Czy lepiej prowadzić biznes samemu czy z partnerem?
Redakcja INNPoland
19 sierpnia 2015, 12:06·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 sierpnia 2015, 12:06Pytanie do Michała Kulki, wspólnika w lawmore - firmie doradczej dla startupów i branży kreatywnej
Czy lepiej prowadzić biznes samemu, czy jednak lepiej dobrać sobie partnera? Jeśli z partnerem, jaka jest optymalna ilość partnerów?
Michał Kulka: Zdecydowanie ze wspólnikami. Optymalnie z dwojgiem lub trojgiem. Kluczowe jest ich dobranie a potem odpowiednie „zarządzanie" sobą nawzajem.
Wiecej niż jeden wspólnik to prawie pewne różnice zdań. I doskonale - niewiele innowacji jest wynikiem „pełnej zgody". Są one raczej pochodną kwestionowania tego co myślą i robią inni i „docierania" takich koncepcji w ogniu pracy i dyskusji. Dlatego dobieranie wspólników podobnych i zgodnych niekoniecznie ma sens. W jednym z komentarzy pod moim artykułem był cytat „Jeżeli dwóch founderów zgadza się w wszystkim tzn. że jeden z nich jest niepotrzebny". Trudno się nie zgodzić.
Pierwsze „startupy" (nikt tego tak wtedy nie nazywał) zakładałem w 1999r z Krzysztofem Wysockim, którego poznałem dzięki siostrze i znajomym z uczelni. Z jednej strony byliśmy bardzo różni - ja „marketingowiec" na SGH, on „koder" na fizyce teoretycznej. Różniliśmy się i nadal różnimy pod bardzo wieloma względami. Ale doskonale nam się razem pracowało. Uczyliśmy się od siebie bardzo dużo. Oczywiście mieliśmy ostre konflikty, ale tez potrafiliśmy wiele nocy spędzić nad takimi projektami jak pogodzinach.pl i onephoto.net, ładując baterie kebabami i colą, i wymyślać razem niesamowite rzeczy, jak np.: SEO zanim ktokolwiek o tym myślał w Polsce (karty restauracji z pogodzinach.pl pozycjonowały się doskonale jeszcze lata później w oparciu o Krzyśka pomysły). On uczył się sprzedaży, rynku i stosował do niego swoje konstrukcje myślowe i algorytmy, ja nauczyłem się PHP i MySQL - do dziś czasem przydaje mi się ta podstawowa wiedza, choćby żeby poprawić szablon Wordpressowy.
Teraz w lawmore mam dwie wspólniczki. Biznes założyły Paula Pul i Aleksandra Maciejewicz. Ja byłem tylko sekundantem i kibicem, ale po kilku miesiącach okazało się że moje zaangażowanie ma sens i Paula z Aleksandrą zaprosiły mnie do spółki. Jesteśmy bardzo różni. Czasami ekstremalnie. Ale dzięki temu, że mamy wspólny cel i umiemy ze sobą rozmawiać (choć czasem dla ostudzenia emocji robimy to przez Facebooka) udaje nam się nie tylko wyjść z tych kryzysów, ale też wyciągnąć z nich wnioski i korzyści. Przydaje się też jasno określona metoda działania w przypadku różnicy zdań.