
Po przemianach ustrojowych w Polsce TVP porzuciła zamawianie animacji od polskich producentów na rzecz gotowego produktu sprowadzanego zza granicy. Już do tego nie wróciła, chociaż co roku ma około 300 milionów złotych na inwestycje w serialowe opery mydlane. Tymczasem wszystkie studia funkcjonowały dzięki takim zamówieniom. Z resztą najpopularniejsze seryjne animacje na świecie też w większości są zamawiane przez stacje telewizyjne. Załamanie się tego elementu w Polsce spowodowało przerwanie tradycji polskiej animacji, która odradza się dopiero w ostatnich latach.
Warto też zwrócić uwagę, że polskie kierunki studiów uczące animacji zaliczane są do ścisłej czołówki światowej, jeśli chodzi o jakość.
Nie możemy też zapominać, że Polska już przyciąga wielkich producentów animacji. Hugh Walchman - zdobywca Oscara w 2008 r. za animacje „Piotruś i Wilk” - od kilku lat produkuje w swoim studio Breakthru Films w Gdańsku wielką produkcję pełnometrażową pt. „Loving Vincent”.
Skoro jest tak dobrze, to czemu jeszcze nie tworzymy globalnych hitów animacji? Jak wskazuje Kardas, przywoływanie takich gigantów jak Pixar, powstałego w 1979 r., nie ma najmniejszego sensu, gdyż powstało ono i rozwijało się w zupełnie innych warunkach ekonomiczno-politycznych.
Powyższy śródtytuł trąci banałem, ale tak w dużym skrócie można podsumować powody, dla których tak mało jest rodzimych produkcji. Niestety, na ten banalny wniosek składa się kilka czynników, których nie rozwiązałoby nawet dostarczenie góry gotówki.
Nawet największe studia, takie jak Pixar czy Sony Pictures Animation, które mają budżety nieporównywalnie większe niż europejskie studia, a produkują najszybciej w ciągu 4-5 lat.
Taniej niż za 10 mln zł nie jest możliwe wyprodukowanie pełnometrażowego filmu w 3D. W Polsce możemy pozyskać maksymalnie 3 mln zł na produkcję, głównie dzięki PISF, na Telewizję Publiczną niestety nie możemy już liczyć, pomimo wcześniejszych obietnic Prezesa TVP S.A.
Oczywiście, ktoś może zapytać czemu firmy producenckie nie pozyskują pieniędzy od prywatnych inwestorów? Przecież nawet wspomniany Pixar miał wsparcie od Steve'a Jobs'a.
Każdy z nas próbuje, jednak przez to, że od lat cała produkcja europejska, w przeciwieństwie do amerykańskiej, opiera się finansowaniu innym niż komercyjne powstał dosyć istotny problem. Przez ten mechanizm nie było czasu ani miejsca, by wykształcili się inwestorzy branżowi, zwłaszcza w Polsce. Często przez ten czas nikt się po prostu do nich nie zwracał, nie było okazji by wciągnąć ich w ten biznes i pokazać wszelkie aspekty inwestycji. Efekt jest taki, że biznesmeni wolą lokować swoje środki w czymś trwalszym niż rozrywka.
Nasi młodzi animatorzy są utalentowani, ale jak się okazuje jest ich wciąż za mało. Przy produkcjach amerykańskich pracuje często od 600 do 1000 ludzi przez okres kilku lat. Tymczasem u nas w największym studiu, Platige Image, zatrudnionych jest około 200 osób, do tego część zajmuje się także takimi kwestiami jak reklama, nie wszyscy to animatorzy. W USA nad animacją jednej postaci pracuje często kilkanaście osób, u nas ta proporcja jest odwrotna.
My jako producenci odczuwamy brak ludzi na rynku. Zrzeszyliśmy się też m.in. po to, by pokazać Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego, które odpowiada za kształt kierunków artystycznych, że może lepiej inwestować w szkołach artystycznych w edukację związaną z branżą multimedialną, niż rzesze malarzy czy rzeźbiarzy
Produkcje, które powstają w Polsce nigdy nie będą na poziomie jakościowym studia takiego jak Pixar, bo nigdy nie będziemy w stanie stworzyć takiego budżetu. Nawet gdybyśmy takie budżety mieli, to nigdy nie stworzymy tak dużego zespołu produkcyjnego. Kilka firm musiałoby się ze sobą łączyć we współpracy, ale jest to dosyć trudny proces.
Prezes SPPA zauważa, że jest jeszcze jedna atrakcyjna możliwość rozwoju. Z czasem jak europejskie studio zostanie zauważone po wyprodukowaniu własnego filmu, przychodzi do nich amerykański gigant i zleca realizację swoich pomysłów. Tak powstał film "Piraci!", który został zlecony przez Sony Pictures Animations producentowi Aardman Animation z Anglii. Budżet filmu wyniósł 55 mln dolarów.