Innowacje nie muszą oznaczać światowej rewolucji. Wynalazek nie musi zmieniać toru, jakim podąża ludzkość. Mnóstwo twórców sili się na odkrycia, które będą wielkie i znaczące dla potomnych. Tymczasem na co dzień życie utrudniają nam banalne rzeczy, a właściwie ich brak. I tu właśnie jest pole do działania dla kreatorów, którym ambicje nie przeszkadzają w tworzeniu dla ludu i mas pracujących stolicy, i nie tylko. Oto kilka innowacji, na które wciąż czekamy w codziennym życiu.
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie pewna mydelniczka. Jest tak genialna w swojej prostocie, że aż zachwyca. W rzeczywistości, ani nie jest ładna, ani szczególnie innowacyjna. Generalnie wygląda jak najzwyklejszy ze zwykłych pojemników na mydło, a jednak... Jednak zachwyca. Dlaczego? Jej twórca zrobił najprostszą i w sumie najbardziej oczywistą rzecz, która całkowicie poprawiła użyteczność zwykłej mydelniczki – pochylił ją.
Bo kogo nie irytuje w mydelniczce to, że zawsze mydło w kostce leży w mydlinach, które nie spływają przez dziurki, bo te się zatykają, a jak nawet spływają, to i tak do pojemnika lub na armaturę, które non stop trzeba czyścić z mydlanego bagniska. Fakt, estetycznie mydelniczka nie powala, ale jako pierwsza tego typu, ma prawo nie być doskonała. Powinna jednak zainspirować innych twórców zajmujących się projektowaniem przedmiotów użytkowych, by ich projekty były jak najbardziej praktyczne.
Okazało się, że w codziennym życiu znalazłabym sporo innych obszarów, w których brakuje mi użytecznych rozwiązań. Oto kilka z nich.
Funkcjonalny podgłówek
To się nawet nie powinno nazywać podgłówkiem, bo chodzi o podpórkę nie tylko pod głowę, ale i pod tułów. Osobiście moją ulubionym miejscem czytania książek jest łóżko. Wiem, że powinno się czytać w fotelu w pozycji, która nie obciąża kręgosłupa, ale niestety przyzwyczajenie jest silniejsze od rozsądku. Robi tak, zresztą, wiele innych osób.
Lata podpierania sobie głowy stertą jaśków i poduszek, zrobiły swoje. W efekcie dziś cały czas przed czytaniem buduję sobie na łóżku poduszkowy Mont Everest, ale coraz krócej daję radę na nim poleżeć, bo niewygodnie i kręgosłup się buntuje.
I wtedy zawsze marzy mi się łóżko rehabilitacyjne, które ma zagłówki regulowane na odpowiednią wysokość. Tylko kto chciałby na co dzień mieć taki mebel w domu? Poza tym wiele osób nie potrzebuje całego łóżka, przydałby im się tylko odpowiedni zagłówek. Musiałby podpierać głowę, ale także część tułowia, do tego dać się szybko złożyć i rozłożyć i do tego być wygodny i prosty w obsłudze. Dlaczego jeszcze nikt tego nie wymyślił?
Krzesło do siedzenia po turecku
Oprócz czytania w pozycji leżąco-siedzącej, mam też problem z siedzeniem na krześle z nogami prostopadle do podłogi. Pozycja ta wydaje mi się tak niewygodna, że chyba nawet nie przebija łóżka fakira. Dlatego siadając na dowolnym krześle, gdzieś te nogi mi zawsze się plączą. Zwykle kończy się to jednak siedzeniem na krześle po turecku. Niestety zwykłe krzesła mają na taką pozycję zbyt mało przestrzeni roboczej.
