Co zyskaliśmy dzięki kapitalizmowi? Cywilizację, w której dominują postęp, innowacyjność, posiadanie, wygoda, pęd życia i... wolność. Zyskaliśmy wiele, ale równie wiele udało nam się stracić. Wolność okazała się swobodą, przedsiębiorczość „mieć” nad „być”, ruch pieniędzy, dóbr i usług - zadłużonym morzem martwym. Niestety, jak zwiastują eksperci, dalsza kontynuacja tego kierunku wróży kiepską przyszłość. Dlatego najwyższy czas zacząć wprowadzać zmiany, wejść w nową erę.
Przejście na nowy system zajmie wiele czasu i nie będzie łatwe, dlatego należy zacząć ten proces jak najszybciej. Poniekąd on się już zaczął. Coraz częściej bowiem pojawiają się głosy, wskazujące na konieczność zmian w podejściu do ekonomii, w naszym stosunku do ziemskich zasobów, do rynku pracy, nauki.
Wymuszają to takie czynniki, jak rosnące zadłużenie państw, nierówności społeczne, globalne migracje narodów, które świadczą o niesprawności i zawodności dotychczasowego systemu gospodarczego, polityki międzynarodowej i społecznej. Coraz większa automatyzacja pracy, informatyzacja i rozwój nowych technologii, każe nam przemyśleć funkcjonowanie rynku pracy, sposób dostępu ludzi do czasu wolnego, kwestie bezpieczeństwa. Wszystko to popycha nas do stworzenia nowej jakości na niemal wszystkich newralgicznych szczeblach systemu. Tę właśnie jakość opartą na wartościach i nowych zasadach, niektórzy już dziś nazywają postkapitalizmem.
Stare się wyczerpało, idzie nowe
Paul Mason, brytyjski dziennikarz i ekonomista, pisze na łamach The Guardian, że zapowiedź ery postkapitalistycznej możemy już obserwować od blisko 10 lat. Jego zdaniem, zaczęła się ona jeszcze przed wielkim globalnym kryzysem w 2008 roku, a objawiła czymś, co niektórzy nazywają segmenataryzacją gospodarki.
Nowe formy własności, nowe formy udzielania kredytów, nowe kontrakty prawne: powstawać zaczęła cała subkultura biznesowa” – pisze. – „Owszem, rzucamy słowa wytrychy, nazywając pojawiające się zjawiska „commons” i „peer-to-peer", ale jak na razie niewielu odważyło się zauważyć, co to właściwie oznacza dla obecnego systemu”.
A według Masona może oznaczać albo zapowiedź nowego świata, albo jedynie próbę ucieczki od starego, który stał się dla większości nieznośny.
Postkapitalizm - czyli co?
To jaką ostatecznie formę nadamy tym pojawiającym się ruchom, zależy od powagi z jaką podejdziemy do tego, co się dzieje. Jeśli odgórnie nadamy wagę takim procesom jak tworzenie się spółdzielni, akcji crowdfoundingowych, wielkich przedsięwzięć całkowicie opartych na wolontariacie (patrz: Wikipedia) i uznamy ich znaczenie, a zatem pozwolimy sobie na zmianę naszego myślenia o technologii, własności i pracy, to mamy szansę stworzyć nową jakość. Życie oparte na współtworzeniu, współpracy i solidarności, które zastąpią rywalizację, nierówność i współzawodnictwo.
Utopia? Tak można by powiedzieć kilka lat temu, ale dziś to się dzieje realnie i niestety jeśli, jak twierdzi Mason, nie dopuścimy do głosu alternatywnego modelu systemu, to kolejny kryzys i to nie tylko ekonomiczny, ale przede wszystkim społeczny mamy pewny jak... w banku, chciałoby się powiedzieć, ale banki dziś są przecież kwintesencją systemu, który mamy pożegnać.
