Bezrobotny jak prawnik. Coraz więcej prawników ustawia się w kolejce po pracę.
Bezrobotny jak prawnik. Coraz więcej prawników ustawia się w kolejce po pracę. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Reklama.
Do końca czerwca w całej Polsce w urzędach pracy jako bezrobotni było zarejestrowanych 104 radców prawnych oraz 91 adwokatów. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest niemal dwukrotny wzrost przedstawicieli zawodów prawniczych w ciągu ostatniej dekady.
Przykładowo przed dziesięciu laty czynnie profesję adwokata wykonywało 6191 osób, a 881 aplikantów aspirowało, aby robić to w przyszłości. Z kolei dziś liczba prawników wykonujących ten zawód wzrosła ponad dwukrotnie – do 13737. Natomiast liczba aplikantów wzrosła aż siedmiokrotnie – do 7 tys. osób.
Co ciekawe, 10 lat temu zawód radcy prawnego wykonywało 17,5 tys. osób, a aplikantów było 2295. Obecnie liczba prawników wykonujących ten zawód wzrosła do poziomu 28 tys. osób, a kolejne 7,5 tys. młodych ludzi odbywających aplikacje aspiruje do tego w przyszłości.
Niestety nie dla wszystkich absolwentów prawa starczy miejsca na rynku pracy, szczególnie dla młodych prawników dopiero wkraczających do zawodu. Paradoksalnie deregulacja, która miała ułatwić młodym ludziom dostęp do profesji prawniczych, tylko go utrudniła. Zwłaszcza, że początkujący adwokaci czy radcowie prawni muszą konkurować przede wszystkim niską ceną za swoje usługi, w efekcie czego prowadzenie działalności często się im nie opłaca.
Oznacza to, że zawód prawnika poprzez ułatwienie do jego wykonywania coraz większej liczby osób stracił swoją elitarność. Ponad rok temu na łamach „Rzeczpospolitej” ostrzegał przed tym adwokat Łukasz Supera. Wyraził wtedy opinię, że adwokaci muszą dostosować się do nowych realiów, a także przeprowadzić konieczne reformy w funkcjonowaniu tego zawodu.
Z kolei na błędy w edukacji młodych prawników ponad 2 lata temu uwagę zwrócił Piotr Machnikowski, profesor z Uniwersytetu Wrocławskiego. Ostrzegał, że wydziały prawa mogą stać się kolejnymi fabrykami młodych, wykształconych bezrobotnych. Jednak zmianę takiego stanu rzeczy utrudnia fakt, że sami prawnicy mają często odmienne stanowiska co do metod kształcenia młodych przedstawicieli tego typu zawodów.
Piotr Machnikowski, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego

Usiłując uczyć prawników wszystkich przepisów osiągamy dziś to, że część absolwentów nie wie o prawie niczego, inni wprawdzie wiedzą o nim naprawdę dużo, lecz znaczna część tej wiedzy jest zbędna. Na poziom wiedzy i umiejętności absolwentów szkół prawa skarżą się pracodawcy i osoby prowadzące szkolenia na aplikacjach. Problem jakości edukacji prawników został zaniedbany na poziomie koncepcyjnym, a jego rozwiązanie utrudnia wadliwa organizacja systemu kształcenia. Jeżeli nie podejmie się zdecydowanych działań, wydziały prawa mogą stać się kolejnymi fabrykami wykształconych bezrobotnych. Nie wypracowaliśmy zestawu umiejętności, jakimi powinien dysponować absolwent studiów prawniczych. Niekiedy te same grupy formułują oczekiwania zupełnie sprzeczne. Od dwóch wysokich przedstawicieli tego samego samorządu prawniczego usłyszałem ostatnio dwie wykluczające się tezy – że absolwent prawa ma mieć wiedzę praktyczną i być przygotowanym do rozwiązywania problemów prawnych i występowania przed sądem, oraz to, że na studiach należy uczyć prawa rzymskiego, historii i filozofii prawa, bo reszty absolwent dowie się na aplikacji. Świadczy to o zupełnym braku jakiejkolwiek spójnej koncepcji.


Nic więc dziwnego, że prawnicy coraz głośniej domagają się zmian. 30 czerwca po raz pierwszy w historii protestowali na ulicach Warszawy pod siedzibą rządu. Sprzeciwiali się m. in. planom dopuszczenia do systemu udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej magistrów prawa z trzyletnim doświadczeniem. Jak więc widać, niezadowoleni z aktualnej sytuacji są zarówno doświadczeni prawnicy, a także młode osoby dopiero aspirujące do wykonywania tego typu profesji, o co jest coraz trudniej.

Napisz do autora: kamil.sztandera@innpoland.pl