
Ciągle słyszymy o tym, że w Polsce bezrobocie jest wysokie. Jednak prawda jest taka, że wskaźniki nie oddają rzeczywistości. Eksperyment przeprowadzony w Nysie pokazał, że wielu ludzi po prostu nie chce pracować, a pieniądze przeznaczane na tzw. aktywizację bezrobotnych są po prostu marnowane.
Oficjalnie zarejestrowanych w urzędach pracy jest 10,8 proc. osób nie mogących znaleźć zatrudnienia. Są oczywiście regiony, gdzie ten wskaźnik jest znacznie większy. Jednym z nich jest Nysa. Jak podaje „Wprost”, w tym 50 tysięcznym mieście bezrobocie należało do najwyższych w województwie opolskim.
Czemu trwale bezrobotni nie podejmują pracy? Powodów znajdują sporo: dojazd nie pasuje, praca jest na dwie zmiany albo zarobki zbyt niskie - to jedne z częstszych powodów.
To jest wybór leżący po stronie władz samorządowych – czy zmuszać ludzi na siłę do pracy, czy nie. W tym drugim przypadku nie dając im wsparcia za nie podjęcie zatrudnienia. Żyjemy jednak w państwie demokratycznym i nikogo do pracy zmuszać nie można, ale nie powinno się też oczekiwać, że państwo będzie rozdawać pieniądze.
Ludzi opisanych powyżej często do pracy nakłonić się nie da. Dr Wojciech Nagel, ekonomista i ekspert BCC podkreśla, że w dojrzałych gospodarkach, a do takiej zalicza polską, występuje bezrobocie frykcyjne. – To bezrobocie, które musi istnieć i zazwyczaj wynosi ok. 5 proc. Są to ludzie bierni zawodowo, którzy nie podejmują pewnego typu prac, bo uważają, że są one poniżej ich godności. Zamiast pracować, wolą korzystać z socjalu – wyjaśnia dr Nagel.
Co jednak zrobić, by pieniądze przeznaczone na aktywizację bezrobotnych - w tym unijne fundusze - nie przepadały? Zdaniem prof. Henryka Domańskiego najbardziej skutecznym sposobem na walkę z bezrobociem jest nakłanianie ludzi do nauki, uczestnictwa w kursach, tak by dostosowywali swoje umiejętności do warunków pracy w danym mieście, czy nawet w kraju.
Na pewno pomoc socjalna nie jest skuteczną metodą. Dawanie pieniędzy uczy bierności, udowadnia, że można całkiem dobrze funkcjonować nie podejmując żadnego zatrudnienia.
Jednak na tym polu też nie jest najlepiej. Raport Najwyższej Izby Kontroli, który analizował efektywność kontraktów socjalnych, czyli pomocy niezaradnym życiowo w powrocie na rynek pracy, był miażdżący.