Satoru Iwata nie tylko przeprowadził firmę przez trudne czasy, ale był uwielbiany przez graczy, chwalony przez krytyków i konkurencję. W dużej mierze dlatego, że zmienił sposób prowadzenia biznesu w branży gier.
Od programisty do prezesa
– Iwata był tytanem, na pewno za nim zatęsknią – powiedział dla BBC Marc Einstein, prezes mediów cyfrowych w firmie konsultingowej Frost & Sullivan z oddziałem w Tokio. Satoru Iwata zmarł po długiej walce z rakiem 11 lipca w wieku 55 lat.
Był czwartym prezesem firmy, która istnieje od 1889 r., a także jak do tej pory jedynym, który nie należał do założycielskiej rodziny Yamauchi. Stanowisko to objął w 2002 roku, wcześniej przez dwa lata pracując jako dyrektor generalny. Pośrednio z Nintendo był związany od lat 80. XX wieku.
Iwata był prawdziwą rzadkością w przemyśle gier wideo. Zaczynał swoją karierę jako programista gier. Tuż po ukończeniu studiów dołączył do firmy HAL Laboratory, która wyprodukowała m.in. takie tytuły jak Ballon Fight, Legend of Zelda czy serię Kirby's Dream Land dla Nintendo właśnie. Pomagał także przy tworzeniu takich hitów jak Pokémon Gold and Silver wydanych w 1999 r. – przez wielu fanów uważane do dziś za najlepsze gry z serii.
To pod jego przywództwem Nintendo stało się prawdziwie globalnym koncernem, który podbił rynki konsolami Nintendo DS i Wii. Jedyną jego porażką był system GameCube, ale stworzenie Wii pomogło firmie odrobić straty. Konsola ta zainspirowała kilka nowych serii gier, z których część była tworzona tylko z myślą o rynku gier fitness oraz tych angażujących całe rodziny. Ze 100 milionami egzemplarzy Wii jest najlepiej sprzedającą się konsolą siódmej generacji. Jej wprowadzenie pozwoliło odzyskać firmie pozycję lidera, którą straciła podczas okresów sprzedaży Nintendo 64 i GameCube. W efekcie Iwata, w czasie swojej 13-letniej kadencji, zwiększył przychody korporacji o ponad 40 proc.
Tam skarb twój, gdzie serce twoje
Na czym polegał jego sukces? Jak wskazuje wielu fanów - sekret leżał w podejściu do swojej pracy. – Na mojej wizytówce napisane jest, że jestem prezesem. W moich myślach jestem producentem gier. Jednak sercem jestem graczem – powiedział Satoru Iwata podczas Game Developers Conference w 2005 roku. Ten cytat idealnie oddaje sposób, w jaki ostatni prezes Nintendo myślał o swojej roli.
Człowiek z pasją
Gdy Iwata dowiedział się, że są problemy z jedną z gier produkowanych przez Nintendo, Erthbound, zakasał rękawy i usiadł do programowania. I praktycznie w pojedynkę napisał grę od nowa. Takich przykładów można by mnożyć. Przez swoje zaangażowanie był uwielbiany przez graczy na całym świecie. Przede wszystkim dlatego, że prowadząc biznes traktował klientów z szacunkiem, nie zaś jako tylko źródło pieniędzy.
O jego silnej pasji do gier można było się przekonać śledząc chociażby wywiady z cyklu "Iwata Asks" (Iwata pyta). Była to rzecz niespotykana do tej pory. Prezes Nintendo przeprowadzał wywiady z najlepszymi pracownikami firmy, czy z zespołami odpowiadającymi za produkcję konkretnego tytułu. Robił w to zabawny sposób, z dystansem, przekazując fascynujące szczegóły na temat procesu kreatywnego w firmie. W ten sposób otworzył całą firmę na komunikację na zewnątrz - do jego rządów bowiem pracownicy Nintendo raczej nie udzielali się w mediach i robili biznes "po cichu", bez medialnego rozgłosu.
Dystansu nie brakowało mu także jeśli chodzi o marketing. Iwata znany był z występowania w reklamach i podczas prezentacji w sposób luźny i żartobliwy, czym zyskiwał sympatię środowiska.