
Carl Bildt, szef szwedzkiego MSZ powiedział, że Dolina Krzemowa większość innowacyjnych koncepcji zawdzięcza pierwszemu pokoleniu imigrantów. Znaczenie wpływu imigrantów na postępowość gospodarek dostrzega wielu ekspertów. Mówią oni o konieczności otwarcia się na inność. Polska także wydaje się dostrzegać tę zależność. Coraz szerzej nasze uczelnie otwierają się na obcokrajowców. Pytanie tylko dlaczego ma to tak nikłe przełożenie na naszą innowacyjność.
Słowa Carla Bildta sprowokowały dyskusję ludzi nauki i biznesu na Twitterze. Dr Marcin Piątkowski, ekonomista z Banku Światowego w Warszawie, z entuzjazmem przyznał rację Bildtowi.
Słusznie więc zauważa NCBR, który odpowiadając na wpis Piątkowskiego, pisze:
– Nie jestem pewien, czy to dotyczy wszystkich rodzajów imigracji, ale bez wątpienia, (red. - inwestycja w kadrę zagraniczną) to właściwy kierunek, który jesteśmy gotowi wspierać.
Właściwym kierunkiem jest otwieranie się Polski na cudzoziemców, zważywszy chociażby na fakt, że demograficzne prognozy dla Polski są fatalne. Z prognoz tych wynika, że w 2020 r. odnotuje ona najsilniejszy spadek liczby studentów spośród wszystkich krajów OECD. Ma on wynieść 25-30 proc. ich aktualnej liczby czyli o prawie 600-800 tys. osób mniej niż jest w chwili obecnej. Wiadomo więc, że uczelnie chcąc utrzymać się na rynku, gotowe będą przyjmować niemal wszystkich chętnych do dalszej edukacji, a w cudzoziemcach pokładać będą największe nadzieje.
Dziś jest tak, że polskie uczelnie przyjmują nawet takich cudzoziemców, którzy w swoich krajach nie zdaliby matury, a co dopiero dostali się na studia, a u nas przechodzą przez kolejne etapy edukacji wyższej. Jeśli w ten sposób dalej będziemy postępować, możemy zapomnieć o rozwoju innowacyjności.
Słusznie reasumuje Bianka Siwińska twierdząc, że wymaga to radykalnych zmian w polskiej edukacji. Uczelnie nie tylko muszą zrozumieć, że nie mogą kosztem jakości, zabiegać zachłannie o ilość, ale także winny zabiegać o taką poprawę sytuacji (np. zaplecze badawcze, stypendia, etc.) w środowisku szkół wyższych, aby stało się ono atrakcyjne dla naprawdę uzdolnionych i inteligentnych jednostek z innych krajów.
Niestety, jak dotychczas polityka migracyjna Polski nie daje imponujących perspektyw na poprawę opisywanej tu sytuacji (napływu nisko wykształconych cudzoziemców i małego zainteresowania Polską kadry plasującej się wysoko na skali istotnej z punktu widzenia innowacyjności). Prawda jest bowiem taka, że istotne z punktu widzenia polskiej gospodarki jest nie tylko przyciągnięcie dobrej kadry zagranicznej do naszego kraju, ale także jej utrzymanie.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl

