
Astronomiczna rodzina Wszołków spod Tarnowa założyła największe w Polsce, a pewnie też i w Europie, prywatne obserwatorium. Powstawało powoli, bo prawie 20 lat i nadal jest w nim jeszcze wiele do zrobienia, ale już dziś do Rzepiennika Biskupiego przyjeżdża młodzież, by zainspirować się kosmosem. Z kolei studenci i naukowcy będą mogli skorzystać z tej aparatury do badań sfer niebieskich. Miejsce to nie powstałoby jednak, gdyby... polski rząd nie wyrzucał na złom wartych miliony złotych anten.
„Mama urodziła mnie po przyjściu z sumy i po wydaniu obiadu, w niedzielę 30 grudnia 1956 w podkarpackiej wsi Rzepiennik Strzyżewski w wynajmowanym domu nr 55. Zdarzenie to miało miejsce zaraz po zachodzie Słońca, które przebywało wtedy w gwiazdozbiorze Strzelca (w pobliżu M20) w zodiakalnym znaku Koziorożca. Księżycowi brakowało jeden dzień do nowiu, a Saturn, mój astralny patron "z urzędu", był wtedy w zodiakalnym Strzelcu, wyprzedzając Słońce dokładnie o dwie godziny” – pisze we wstępie do swojej sylwetki na stronie Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii dr Bogdan Wszołek, autor największego i najnowocześniejszego w Polsce prywatnego obserwatorium astronomicznego.
Do tego ostatniego dr Wszołek pozyskał optykę od Uniwersytetu Jagiellońskiego, który z kolei w 1949 r. otrzymał ją od Polonii amerykańskiej i przez lata nie zagospodarował. Na podstawie tej optyki miłośnicy astronomii z Gorlic podjęli się budowy teleskopu, który stanął na terenie obserwatorium w Rzepienniku. Obok niego znalazł się także drugi dwudziestopięciocentymetrowy teleskop do celów turystyczno-dydaktycznych. Choć teleskopy takie, jak ten pierwszy, służą tylko do profesjonalnych badań, w obserwatorium Wszołków mogą z nich korzystać zarówno badacze, jak i turyści oraz młodzież.
Dlaczego o ośrodku mówi się, że należy od Wszołków, a nie do dr Wszołka? – Bo zarówno ja, jak i moja żona oraz córka wszyscy jesteśmy astronomami i wszyscy nam wszystkim na powstaniu tego ośrodka zależało – mówi dr Wszołek. – Druga córka, choć wybrała zawód neurobiologa, również od astronomii nie stroni, więc w sumie można powiedzieć, że cała nasza rodzina z zachwytem patrzy w gwiazdy – opowiada nam astronom.
Tę dziewięciometrową antenę uratowałem z Psar, kiedy likwidowano tam Centrum Usług Satelitarnych. Pozyskałem wtedy stamtąd cztery radioteleskopy. RT-9, najmniejszy oraz najnowszy instrument, został po zdemontowaniu w Psarach przewieziony do Rzepiennika Biskupiego. Pewnie gdyby nie przypadek nawet bym nie wiedział, że tam to wojskowe centrum było, na szczęście opatrzność czuwała i się udało.
Obserwatorium w Rzepienniku Biskupim znajduje się w trudno dostępnym miejscu, na polanie pośród lasów, na wzniesieniu oddalonym kilkaset metrów od najbliższych zabudowań oraz od utwardzonej drogi. Ta niedogodność, choć zawsze niezwykle utrudniała wszelkie przedsięwzięcia budowlane, to ma jednak tę ogromną zaletę, że niebo jest tu nocą przejrzyste i zagwieżdżone jak nigdzie indziej. Zanim jednak zaczęła się budowa, dr Wszołek zwiedzał wiele zagranicznych ośrodków astronomicznych.
Zdaniem dr Wszołka, jeśli chodzi o badanie kosmosu, Polska wychodzi dopiero z przedszkola. Dołączenie naszego kraju do ESA (The European Space Agency) było właśnie takim krokiem naprzód, ale nadal to zaledwie kroczek, a nie znaczące działanie. Dlatego Bogdan Wszołek woli wziąć sprawy w swoje ręce, niż czekać, na oświecenie innych w kwestii kosmosu i znaczenia zbliżania się człowieka do gwiazd.
Gdybym tylko miał odpowiednie fundusze, postawiłbym w Rzepienniku jeszcze większy teleskop, taki, który by nam pozwolił robić badania i pisać prace naukowe na miarę tych światowych Ale tu potrzeba budżetu w wysokości miliona euro czyli około 5 mln zł. Tak więc pewnie mogę sobie tylko pomarzyć.
Myślę, że to naturalne, kiedy ciągnie człowieka ku górze. Bo naturalnym środowiskiem, ojczyzną człowieka, nie jest Ziemia, ale kosmos. To przecież stamtąd przyszliśmy i tam powinniśmy wrócić. Jak tak się przyjrzeć ludzkiej ewolucji, to widać, że nasz gatunek dojrzewa do powrotu. Z pochylonego, wpatrzonego w ziemię stwora, wyrósł już na istotę wyprostowaną i coraz częściej patrzącą na to, co nad nim. Sądzę, że naszym obowiązkiem jest wrócić tam skąd przyszliśmy, dlatego musimy badać niebo i słuchać, co ma nam do powiedzenia.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl
