Politycy w ostatnich tygodniach obecnej kadencji sejmu próbują przepchnąć nowy projekt przepisów dotyczących nieuczciwych praktyk rynkowych. Ustawa ma wzmocnić pozycję dostawców w relacjach z dużymi sieciami sklepów. Cel ambitny, jednak eksperci zarzucają jej szereg niedociągnięć i jeśli prawo weszłoby w życie w takim kształcie, to może także zaszkodzić drobnym handlowcom.
Obecnie projekt przepisów autorstwa posłów z Polskiego Stronnictwa Ludowego znajduje się w Sejmowej Komisji Gospodarki. Politykom tej partii bardzo zależy, by został uchwalony jeszcze w tej kadencji. Teoretycznie stoi za nim szczytny cel, chęć wsparcia mniejszych podmiotów jakim są dostawcy w relacjach ze znacznie większymi podmiotami, które często narzucały swoje zasady w sposób odległy od tego co można by uznać za uczciwe. Jednak wzbudza on tak wiele zastrzeżeń, że pojawiają się wątpliwości, czy nie jest to ustawa przygotowana na prędko przed wyborami dla wyborców PSL.
Może wskazywać na to chociażby fakt, że ustawa miałaby regulować kwestię nieuczciwych praktyk tylko w przypadku przedsiębiorców zajmujących się obrotem produktami spożywczymi lub rolnymi.
Projekt został oceniony negatywnie m.in. przez Ośrodek Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych. Jak podkreśla radca prawny dr Marcin Sala-Szczypiński na negatywną ocenę projektu wpływa już jego wstępna ocena. Zarówno formalna zakresu projektu, z punktu widzenia techniki prawodawczej, jak i merytoryczna ocena zapisów projektu.
Pierwsze na co zwraca uwagę radca prawny, z resztą nie tylko on, to fakt, że projekt dotyczy zagadnień, które są już szczegółowo uregulowane innymi przepisami. Dokładniej 4 ustawami uchwalonymi na przestrzeni ostatnich 25 lat.
Politycy wpisali do ustawy m.in. zakaz opłat półkowych - czyli dodatkowych należności nakładanych przez duże sieci handlowe na dostawców za obecność ich produktów w super- i hipermarketach. Na fakturach mogą być ukrywane jako koszty działań marketingowych, czy usług logistycznych i magazynowych. Tyle, że one są już nielegalne. Zarówno zgodnie z polskim ustawodawstwem i orzecznictwem sądowym. Mamy orzecznictwo sądów zarówno apelacyjnych jak i Najwyższego, które reguluje te kwestie i jasno określa, co jest zakazane.
Kara pieniężna
Nie wchodząc głęboko w wiele prawniczych szczegółowych uwag i zastrzeżeń, a tych jest naprawdę dużo, warto na pewno wspomnieć o kwestii kar. Ustawa przewiduje, że prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta miałby prawo nakładać kary na sprzedawców za naruszenie przepisów (wadliwie skonstruowanych). Prezes UOKiK miałby prawo nakładać karę w wysokości przynajmniej 100 tys. zł, jednak nie większej niż 10 proc. przychodu. Brak jest jakiegokolwiek uzasadnienia dla takiej wysokości kary. Co równie ważne nie ma żadnego uzasadnienia czemu kara miałaby być nakładana od całości przychodu, a nie tylko od tej części, która została osiągnięta z obrotu produktami spożywczymi. W końcu ustawa reguluję. "Taka regulacja prowadzi do naruszenia zasady równego traktowania wobec sprzedawców, dla których obrót produktami spożywczymi lub rolnymi stanowi margines działalności" - czytamy w opinii wydanej przez Ośrodek.
Projekt niespójny i pełen dziur
Dla tych, którzy nie pamiętają jak wygląda proces legislacyjny warto przypomnieć, że każda ustawa musi posiadać uzasadnienie dla jej wprowadzenia. Zdaniem radcy prawnego dr Marcina Sali-Szczypińskiego uzasadnienie projektu jest niespójne z jego faktyczną treścią.
Jak przytacza w swojej opinii w uzasadnieniu wskazano, że "istniejące w polskim systemie prawnym środki przeciwdziałania nadużywania przewagi kontraktowej, przede wszystkim przez wielkie sieci handlowe wobec dostawców towarów, pomimo iż formalnie dostępne bez ograniczeń, w praktyce nie są powszechnie wykorzystywane (...). Przysługujące dostawcom roszczenia mają charakter prywatnoprawny i mogą być dochodzone wyłącznie na drodze postępowania sądowego. (...) Wyjściem mogłoby być przyznanie uprawnień do występowania z roszczeniami w pełnym zakresie np. organizacjom przedsiębiorców". Czyli dostawcy mogliby walczyć z nieuczciwymi praktykami nie tylko prywatnie, ale także w grupach.
- Tymczasem projektowana ustawa wspomnianej kwestii nie reguluje – zauważa rzeczowo radca prawny.
Ustawa, która zaszkodzi też klientom
Celem ustawy jest zagwarantowanie dostawcom równorzędnej pozycji w relacji z sieciami handlowymi. Według Kancelarii Affre i Wspólnicy twórcy projektu bardzo mocno koncentrowali się na tym, aby te przepisy były skierowane przeciwko sklepom wielkopowierzchniowym, zapominając o tym, że obejmą one wszystkich sprzedawców, co odczują szczególnie małe sklepy. Jak wspomnieliśmy kary za złamanie ustawy są bardzo dotkliwe.
– Uzasadnienie tego projektu jest bardziej niż lakoniczne. Brak w nim jasnych wskazówek co do tego, jak należy rozumieć określone zapisy albo z czego one wynikają – uważa Joanna Affre. – Dla przykładu, pojawia się zakaz sprzedaży więcej niż 30 proc. towarów pod marką własną sieci i właściwie brak jest uzasadnienia dlaczego. Przecież sprzedaż takich produktów niesie za sobą pewne korzyści dla konsumentów, bo są to produkty najtańsze. Trudno zrozumieć takie ograniczenie – tłumaczy prawniczka w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria.
Swoje liczne zastrzeżenia ma także konfederacja Lewiatan. Pomijając fakt, że wytyka się dublowanie się części przepisów z już istniejącymi przepisami warto wspomnieć o kilku innych uwagach. Po pierwsze posłowie wprowadzili bardzo krótkie vacatio legis, zaledwie 30 dni. W tak krótkim czasie przygotowanie się do stosowania nowych przepisów będzie praktycznie niemożliwe. Po drugie ograniczenie w stosowaniu rabatów, również tych udzielanych później konsumentowi, wpłynie negatywnie na konkurencyjność rynku i może doprowadzić do podniesienia cen detalicznych.
W takiej sytuacji, o ile Ustawodawca uznałby za zasadne uregulowanie nowych kwestii bądź konsekwencji podejmowanych zachowań, powinno być dokonane przez nowelizację istniejących ustaw, a nie poprzez wprowadzanie do systemu prawnego kolejnej ustawy z tego powodu, iż prowadzi to do inflacji prawa i jego przeregulowania.
Konfederacja Lewiatan
Przedłożony projekt powinien zostać poddany szeregowi ważnych konsultacji, w szczególności z przedstawicielami doktryny, orzecznictwa, a także strony społecznej. Na obecnym etapie zawiera on cały szereg przepisów istotnie ingerujących zarówno w konstytucyjną zasadę wolności gospodarczej, jak i w obowiązujące obecnie przepisy. Projekt nie wskazuje przy tym należytego uzasadnienia proponowanych rozwiązań (uzasadnienie do zupełnie nowego projektu ustawy zawarte zostało na dwóch stronach), w szczególności wprowadzanych ograniczeń oraz zmiany zasad obowiązujących w postępowaniu cywilnym i administracyjnym. Tymczasem, projekt stanowi istotną zmianę systemową, która nie została należycie uzasadniona i poddana odpowiednim konsultacjom.