Powinny mieć szersze i dłuższe siedzenia, aby stać się meblem komfortowym dla tej sytuacji. Ale może rozwiązaniem byłyby po prostu krzesła z podnóżkiem, a może klęczniko-krzesła? Jak sądzę nie tylko ja mam problem z krzesłami. Niektóre z moich koleżanek kupiły sobie pompowane piłki rehabilitacyjne i na nich siedzą przy biurkach, bo jak mówią, na krzesłach nie dają rady. Na nich "kręgosłupy pękają". Tylko to już czas nie na innowacyjne krzesła - takie powstają - ale coś zupełnie nowego, co absolutnie odmieni jakość pracy w biurach.
Lody dla wegan i alergików
Sorbety? Co z tego, że są sorbety? Sorbety to nie lody tylko mrożony sok z workiem cukru w każdej gałce. Marzą mi się prawdziwe lody na mleku roślinnym.
Coraz więcej vegebarów ma w swojej ofercie takie lody, ale po pierwsze, występują one wyłącznie w sezonie letnim, a raczej ściśle wakacyjnym. Po drugie, wcale nie smakują jak lody, bo albo są zbyt twarde i kruche albo zbyt maziowate.
Nie ma też wegańskich lodów na patyku, ani z maszyny a la włoskie. W pojedynczych marketach można kupić co prawda lody ryżowe bądź sojowe jednej włoskiej firmy, ale tylko w wersji litrowej, tylko w dwóch smakach, za bajońską sumę. Z niecierpliwością więc czekam na śmiałka, który rozkręci biznes lodów na mleku roślinnym na wielką skalę. I choć zwykle bliższy mi minimalizm niż wielkość, to tym razem gotowa jestem sobie pofolgować.
Zabezpieczenie dla rowerów
Co z tego, że kupiłam sobie super rower, jak w sumie nigdzie go nie mogę zostawić. Nie mogę nim pojechać do miasta i przypiąć przed sklepem, by zrobić spokojnie zakupy, bo nie mam jak go zabezpieczyć przed potencjalnym złodziejem. Każdy rowerzysta wie, że nawet najdroższe u-locki nie są w stanie zatrzymać sprytnego złodzieja.
Tak więc mam rower, tylko nie do końca funkcjonalny, bo do tej funkcjonalności brakuje mi odpowiedniego zabezpieczenia. Tak, już słyszę jak wszyscy mówią: „nie ma zabezpieczeń idealnych, jak złodziej dobry, to ukradnie nawet jakby go przyspawać”. Mimo wszystko jestem przekonana, że jednak rozwiązanie dałoby się znaleźć - jak chociażby rowery z wbudowanym czujnikiem podłączonym do odpowiedniej aplikacji w smartfonie, która powiadomi np. o tym, że ktoś obcy dotyka roweru.
Łopatki na psie odpadki
Pytanie do „psiarzy”. Kto z Was próbował sprzątać po swoim psie papierowymi torebkami z tekturową szufelką? Moim zdaniem, projekt tego jednorazowego narzędzia jest kompletnie niefunkcjonalny. Nie dziwi więc, że większość psiarzy, którzy decydują się sprzątać po pupilu, używa do tego foliówek. Ani to ekologiczne, ani przyjemne. Ale da się sprzątnąć szybko i sprawnie.
A gdyby tak kosze na psie „odpadki” budować z dedykowaną do nich łopatką lub dwoma albo też łopatko-grabkami np. w wersji L i XL. Wówczas można by sprzątać bez produkowania jeszcze większej ilości śmieci niż to ma miejsce obecnie. Jakby bowiem nie patrzeć, psia kupa jest materiałem biodegradowalnym i umieszczanie jej w torebce foliowej jest rozwiązaniem absurdalnym.
Sprawa jest śmierdząca, ale zająć się nią z pewnością warto. Trzeba jeszcze tylko uzbroić łopatki w GPS lub beacony, bo jak zwykle w takich wypadkach, różne rzeczy mają dziwną tendencję oddalania się od macierzy i przepadania nie wiadomo gdzie, a przecież mają trzymać się blisko kosza.
Macie inne pomysły na proste innowacje, których wciąż nie ma - piszcie w komentarzach!