W opowieści o Dawidzie i Goliacie, Dawid wygrywa walką z większym i silniejszym przeciwnikiem używając taktyki i sprytu. Powala przeciwnika na ziemię dzięki procy, a następnie go zabija. Podobnie jest w świecie biznesu, w którym małe startupy rzucają wyzwanie wielkim korporacjom. Jeśli używają odpowiedniego oręża, udaje im się wyjść z bitwy zwycięsko.
Marvin Liao z 500 Startup mówił podczas Bitspiration 2015, że duże korporacje nie poradzą sobie w walce ze startupami. – Są duże, głupie i brak im koncentracji – przekonywał. Startupy działają szybko, szybko wprowadzają zmiany i pracują nad tylko jednym produktem. – Facebook trzy razy próbował wprowadzić swoją wersję Snapchata. Każda była okropna – dodawał Liao.
Gdy firmy rosną, łatwo stracić im z oczu klientów. Klientów, którzy byli dla nich najważniejsi na samym początku działalności. Dzięki odpowiedniemu podejściu do klientów właśnie i do ich problemów, firmy i ich rozwiązania zdobywają rozgłos i zaczynają się rozwijać. Ważne, by nie zapominać o kilku rzeczach wraz z rozwojem startupu i nie stać się kolejną “dużą, głupią i zdekoncentrowaną” korporacją.
Skup się na klientach i ich potrzebach
To najważniejsza przewaga startupów nad korporacjami. Mogą szybko i łatwo reagować na potrzeby grupy docelowej: modyfikować swoje rozwiązanie, dołączać do nich nowe funkcje, a niekiedy zrobić “pivot” i całkowicie zmienić strategię działania, nierzadko wyrzucając przy tym stary produkt do kosza.
Korporacja nie mogą i nie chcą sobie na to pozwolić. Skupiają się głównie na tym, by stabilnie funkcjonować na rynku. Ryzyko jest im obce. Wszystko pogarsza jeszcze biurokracja i to, że wiele decyzji musi przejść przez wiele działów zanim zacznie się jakiekolwiek działanie. Często jest wtedy już za późno.
Tworzenie kultury
Na każdej konferencji dotyczącej startupów słychać niemal non stop, że kluczem do sukcesu firmy jest stworzenie odpowiedniej kultury. To ona motywuje pracowników i zbliża klientów do danej marki.
Tworzenie kultury firmy powinno zaczynać się od góry, to jest od prezesa i dyrektorów. Najlepiej, gdy pracownicy mają z nim dobry kontakt. Najlepiej, gdy to on ma również częsty kontakt ze swoją docelową grupą klientów. Najłatwiej dokonać tego właśnie w startupie, w którym jest mało pracownikówi i wszyscy się znają, a także gdzie założycielowi-wizjonerowi zależy na kontakcie z klientami. Rzadko kiedy korporacje stać na taki ruch.
A gdyby tak inaczej…
Rywalizacja nie musi być jednak jedyną formą relacji między startupami a korporacjami. Co więcej, inne formy mogą obu stronom przynieść poważne korzyści. Czasami zamiast rzucać w siebie kamieniami warto usiąść przy jednym stole na kawie.
Przykład? Spotify, który wcześnie dogadał się z wytwórnią Universal Music Group. Universal został nawet jednym z inwestorów w szwedzki startup. Oprócz pieniędzy wytwórnia zaoferowała cały swój katalog muzyczny. Zyskał startup, zyskała korporacja, zyskali klienci. Niestety, kosztem samych artystów.
Partnerstwa mogą iść jeszcze dalej, a startupy, które przygotowały innowacyjne rozwiązania mogą stać się niemal integralną częścią korporacji, oferując przez nią swoje usługi, jak np. narzędzia analityczne w bankach. Między innymi dlatego korporacje same organizują programy akceleracyjne dla startupów.