Tegoroczne upały dotknęły cały świat, ale w okolicy jedynie Polska miała problemy z zasilaniem energetycznym. Eksperci biją na alarm i twierdzą, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie widzą jednak na horyzoncie zmian.
Polska energetyka wciąż opiera się głównie na węglu. Ponad 90 proc. energii elektrycznej pochodzi właśnie z tego surowca. Ten współczynnik powinien martwić. Uzależnienie się w znakomitej większości wyłącznie od paliw kopalnych może doprowadzić do kryzysu energetycznego. Co w sierpniu częściowo miało już miejsce.
Tymczasem sektor węgla kamiennego znajduje się obecnie w bardzo trudnej fazie. Firmy generują straty, wydobycie surowca się zmniejsza. Jest to między innymi skutek stopniowego uniezależniania się od węgla innych państw za czym idzie zmniejszenie eksportu. Alternatywami dla węgla za granicą stał się na przykład gaz lub energia z atomu.
Dr Andrzej Sikora, szef Instytutu Studiów Energetycznych, określił ostatnie problemy energetyczne jako wstyd. Zwłaszcza, że były one do przewidzenia, a o nadciągających kłopotach informował NIK i raporty eksperckie.
Problemy z temperaturą
Prof. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej niechętnie miesza emocje ze sprawami energetyki. Przyznaje jednak, że problem dało się już wcześniej zauważyć. – Te upały nie spadły na nas jak grom z jasnego nieba – zauważa. – Profesjonalnie byłoby, gdyby wprowadzono najpierw 11. stropień, który nie wiąże się z ograniczeniami dostaw, jako pewnego rodzaju ostrzeżenie. Tymczasem wprowadzano od razu najwyższy, 20. stopień – dodaje profesor.
Przypomina również, że zdaniem przemysłu, Krajowa Dyspozycja Mocy nie wykorzystało do końca zakontraktowanych mechanizmów DSR (reakcja strony popytowej, ang. Demand Side Response). – Nie zmniejszyłoby to temperatur, ale zwiększyłoby odrobinę efektywność – mówi.
Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, stwierdza, że podobne problemy już mieliśmy, i to wcale nie tak dawno. – Gorąco i sucho było również w roku 2006. W upałach rosło zapotrzebowanie na chłodzenie. Pojawiły się wyłączenia bloków w Elektrowni Ostrołęka, ale wtedy udało nam się z tego wyjść mimo ograniczenia rezerw operacyjnych. Najwyraźniej szybko o tym zapomnieliśmy – mówi w rozmowie.
Obecne upały powodują spadek efektywności przesyłania i dystrybucji mocy. – Nawet o 20 proc. – mówi Grzegorz Wiśniewski. Bloki są ogromne, a cała sieć mocno scentralizowana. Energia musi być przesyłana na dalekie odległości. Przede wszystkim spadła jednak produkcja energii. 90 proc. polskich elektrowni to elektrowni cieplne, czyli takie które pozyskują energię ze spalania paliwa. Do chłodzenia potrzebują wody. Temperatura wody i jej niski stan sprawiają, że wydajność elektrowni znacznie spada.
– Żaden kraj nie ma tylu elektrowni cieplnych – mówi Wiśniewski. Inne kraje bazują na zróżnicowanej sieci energetycznej. – Poza tym, te elektrownie są wysłużone. Powinny być wręcz wyłączane z systemu, a my wciąż na nich bazujemy – dodaje. W starych elektrowniach częściej dochodzi do awarii. TTak było też tym razem, gdy doszło do awarii bloku o mocy 850 MW w Elektrowni Bełchatów. Nie było niestety czym go zastąpić.
Rozwiązaniem problemu może nie być jednak elektrownia jądrowa, do której budowy przymierza się Polska. – Elektrownie jądrowe również są elektrowniami cieplnymi i trzeba je chłodzić – mówi prof. Żmijewski.
Import energii
Sytuacja jest niekorzystna również z powodu niemalże braku połączeń międzynarodowych. – Jeden kabel ze Szwecji może przesłać wyłącznie 600 MW. Między Polską a Niemcami istnieją zaledwie dwa połączania. Mówi się o potrzebie budowy kolejnych, ale na razie głównie o połączeniu Polska-Litwa – mówi w rozmowie prof. Żmijewski.
