Reklama.
Do niedawna przez wielu studentów prawo obok medycyny, było uznawane za najbardziej prestiżowy kierunek studiów, po ukończeniu którego można liczyć na atrakcyjne zarobki. Co więcej, dostęp do wykonywania zawodów prawniczych ułatwiła przeprowadzona przez Państwo deregulacja. Jednak w efekcie dla licznych absolwentów prawa codziennością zamiast pracy w kancelarii jest bezrobocie – do końca czerwca w urzędach zarejestrowało się niemal 200 prawników – donosi „Gazeta Wyborcza”.
Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl
Usiłując uczyć prawników wszystkich przepisów osiągamy dziś to, że część absolwentów nie wie o prawie niczego, inni wprawdzie wiedzą o nim naprawdę dużo, lecz znaczna część tej wiedzy jest zbędna. Na poziom wiedzy i umiejętności absolwentów szkół prawa skarżą się pracodawcy i osoby prowadzące szkolenia na aplikacjach. Problem jakości edukacji prawników został zaniedbany na poziomie koncepcyjnym, a jego rozwiązanie utrudnia wadliwa organizacja systemu kształcenia. Jeżeli nie podejmie się zdecydowanych działań, wydziały prawa mogą stać się kolejnymi fabrykami wykształconych bezrobotnych. Nie wypracowaliśmy zestawu umiejętności, jakimi powinien dysponować absolwent studiów prawniczych. Niekiedy te same grupy formułują oczekiwania zupełnie sprzeczne. Od dwóch wysokich przedstawicieli tego samego samorządu prawniczego usłyszałem ostatnio dwie wykluczające się tezy – że absolwent prawa ma mieć wiedzę praktyczną i być przygotowanym do rozwiązywania problemów prawnych i występowania przed sądem, oraz to, że na studiach należy uczyć prawa rzymskiego, historii i filozofii prawa, bo reszty absolwent dowie się na aplikacji. Świadczy to o zupełnym braku jakiejkolwiek spójnej koncepcji.