Globalizacja wymusza zmiany
Nie poradzimy sobie z problemami takimi jak zmiany klimatyczne, choroby cywilizacyjne i inne globalne problemy społeczne bez pełnej, radykalnej trasformacji nauki – twierdzi Heide Hackmann, szefowa the International Council for Science ( ISCU ). – A nowa polityka światowa, winna takiej transformacji nauki sprzyjać, tak by ta mogła skutecznie oddziaływać i proponować skuteczne rozwiązania - podkreśla Hackmann.
Według Hackmann owa radykalna zmiana nauki ma polegać na otwarciu się naukowców na współdziałanie, na dzieleniu się wiedzą, na integracji działań, na współtworzeniu rozwiązań.
Praca naukowców winna opierać się nie tylko na działaniach w zamkniętym kręgu naukowym, ale także na współpracy ze społeczeństwem i użytkownikami nauki, winna też łączyć wiedzę naukowców z różnych dyscyplin i z różnych krajów. A jej celem nadrzędnym ma być budowanie zrównoważonego i sprawiedliwego świata.
Nauki społeczne i przyrodnicze, zamiast szukać różnic między sobą, mają współpracować na wszystkich etapach procesu badawczego, począwszy od sposobu konstruowania pytań badawczych, przed definiowanie problemów, po projektowanie rozwiązań.
– Nie możemy sobie pozwolić na małe, stopniowe zmiany – mówi szefowa ISCU. – Nauka musi zmienić się szybko, dogłębnie, o 180 stopni. Zmiana jest możliwa, ale przyszłość Ziemi jest zagrożona, więc mamy coraz mniej czasu.
Łączyć zamiast dzielić
Podobnie do Hackmann myśli także wielu polskich naukowców. Podczas lipcowej debaty zorganizowanej przez PAN i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego eksperci zgodnie przyznali, że jedynie właściwa edukacja i pielęgnowanie humanistycznych wartości może nam pomoc przeciwdziałać globalnym zagrożeniom.
A za takie zagrożenia uczestnicy uznali m.in. brak światowego ładu, napięcia powodowane przez wolny rynek i globalizację, która wymusza "identyczne zasady gry dla wszystkich państw", choć te są niejednakowo rozwinięte, brak zaufania między społeczeństwem i państwem, pracodawcami i pracobiorcami oraz między jednostkami. Uczestnicy debaty wskazali także na kryzysy polityczno-ustrojowe, kryzysy ekonomiczne i ich związek z kapitalizmem, rosnące poczucie braku bezpieczeństwa, różnice w podziale dochodów, marnotrawstwo zasobów, niszczenie środowiska i zmiany klimatu, wzrost liczby ludności na świecie, migracje, rywalizację potęg społeczno-gospodarczych i skutki powstawania megamiast.
Obecny na spotkaniu prof. Bolesław Balcerowicz, emerytowany generał, a obecnie wykładowca UW ocenił, że współcześnie „wartością podlegającą szczególnej ochronie jest pokój” – termin wyparty przez „bezpieczeństwo”. Zwrócił też uwagę na militarny wymiar globalizacji, przejawiający się w obecności wojskowej poza własnym terytorium i tezie o konieczności zwalczania zagrożeń tam, gdzie się pojawiają.
– Globalizacja przyjmuje dziś formę wspólnie prowadzonych interwencji nazywanych operacjami stabilizacyjnymi – twierdzi. – Jednym z przejawów tej globalizacji był udział Polski w wojnach w Jugosławii, Iraku i Afganistanie - podkreślał prof. Balcerowicz.
Edukacja do zmiany
Również i polscy naukowcy zauważyli, że ważną przyczyną braku zaufania i niepokojów społecznych, jest niewłaściwa edukacja i brak interdyscyplinarnego podejścia do zdobywania i wykorzystywania wiedzy.
– Współczesna edukacja, nie przystaje do obecnego świata – mówiła prof. Maria Szyszkowska z UW. – System boloński bez zastrzeżeń przyjęty w Polsce edukację zbiurokratyzował, sformalizował, jego skutki są bardzo niepokojące. Człowiek został zdeprecjonowany i jest postrzegany jako kapitał ludzki.
