Wszystko zaczęło się od krótkiej wymiany zdań między Tomkiem Atłowskim, 40-letnim mieszkańcem warszawskiego Bemowa a osobą obsługującą media społecznościowe Volvo Car Poland.
I na tym by się zakończyło, gdyby Tomek nie zamieścił wczoraj ów krótkiej konwersacji na swoim Facebookowym profilu. Choć Tomek ma 183 znajomych na Facebooku, zrzut ekranu z konwersacją udostępniło prawie 1400 użytkowników serwisu. Konwersacja Tomka znalazła się również na profilu Przerwanareklame.pl, gdzie polubiło ją ponad 18 620 osób oraz na profilu Poprawna Polszczyzna - 5600 polubień.
„Nie spodziewałem się, że jedna mała wiadomość, która miała być żartem, w kilka godzin stała się dzisiejszym medialnym show,” mówi nam Atłowski.
Co jednak najbardziej zastanawia w tej wymianie, to nie tempo w jakim konwersacja Tomka rozeszła się po internecie (memy i śmieszne zdjęcia rozchodzą się przecież w lot i nikogo to nie dziwi), ale reakcje internautów na tę krótką i w istocie mało kontrowersyjną wymianę zdań.
Większość z nich popiera tzw. brand trolling i odgryzanie się wszędobylskim reklamom, szczególnie atakującą ich w mediach społecznościowych.
Jednocześnie nowy Mistrz Ciętej Riposty dodaje, że nie planuje żadnej zorganizowanej akcji namawiającej do brand trollingu, ale jeśli jakaś marka znów go sprowokuje, zareaguje.
Reakcja na trolling Atłowskiego zaskoczyła również Volvo. Spece od marketingu firmy szybko postanowili przekuć ją na swoją korzyść. Kilka godzin temu Volvo zamieściło post, na którym nawiązuje do paintballowego hobby Atłowskiego i proponuje mu auto do testów.
Atłowski jednak odmówił. - Gdybym skorzystał z tej oferty, złamałbym wszystkie swoje zasady. To nie tak że jak nie dostanę cukierka to jestem zły, a jak dostanę to ktoś staje się moim najlepszym kolegą - tłumaczy Atlowski.
Choć Atłowski nagłą miłością do Volvo i strategii komunikacyjnej marki nie zapałał, brand trolling może sprawić, że konsumenci cieplej spojrzą na daną markę, twierdzi Anna Szubert, specjalista od personal brandingu, PR oraz protokołu biznesowego. “Trolling uznawany jest często za zarazę Internetu. Ale jeśli nie jest ad personam, a jest zrobiony w sposób żartobliwy i oparty na argumentach, może zadziałać pozytywnie,” twierdzi Szubert.
Zgadza się z tym Aleksandra Ślifirska, założycielka Instytutu Komunikacji Medialnej oraz prezes firmy Kobold Public Relations.
Jednak w przypadku odpowiedzi Volvo, Ślifirska dodaje, że PRowcy firmy mogli zadziałać szybciej i sprawniej. - Super, że Volvo odpowiedziało na wiadomość i zrobiło to na luzie, ale szkoda, że rozmowa nie była kontynuowana, a powróciła dopiero, gdy sprawa zyskała rozgłos. Szkoda też, że przy wiadomości o wypożyczeniu samochodu marka skupiła się na komunikowaniu, a nie na porozumiewaniu się. Odbiorca mówi, nie interesują mnie Wasze samochody, a oni na to: proszę, oto nasz samochód do testów. W tej sytuacji zamiast wciskania samochodu, polecałabym raczej zamieszczenie żartobliwego filmiku, w którym prezes polskiego oddziału firmy oraz pracownicy opowiadają o swoich pasjach - zaznacza.
Co na to Volvo Polska? Rafał Zomerfeld z biura prasowego Volvo Polska proszony o komentarz odpowiedział nam:
"Była to typowa akcja ad hoc wykorzystująca tzw. marketing responsywny. Staramy się zawsze reagować na potrzeby naszych fanów oraz użytkowników aut marki Volvo w sposób zbieżny z komunikacją marki. Komentarz zawierający wiadomość wysłaną pod adresem naszego oficjalnego fanpage'a został opublikowany generycznie, nie było to działanie z naszej strony.
Jako, że dostrzegliśmy duży potencjał oraz warstwę humorystyczną w tym wpisie - postanowiliśmy zareagować wychodząc naprzeciw oczekiwaniom naszych fanów. Publikując zdjęcie wykonane w samochodzie prasowym XC90 Volvo Car Poland, jednocześnie zaproponowaliśmy użyczenie go na weekend autorowi tego jakże popularnego wpisu. Pan Tomek zareagował na nasza propozycję doceniając ją, aczkolwiek nie był zainteresowany skorzystaniem z jazdy naszym autem. Cała akcja została zaplanowana oraz zrealizowana przez działy PR oraz Marketingu Volvo Car Poland. Nie planujemy zmian w strategii komunikacyjnej po tej akcji, staramy się cały czas reagować na sygnały płynące z rynku jednocześnie pozostając w obrębie wcześniej przyjętych założeń."
Najbardziej w tym wszystkim podoba mi się to że nie było tam grama hejtu, czy złości, a jednak dało to do myślenia. Cały czas dostaję nowe komentarze w tej sprawie więc jak widać ludzie chcą coś zmienić w tym jak są traktowani przez marki tylko nie mają może pomysłu w jaki sposób to zrobić albo brak im wiary że sami mogą coś z tym zrobić. Świata nie zmienię, ale mam wpływ na to czy chcę w tym uczestniczyć czy nie.
Aleksandra Ślifirska
Marki w dzisiejszych czasach często są odhumanizowane. Taka sytuacja jak z Volvo pozwala na pokazanie, że za markami też stoi człowiek. Jest też okazją, na burzę mózgów wśród PRowców firmy i zastanowienie się, jak co zdenerwowało daną osobę, czy jest to głębszy problem i czy należy zmienić sposób w jaki komunikuje o sobie firma.