Największa firma taksówkarska na świecie nie posiada ani jednej taksówki, zaś największa sieć mieszkań do wynajęcia nie posiada ani jednego budynku na własność (poza własnym biurem). Mowa oczywiście o dwóch gigantach sharing economy: Airbnb i firmie Uber. Lista kolejnych serwisów, które wykorzystują ten trend w najróżniejszych dziedzinach, rośnie lawinowo. Niedługo już na przykład brak pieniędzy na bilet lotniczy nie powinien być problemem.
Na tej samej fali postanowili rozkręcić swój biznes pomysłodawcy Flyover – startupu, dzięki któremu będzie można grupowo wynająć samolot i podzielić się kosztami.
Podziel się samolotem
To pierwsza tego typu inicjatywa na świecie. Choć w Stanach Zjednoczonych działają już firmy oferujące prywatne loty na żądanie, to są one skierowane głównie na rynek zapracowanych CEO z Doliny Krzemowej albo oferujące transport w klasie VIP. Twórcy Flyover postanowili wykorzystać pojawiającą się niszę i zaproponować podobną usługę, ale taniej.
W jaki sposób można wynająć samolot? W teorii wygląda to tak: wybieramy czas i miejsce, zaś system proponuje lot lub dołączenie do istniejących, podobnych zapytań. Gdy uda się uzbierać wymaganą, minimalną ilość osób, udajemy się w podróż.
- Do powstania projektu doprowadziło przekonanie, że trend sharing economy będzie się rozwijał, a przeloty lotnicze to kolejny krok w tym kierunku - wyjaśnia Joanna Pająk, CMO Flyovera. Zaplecze technologiczne zapewnia firma Jazzy Innovations, której szef - Błażej Wojtyła; jest co-founderem i CEO Flyovera a także startupowcem z doświadczeniem. Twórcy deklarują, że sami są pasjonatami podróży.
Tanie latanie tylko w grupie
Projekt skierowany jest do osób, które chcą polecieć zorganizowaną grupą. Jeżeli nie uda się zebrać wystarczającej ilości chętnych, lot nie dojdzie do skutku.
„Crowdflying”, jak nazywają swoją usługę twórcy przedsięwzięcia, może być dobrą alternatywą na wyjazd ze znajomymi. Im większą mamy grupę zadeklarowanych osób, z którymi chcemy pojechać na przykład na zagraniczny festiwal czy konferencję biznesową, tym sprawniej możemy osiągnąć cel.
Flyover będzie próbował zorganizować wokół swojego produktu społeczność - nie tylko latającą intencjonalnie, ale także podróżników i poszukujących atrakcyjnych cenowo wyjazdów.
Firma na swojej stronie internetowej sugeruje, że ich pomysł najlepiej sprawdza się w przypadku wylotów krótkoterminowych: Wylot na 4 godziny przed koncertem i powrót następnego dnia rano? Połączenie na mecz Ligi Mistrzów na najbliższe lotnisko obok stadionu? – dzięki temu, choć sam przelot może być droższy niż ten w przypadku tanich linii lotniczych, możemy zaoszczędzić na noclegu czy dojeździe z lotnisk leżących poza miastem w określone miejsce w centrum.
Łączymy ludzi o podobnych zainteresowaniach w grupy i pomagamy zorganizować przelot w dowolne miejsce na świecie – deklarują twórcy.
- Firma działa od marca; póki co, nie zrealizowano jeszcze lotu, jakkolwiek kilka było już bardzo bliskich realizacji - były one związane w wydarzeniami oraz przelotami biznesowymi. Pokazuje to, że na tego typu przeloty z społecznościowe i "customizowane" jest największe zapotrzebowanie. Stąd w tym kierunku chcemy podążać z Flyoverem - podkreśla Pająk.
By samolot poderwać do lotu, wystarczy, że grupa będzie 6-osobowa. Oczywiście jednak - im więcej osób, tym cena za przelot będzie odpowiednio niższa.
Reklama.
Filip Mościcki, pomysłodawca Flyover
Koszty w przypadku lotów będą się bardzo różnić. Jest to kwestia dystansu, wielkości samolotu oraz tego, gdzie ten samolot jest hangarowany. Przykładowo - za lot dla 70 osób z Krakowa do Berlina i z powrotem zapłacimy 800 złotych od osoby. Natomiast za lot 30 osób z Krakowa do Londynu (round trip), cena będzie wynosić 1000 złotych od pasażera. Wszystkie koszty lotniskowe w takim przypadku są pokryte. Dodatkowo można zamówić catering bądź innego rodzaju udogodnienia, które będą wiązały się z dodatkowymi kosztami.