Leszek Czarnecki jak zawsze: spokojny, zdystansowany, na zimno kalkuluje reakcję na kryzys
Leszek Czarnecki jak zawsze: spokojny, zdystansowany, na zimno kalkuluje reakcję na kryzys fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Leszek Czarnecki na własnej skórze sprawdza prawdziwość powiedzenia o tym, że kredyt to przede wszystkim problem tego, który dawał. W ciągu roku notowania giełdowego wehikułu finansowego Getin Holding spadły o 46 procent. Zaś akcje Getin Noble Bank o 50 proc. Wycena banku wynosi dziś 3,12 mld. (Czarnecki ma w nim 55 proc. akcji).

REKLAMA
Majątek Czarneckiego wyceniany jest na ok. 5 mld zł. To ponad miliard mniej niż rok temu. To już wspomnienie po szczycie prosperity w jego interesach, gdy wycena przekraczała 7,5 mld zł. Tąpniecie notowań akcji rozpoczęło się w styczniu, od słynnego już nagłego umocnienia franka szwajcarskiego. Getin Noble jest wrażliwy na takie wydarzenia, bo bank powszechnie kojarzony jest z udzielaniem kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. Giełdowi analitycy punktują ten bank, bo wzrost notowań franka powoduje zagrożenie dla spłacalności udzielonych przez niego kredytów. Kilka dni temu niezależna agencja ratingowa Eurorating obniżyła ocenę Getin Noble do BB-. Przekładając język finansistów na bardziej ludzki, perspektywy dla banku nie są dobre. Pod względem ryzyka kredytowego bank zajmuje dziś 20. miejsce obok słabych banków spółdzielczych. W czołówce „zdrowych banków” jest m.in Pekao SA, który nie udzielał kredytów hipotecznych denominowanych w obcych walutach.
Eurorating o Getin Noble Banku

Do czynników ryzyka zaliczamy wysokie prawdopodobieństwo wprowadzenia tzw. podatku bankowego (naliczanego od sumy aktywów instytucji finansowych), a także coraz bardziej prawdopodobne wdrożenie w niedługim czasie rozwiązań dotyczących przymusowego dla banków przewalutowania kredytów hipotecznych udzielonych w walutach obcych. Z uwagi na relatywnie wysoki udział walutowych kredytów hipotecznych w aktywach banku przewalutowanie choćby części tych kredytów, zakładające partycypację banku w stratach z tym związanych, mogłoby (wraz z jednoczesnym wprowadzeniem podatku bankowego) oznaczać generowanie przez Getin Noble Bank w kolejnych latach ujemnych wyników finansowych.

Sam Czarnecki część winy za kryzys frankowy zwala na polityków. Przekonuje, że gdyby premier Tusk dotrzymał obietnicy o wprowadzeniu Polski do strefy euro sprawy wyglądałyby inaczej.
Leszek Czarnecki o kryzysie frankowym, magazyn Forbes

Wśród banków nie było złej woli. W roku 2007 i 2008 żyliśmy perspektywą szybkiego wejścia do strefy euro. Premier oficjalnie zapowiadał, że wejdziemy do niej w roku 2012, zatem już w 2010 roku mieliśmy mieć usztywniony kurs wymiany złotego na euro. Zarówno banki, jak i klienci żyli ze świadomością raptem kilkuletniego ryzyka walutowego. Bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, gdyby dotrzymano wówczas słowa; euro osłabiło się wobec franka około 20 procent, a złoty bez porównania więcej.

Nie z takich opresji wychodził
To nie pierwszy biznesowy zakręt, na który wpadł Czarnecki. Wcześniej potrafił wyjść z nich obronną ręką. Gdy w 2008 roku rozpoczął się kryzys finansowy i pękła bańka spekulacyjna na rynku polskich nieruchomości Czarnecki musiał wstrzymać na pół roku budowę wrocławskiego wieżowca Sky Tower. Z podziwem komentowano decyzje biznesmena, który odkupił projekt od spółki deweloperskiej, a osobom które wpłaciły zaliczki budowane na apartamenty zwrócił pieniądze – podobno z własnego portfela. W 2012 roku Czarnecki dokończył budowę (kosztowała ponad miliard złotych) i choć skrócił wieżę o 50 metrów i tak jego wieżowiec jest teraz najwyższym budynkiem w Polsce (licząc do dachu, bez iglicy). Zamieszkał na jednym z najwyższych pięter.
Teraz też widać, że Czarnecki i jego menedżerowie potrafią zawalczyć. Pisaliśmy już, że w 2014 roku Getin Noble sprzedał firmom finansowym pakiet 710 mln najgorszych długów hipotecznych. Teraz bank poszuka kapitału emitując obligacje warte 750 mln zł. Z kolei Getin zbiera kapitał agresywnie reklamując się w telewizji i oferując lokaty na wyższy niż średnia na rynku procent, 3,1 proc. Biznesmen był już wielokrotnie pytany czy chce mu się jeszcze szarpać. Za każdym razem odpowiada, że pieniądze liczą się tylko na początku, a teraz bawi go tworzenie nowych biznesów.