenty.
Czy efektywność w tych dziedzinach może być spowodowana mniejszym obłożeniem urzędników mniejszych miastach, a co za tym idzie większą ilością wolnego czasu? Kwieciński zauważa, że urzędnicy owszem mogą mieć go więcej, ale nie zawsze oznacza to korzyści dla przedsiębiorców.
Ekspert BCC podkreśla, że wyniki są ciekawe, ale metodologia wymaga większego dopracowania. Z jego doświadczenia kłócą się one bowiem z percepcją biznesu - wystarczy spojrzeć na liczbę firm w na Kujawach i na Mazowszu.
Reklama.
Rafał Bruski
Prezydent miasta Bydgoszcz
Szczególną satysfakcję sprawia to, że pozycja Bydgoszczy wynika z bardzo sprawnej obsługi inwestorów przy wydawaniu pozwoleń na budowę. Na to mamy bezpośredni wpływ. Warto też przypomnieć, że byliśmy trzecim miastem w kraju, w którym działało jedno okienko przy rejestracji działalności gospodarczej
Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego jest efektem konsekwentnie realizowanej polityki wsparcia inwestycji i przedsiębiorców przez miasto. Kontynuujemy działania prowadzone dotychczas przez Zespół Obsługi Inwestora i Przedsiębiorczości w ramach struktur Urzędu Miasta, jednak jako spółka, możemy poprawić efektywność i zwiększyć elastyczność naszych działań związanych z kompleksową obsługą wszelkich projektów inwestycyjnych w mieście
Edyta Wiwatowska
Prezes Bydgoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego
Janusz Kobeszko, ekspert Forum Od-Nowa i Instytutu Sobieskiego
Wydaje mi się, że składa się na to kilka przyczyn. Po pierwsze rynki dużych miast są już mocno rozwinięte, duże firmy na nich dominują, co powoduje, że małym podmiotom trudniej jest się przebić. Nie bez znaczenia jest też, że łatwiej jest dotrzeć do administracji i decydentów
Jerzy Kwieciński, BCC
Wydaje mi się, że wzięto pod uwagę za mało czynników. „Doing business” oznacza też przecież otoczenie, infrastrukturę, łatwość pozyskania nowych pracowników, zaplecze edukacyjne, kontakt z innymi urzędami jak ZUS czy Urząd Skarbowy, które mogą nawet być ważniejsze.
Często spotykam się z przypadkami przenoszenia spółek do Warszawy, szczególnie takich, które zaczęły sobie już dobrze radzić. Głównym powodem tego są urzędnicy aparatu skarbowego, bo w mniejszych miastach kiedy tylko firma urośnie od razu pojawia się na radarze skarbówki. Firmy wolą tego uniknąć więc się przenoszą i nie chodzi o to, czy mają coś do ukrycia, po prostu nie mają ochoty na ciągłe kontrole