Naukowcy z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie opracowali nowatorską metodę walki z barszczem Sosnowskiego. Jest to niebezpieczna dla ludzi oraz zwierząt roślina, która może powodować oparzenia II i III stopnia. Dzięki uczonym populacja tych chwastów została w Małopolsce zmniejszona o około 35-40 proc.
Naukowcy użyli do walki z barszczem Sosnowskiego metod mechanicznych oraz chemicznych. Jak tłumaczy PAP Jerzy Jaskiernia z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, chwasty są usuwane i spryskiwane środkami chemicznymi. Z kolei w trudno dostępnych miejscach, jak np. brzegi rzek, preparaty chemiczne za pośrednictwem strzykawek trafiają bezpośrednio do szyjki barszczu Sosnowskiego.
Wyeliminowanie tej groźnej rośliny jest celem projektu "Środowisko bez barszczu Sosnowskiego", który realizuje Uniwersytet Rolniczy w Krakowie. Jak tłumaczą naukowcy, walka z tego rodzaju chwastami jest bardzo trudna. Dlatego, że bardzo szybko się rozprzestrzeniają, są odporne na wiele herbicydów, a zabiegi ich usuwania muszą być wielokrotnie powtarzane. W Małopolsce walka z barszczem Sosnowskiego odbywa się na 134 ha gruntów.
Wcześniej na łamach NaTemat naszych czytelników ostrzegał inż. Kazimierz Kubicki, z-ca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Gdańsku, że barszcz Sosnowskiego jest z wyglądu łudząco podobny do setek innych chwastów.
Trafił nad Wisłę jeszcze w zamierzchłych czasach PRL z ZSRR jako tania pasza dla zwierząt. Tylko zamiast pomóc rolnikom, zaszkodził wszystkim Polakom. Kontakt z nim może się skończyć nawet oparzeniem III stopnia, czyli takim, kiedy wystąpią otwarte rany i pękające pęcherze, a wizyta w szpitalu stanie się koniecznością.