Jako sposoby niwelowania zagrożeń wskazała wprowadzanie do edukacji wartości - wyrabianie poczucia, że jednostka jest częścią ludzkości, a nie tylko narodu, odejście od europocentryzmu, jak również propagowanie pacyfizmu i tolerancji.
Z kolei prof. Jerzy Keer, ekonomista, współautor raportu o zagrożeniach globalnych jako barierach rozwoju, dodał:
Również wiceszef BBN Zbigniew Włosowicz zauważył, że współcześnie zwykliśmy odsuwać na bok wartości, a bez nich budowanie lepszego, bezpieczniejszego świata nie jest możliwe. Utopia? A jeśli nie?
Radykalizm bez wojny Will Hutton, publicysta "The Guardian" i "Observer", a także dyrektor oksfordzkiego Hertford College i The Big Innovation Centre, na łamach swoje książki „How good we will be” kryzys kapitalizmu ukazuje na przykładzie Wielkiej Brytanii. Pisze:
„Kraj zmierza do kryzysu społecznego i gospodarczego oznaczonego rozpaczliwie wysokim poziomem nierówności. Ale jeszcze nie jest za późno, aby to zmienić, aby stworzyć kraj oparty na większej równości i sprawiedliwości społecznej, w której większość ludzi będzie mogła się rozwijać”.
To właśnie nierówności jakie uzyskaliśmy na skutek 200 lat kapitalizmu, doprowadziły zdaniem Huttona do nowotworu nierówności, który zagraża życiu społeczeństw i systemów opartych na demokracji. Jego zdaniem, ten rak nie tyle zabija szybko, co pomału i systematycznie doprowadza do moralnej ruiny. W swojej książce Hutton ukazuje kierunki zmian, jakie powinny nastąpić w UK, jeśli ta chce uchronić się przed kryzysem upadającego kapitalizmu.
W Polsce podobne spostrzeżenia odnośnie kondycji współczesnego kapitalizmu w licznych publikacjach przedstawia prof. Andrzej Szachaj, dziekan Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dzielił się nimi niedawno także na łamach INNPoland.
Jako alternatywę dla obecnego układu i przykład na którym Polska oraz inne kraje powinny się wzorować, podaje system panujący w krajach skandynawskich. – Nigdy nie staniemy się drugą Szwecją – zapewnia. – Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy uznać modelu skandynawskiego za wzór godzien naśladowania i rozpocząć dyskusji nad tym, co z niego możemy wziąć.
Szachaj wskazuje na wagę aktywnej roli państwa w procesie budowania pożądanego systemu ekonomiczno-społecznego (w tym jego powinność, aby stać po stronie słabszych), dbałość o to, aby równoważyć troskę o wolność, troską o równość i sprawiedliwość.
– Wmówiono nam, że stoimy przed wyborem: albo wolność, albo równość – mówi. – Skandynawowie udowadniają, że ta alternatywa jest fałszywa, że da się pogodzić wolność gospodarczą ze względną równością, tak jak troskę o dobro jednostki z troską o dobro wspólnoty.
Podobne Szahajowi zdanie wyraził Christopher Pissarides, laureat Nagrody Nobla, profesor ekonomii w London School of Economics, podczas tegorocznego spotkania Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. On także wskazuje Skandynawię, a konkretnie Szwecję jako przykład państwa, którym warto się inspirować.
– Karanie bogatych, jak chcą niektórzy, nie jest odpowiedzią na nierówności społeczne – mówił. – Odpowiedzią są inwestycje w lepszą edukację i lepsze rozdysponowywanie pieniędzy podatników. Dla przykładu stawki podatkowe w Szwecji sięgają nawet 60 proc., ale dochody z nich są wykorzystywane na świadczenie usług takich jak choćby dotowane opieki nad dziećmi, co sprzyja poczuciu bezpieczeństwa rodziców i pracodawców, którzy chętnie tworzą nowe miejsca pracy - podkreślał Pissarides.