Wiśniewski dodaje również, że gdyby po upalnym lecie z niskimi stanami wód przyszła mroźna zima, to problemy z chłodzeniem będą jeszcze większe.
Wyjście z sytuacji
Zdaniem Wiśniewskiego, operator sieci przesyłowej nie miał innego wyjścia niż wprowadzanie ograniczeń. – Inaczej system parłby w kierunku samozniszczenia – mówi. Według niego brakuje nam inteligentnych systemów dysponowania energią. Brak też elastyczności w kwestii podaży i popytu.
Niekorzystna budowa sieci, zależność od elektrowni cieplnych i brak połączeń międzynarodowych stawia Polskę w trudnej sytuacji. – Nie ma u nas generacji odnawialnej – mówi Wiśniewski. – Wśród tego typu rozwiązań największe w Polsce są farmy wiatrowe, ale ich efektywność spada podczas wyżu i upałów. Podobnie z elektrowniami wodnymi, które mają problemy właśnie z powodu omawianego już braku wody. Biomasa spalana jest nieefektywnie, zazwyczaj właśnie w elektrowniach cieplnych – dodaje.
Zdaniem Wiśniewskiego w Polsce brakuje właśnie elektrowni słonecznych. – Jesteśmy drudzy od końca w Europie pod względem zasobów wodnych, ale również drudzy od końca, gdy przeliczy się energię z fotowoltaiki na mieszkańca. Nic nie jest tu zrównoważone – stwierdza.
Instytut Energetyki Odnawialnej przygotował niedawno komunikat, według którego można było osiągnąć tegoroczne zapotrzebowanie na energię, gdyby w 2013 roku, czyli zgodnie z planem, wprowadzono taryfy FiT. – Mniej zapłacilibyśmy za braki, a nowe rozwiązania pracowałyby już na przyszłość – mówi Wiśniewski.
W poszukiwaniu nowych, innowacyjnych sposobów w osiąganiu zapotrzebowania energetycznego organizowane są ostatnio konkursy. W najnowszym z nich na rozwój pomysłu można uzyskać aż milion złotych od Grupy Enea i jej partnerów, którzy zorganizowali konkurs ENERGIA+ !nnowacje. Zgłaszać mogą się wszyscy, którzy pracują nad innowacyjną i konkurencyjną technologią dla elektroenergetyki w obszarze wytwarzania, dystrybucji i sprzedaży. Fundatorami nagrody – poza Grupą Enea – są: Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Polski Instytut Badań i Rozwoju oraz Fundusz GIZA Polish Ventures.
Zgłaszany produkt lub rozwiązanie technologiczne powinno być w fazie rozwoju TRL 4-7, czyli możliwy do wdrożenia za 2-3 lata. Może wtedy uda się ominąć negatywne skutki związane chociażby ze zmianami klimatycznymi.
Artykuł powstał we współpracy z Eneą.
Reklama.
Prof. Krzysztof Żmijewski
Sytuacja się z wolna pogarsza, ale dopóki nie przekroczy wartości krytycznej, to się tego nie zauważa. Tym razem wartość krytyczna została przekroczona. W katastrofalny sposób, ale i przez zbiegi okoliczności.
Grzegorz Wiśniewski
Wcześniej, gdy była u nas niska cena energii w porównaniu z innymi państwami, chciano budować połączenia, bo chcieliśmy ją eksportować. Teraz jesteśmy niekonkurencyjni z sąsiadami. Poza tym na import nie ma przyzwolenia politycznego, bo zmniejszy się wtedy zużycie polskiego węgla.
Prof. Krzysztof Żmijewski
W Niemczech gęstość sieci jest około dwu-, trzykrotnie większa. Kable leżą co najmniej dwa razy głębiej niż w Polsce. Upały tak bardzo tam nie przeszkadzają. Poza tym tam upały są w pewnym stopniu dobrze widziane przez energetykę. Fotowoltaika w Niemczech generuje 38,5 GW mocy. To prawie tyle, ile energii produkuje się łącznie w całej Polsce.