Proces rekrutacyjny kojarzy nam się głównie z wysyłaniem CV i formalnym spotkaniem z przyszłym pracodawcą. Coraz częściej jednak pracodawcy wykorzystują nowe formy rekrutacji. I o ile rozmowa przez ocean za pomocą Skype'a nikogo już nie dziwi, o tyle rekrutacji za pomocą Snapchata jeszcze chyba nie było. To aplikacja, która pozwala na przesyłanie 10 sekundowych filmików znikających po odebraniu. Jedna z agencji reklamowych, Admind Creative Agency, postanowiła w ten sposób znaleźć pracownika. Nam zaś pokazali, jak ich zdaniem wygląda idealny snap rekrutacyjny.
Szukanie pracowników w ten sposób dziwi o tyle, że w Polsce snapchat nie jest tak popularny jak Facebook, chociaż zdecydowanie przebija pod tym względem Twittera. Jednocześnie jednak utarło się, że to aplikacja głównie dla młodzieży i służąca wygłupom. Jak widać - nie tylko.
Pierwszy raz w Polsce, ale nie na świecie
Amerykanie już tego próbowali. W czasie zwykłego procesu rekrutacyjnego w agencji reklamowej Likeable Media Brian Murray, dyrektor personalny firmy, wysłał zainteresowanym wiadomość, w której zaprosił kandydatów do wysłania im snapa z "informacją dlaczego do nas pasujesz". Chciał w ten sposób wyłonić błyskotliwych i kreatywnych kandydatów. Okazało się, że taka forma rekrutacji spotkała się z ogromnym zainteresowaniem, a kandydaci uznali ją za świetną zabawę i coś nowego.
W Polsce do tej pory takiego przypadku nie było i agencja Admind Creative jest pierwszą, która próbuje w ten sposób pozyskać nowych pracowników.
Niektórzy mogliby założyć, że zastosowanie takiego rozwiązania jest jednocześnie elementem odsiewu w procesie rekrutacyjnym - bo kto nie ma lub nie zna Snapchata, od razu odpada. Ale agencja przekonuje, że równe szanse mają zarówno ci, którzy są z mediami społecznościowymi za pan brat, jak i ci, którzy dopiero wystartowali ze Snapem.
- Osoba dobrze obeznana w nowych społecznościówkach jest dla nas tak samo wartościowa jak ta, która zrobi krótki research i szybko zaprzyjaźni się - w tym wypadku - ze Snapchatem. Nie chcemy ograniczać naszej rekrutacji do codziennych użytkowników Snapchata, interesują nas przede wszystkim odważni ludzie otwarci na niestandardowe akcje. Niezależnie od tego, czy ich codzienne Story ma 1000 sekund, czy właśnie ściągnęli aplikację - tłumaczy Bogacz.
Przedstawiciel Admind Creative Agency zapytany o to, co chcieli osiągnąć przez taką formę rekrutacji, odpowiada krótko: znaleźć fantastycznego New Business Specialist.
Jak to ma wyglądać?
Jak to ma wyglądać w praktyce? Michał Bogacz specjalnie dla nas nagrał "idealnego Snapa rekrutacyjnego". Zobaczcie sami:
Znikające zgłoszenie
Wszystko pięknie, ale snapy znikają po kilkunastu sekundach od ich prezentacji i można obejrzeć je tylko raz. Czy ten aspekt nietrwałości przesyłanych wiadomości nie stanowi problemu podczas rekrutacji? Wszak do aplikacji nie da się już wrócić po jej jednorazowym obejrzeniu.
Michał Bogacz zapewnia jednak, że nie boją się takiego efektu. Tłumaczy, że mają dobrą pamięć, a gdyby coś umknęło albo potrzeba by danych kontaktowych, to po prostu wysyłają snapa. – Nikt nie nagrywa pierwszych 30 sekund rozmowy z nowo poznaną osobą, ale ciężko zapomnieć o „pierwszym wrażeniu” – podkreśla Bogacz.
Rekrutacja wystartowała w poniedziałek i już zgłosiło się „całe mnóstwo” chętnych. Chociaż nie mogą zdradzać szczegółów na temat konkretnych zgłoszeń, to jak przyznaje Bogacz, niektóre z nich są bardzo rzetelne i rzeczowe, niektóre przezabawne, a niektóre określają jako „delikatnie dziwne”. Przede wszystkim jednak udało im się osiągnąć założony cel – prawie wszystkie zgłoszenia są w ten czy inny sposób kreatywne.
Co ciekawe, sam Snapchat także wykorzystuje swoją aplikację w procesie rekrutacji. Czyni to jednak w nieco inny sposób niż proste "prześlij nam swoje kreatywne zgłoszenie". Firma wykorzystała filtr geolokalizacji, by dokładnie namierzyć pracowników Ubera w Krzemowej Dolinie i wysłała im zabawną wiadomość z przekierowaniem do zakładki "kariera" na ich stronie.
Kretyństwo czy rekrutacja?
Nie wszyscy jednak chwalą taki sposób rekrutowania pracowników. Dr Jan Zając, psycholog, ekonomista oraz założyciel i CEO w Sotrender - jednym z najciekawszych i najszybciej rozwijających się polskich startupów - mówi wprost: – Uważam zupełnie szczerze, że prezentowanie się przez 10 sekund jest kretyńskie.
I być może tu jest pies pogrzebany. Snapchat może być świetną metodą budowania relacji z potencjalnymi pracownikami. Można za jego pomocą pokazywać jak wygląda dzień pracy w biurze, czy spotkania albo wspólna kawa w firmowej kuchni. Banał? Oczywiście, ale pomaga budować ludzki, normalny wizerunek firmy. Zwłaszcza, że nie ma tam możliwości edycji, retuszu, czy jakiegokolwiek innego upiększenia.
Chcieliśmy przeprowadzić rekrutację niestandardową i intensywną. Snapchat umożliwia spełnienie obu wymogów, a oprócz tego nakłada idealne ramy techniczne dla naszej rekrutacji. Osoba, która się do nas zgłasza ma ograniczony czas, więc musi się naprawdę mocno wysilić, aby utkwić nam w pamięci.
Dr Jan Zając, Sotrender
Uważam, że w 90 proc. zawodów w procesie rekrutacji taka prezentacja nic nie wnosi do procesu oceny kandydata. Natomiast dla pierwszych pracodawców, to może być fajny sposób na wyróżnienie i rozpropagowanie oferty oraz element employer brandingu.