Jeśli zmiany to globalnie
Podobnie jak nauka, polityka, społeczeństwo, zmiany muszą zajść także w sferze biznesu. Zarządzanie pt. „poniżam, więc jestem”, jak nazywa współczesny styl kierowania ludźmi w polskich firmach Andrzej Szachaj, jest już passe.
Rodzenie większej liczby dzieci, jako ratunek dla kulawego systemu emerytalnego, przy wiedzy, że Ziemia jest przeludniona, brzmi kuriozalnie.
Zwiększanie liczby godzin, jakie ludzie spędzają w pracy, obserwowane m.in. w Polsce, przy coraz większej automatyzacji produkcji, która winna zmniejszać ilość pracy, a nie zwiększać, ułatwiać, a nie komplikować, również świadczy o chorobie obecnego systemu.
Rosnąca konkurencja na rynku, która popycha do konsolidacji pomniejszych firm, chcących utrzymać się przy życiu, sprzyja też omawianej już przez Masona monopolizacji (przejmowania lub zabijania małych inicjatyw przez rynkowych gigantów).
W efekcie zamiast innowacyjności i rozwoju, zyskujemy stagnację i jeszcze większe dysproporcje. Kraje i obywatele są zadłużeni, żyją na kredyt, którego pewnie nigdy nie będą w stanie spłacić, tym bardziej, że w międzyczasie, by poradzić sobie z jedną pożyczką, zaciągają kolejne.
Współczesny sposób edukacji sprawia, że ludzie, mimo iż mają dostęp do coraz większej ilości informacji, są coraz bardziej zależni od innych, w tym także od państwa, które chce być coraz mniej socjalne. Eksperci wyspecjalizowani tylko w jednej dziedzinie, niewiele poza nią potrafią zrobić. W takiej sytuacji idea ustawicznego uczenia się wydaje się absurdalna, bo oznacza, że można się uczyć przez całe życie, i summa summarum nic nie umieć. Społeczeństwo oparte na wiedzy, ale wiedzy w dużej mierze bezużytecznej, nie może być społeczeństwem zdrowym.
Dlatego jak sugeruje David Harvey profesor Departamentu Antropologii Uniwersytetu Nowojorskiego, w swoim wykładzie oprawionym animacją studia RSA Animate, może warto spojrzeć na kapitalizm krytycznym okiem i stworzyć nowy społeczny porządek. Może zamiast twierdzić, że postkomunizm jest utopią, warto rozważyć stworzenie systemu, który rzeczywiście będzie odpowiedzialny, sprawiedliwy i ludzki.
W końcu jeśli z nauką i technologiami zaszliśmy już tak daleko, że udało się nam podejrzeć Plutona i rozpocząć poszukiwania życia w kosmosie, naprawdę najwyższy czas, by pomyśleć o innych, totalnie innowacyjnych rozwiązaniach dla Ziemi.
Od lat krytykuję polski system edukacji za fragmentaryzację. By zażegnać zagrożeniom przed jakimi dziś stoimy, trzeba krzewić zaufanie i wartości. Wymaga to jednak od nas odrzucenia konfrontacyjnej koncepcji stosunków między państwami i zdobycia się na promocję tolerancyjności i solidarności. To teoria nie nowa, ma 15 lat, ale nie ma siły przebicia, bo jest sprzeczna z neoliberalnym modelem ekonomicznym.
Prof. Andrzej Szachaj
Potrzebujemy radykalnych reform. Powoli zaczynamy do nich dojrzewać. Młodzi ludzie już nie kupują narracji neoliberalnej, nie chcą poświęcać swojego życia dla dobra systemu, który ma ich w nosie. (…) Rynek kapitalistyczny nie jest stanie rozwiązać poważnych problemów społecznych.