Energetyka oparta na węglu może umrzeć śmiercią naturalną. Jak? Prosto – w zaskakującym tempie rośnie liczba instytucji finansowych, które po prostu przestają udzielać kredytów i pożyczek na projekty oparte na węglu. Do spalania węgla i pozyskiwania w ten sposób energii potrzebnych jest kilka elementów. Niektóre z nich niedługo przestanie być dostępne. Najważniejsze to węgiel i pieniądze. A polskie władze zdają się nie przyjmować tego do wiadomości.
Są w Polsce miejscowości, których mieszkańcy nie mogą mieć pewności co do tego, czy kaloryfery nie przestaną pewnego dnia grzać. To scenariusz, który zakrawa na ponury żart, ale może się niespodziewanie szybko ziścić. Spalanie węgla staje się po prostu za drogie, a Polska nie zna żadnej alternatywy.
Już w przyszłym roku na fakturze za prąd znajdziemy nową pozycję – opłatę mocową. Brzmi groźnie, jeszcze groźniejsza jest w rzeczywistości. Te pieniądze trafią do przestarzałych elektrowni węglowych, na utrzymanie ich w gotowości do pracy. Czemu nie przeznaczyć ich na produkcję zielonej energii? Bo nie.
Wycofamy się z węgla wtedy, gdy to będzie możliwe i pod względem społecznym i pod względem bezpieczeństwa energetycznego – zapowiedział w piątek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Nie podał jednak konkretnej daty, gdyż „zależy to od wielu czynników”, a problemu węgla nie można rozwiązać "od tak".
Akcja Greenpeace, polegająca na zablokowaniu statku z importowanym węglem odbiła się szerokich echem w mediach. Aktywiści zostali szybko spacyfikowani przez Straż Graniczną. Pozostaje jednak palące pytanie: skoro nasz węgiel jest tak wspaniały, to po co sprowadzamy go z Mozambiku?
Najnowsze dane Eurostatu to dobre wieści dla polskich kopalni, ale raczej nie dla naszego środowiska. W ubiegłym roku Polska odpowiadała aż za 86 proc. wydobycia węgla kamiennego w Unii Europejskiej.
Komisja Europejska pracuje nad rozporządzeniem w sprawie oznakowania żywności, które ma pokazywać ślad węglowy, jaki pozostaje po jej produkcji. A że większość energii w Polsce pochodzi ze spalania węgla, nasi producenci od razu dostaną kiepskie noty.
Varmo – tak nazywa się „ekologiczne i niskoemisyjne” paliwo do pieców węglowych. Tak naprawdę to niskiej jakości węgiel, pomieszany z lepszym i uformowany w kształt zgrabnych niewielkich walców. Truje tak samo jak inne. O żadnej ekologii nie ma mowy.
Badania przeprowadzone przez Kantar TNS na zlecenie Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla pod koniec 2018 roku, nie pozostawiają większych wątpliwości: grupa Polaków, którzy ogrzewają domy węglem, ma coraz większe kłopoty z płaceniem za ten surowiec. Już dziś wydają na ten cel piątą część swoich dochodów, a na dłuższą metę może nie być ich stać na ogrzewanie domu.
Plan na rzecz Energii i Klimatu nie pozostawia wątpliwości: Polska jeszcze przez wiele lat nie uwolni się od węgla. Jeżeli w 2030 r. UE chce pozyskiwać 32 proc. potrzebnej energii ze źródeł odnawialnych, tak w Polsce będzie to zaledwie 21 proc. W tym samym czasie węgiel będzie źródłem 60 proc. zużywanej w naszym kraju energii.
Już nawet państwowe elektrownie i elektrociepłownie wykorzystują węgiel z Rosji. Okazuje się, że nasze kopalnie nie dają rady zaspokoić nawet wewnętrznego popytu. Import z Rosji rośnie i bije kolejne rekordy.
W ciągu ostatnich miesięcy i lat wiele osób z satysfakcją donosiło, że u nich też wycina się lasy i pali węglem. A nas się czepiają, hipokryci! Coś w tym jest, bo takie "zielone" Niemcy jedną czwartą energii produkują ze spalania własnego węgla brunatnego. Ale już nie chcą i stoją przed piekielnie trudnym wyborem.
Już wiadomo skąd rząd weźmie pieniądze na budowę nowej węglowej elektrowni w Ostrołęce. Żaden prywatny bank nie chciał dać na nią ani grosza, więc pieniądze wyłoży Bank Gospodarstwa Krajowego – czyli najbardziej państwowy z możliwych.
Kolejne wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego coraz bardziej przypominają polityczne tyrady polityków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Potrafi jednocześnie twierdzić, że prąd nie zdrożeje, szykować 4 mld zł na rekompensaty za podwyżki i o wszystko oskarżyć spekulantów, choć sam zabił o połowę tańszą energetykę wiatrową.
Fakt, że w Polsce, opierającej energetykę na węglu, zorganizowano szczyt klimatyczny, nieodmiennie dziwi zagranicznych dziennikarzy i ekspertów. A to, że odbywa się on w Katowicach, mieście, które kocha węgiel i z tego powodu ma fatalne powietrze, jest dla nich szokiem.
Aż 42 proc. elektrowni węglowych na świecie przynosi straty – wynika z najnowszego raportu „Carbon Tracker”. Nie inaczej jest w Polsce - Polska Grupa Energetyczna (PGE) dopłaca cztery dolary do każdej wyprodukowanej megawatogodziny. Tymczasem nasz rząd dalej chce opierać rodzimą gospodarkę na węglu.
Niezbyt dobrze wiadomo, jak zamierza tego dokonać. Absurdalne zapisy pojawiły się w strategii energetycznej kraju do roku 2040. Eksperci uważają, że publikowanie takich dokumentów urąga powadze sytuacji.
Już od kilku lat Andrzej Duda pisze listy do górników z okazji ich święta - Barbórki. Kurtuazyjne, pełne szacunku, wspominające o trudach i niebezpieczeństwach pracy, powstaniach śląskich i ofiarach przemysłu wydobywczego. W tym roku poszedł jednak jeszcze dalej, niż zwykle, lansując tezę, która nie do końca odpowiada rzeczywistości.
Rząd jak ognia unika tematu drożejącego prądu. Poniekąd słusznie, bo nikt nie lubi przyznawać się do tego, że zawalił na całej linii. Ale nie można dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Śmiechu warty jest też pomysł, by do drożejącego prądu dopłacał rząd. Bo rząd nie ma własnych pieniędzy – ma nasze. I to z naszych pieniędzy chce zasypywać dziurę spowodowaną własną nieudolnością.
Według zapewnień rządu polska energetyka jeszcze przez dziesięciolecia ma opierać się na węglu. Tymczasem naszym kopalniom tego surowca brakuje, więc kupujemy go od Rosji. W tym roku jego import będzie rekordowy.
W ubiegłym tygodniu projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii po pierwszy czytaniu trafił do komisji sejmowej. Debata poselska pokazała, że najwięcej wątpliwości budzą kwestie ekonomiczne, finansowe oraz faktyczne skutki proponowanych przepisów dla inwestorów i konsumentów energii, co łatwo zrozumieć, gdyż projektowi zmian z UOZE brakuje oceny skutków regulacji (OSR). Większość pytań pozostała jednak bez konkretnych odpowiedzi zarówno ze strony wnioskodawców (grupa posłów PiS), jak i Ministerstwa Energii - faktycznego autora projektu regulacji. Przedstawiciel Ministerstwa przekonywał posłów, że priorytetem regulacji są niskie koszty dla odbiorców energii i korzyści z rozwoju OZE, ale nie przedstawił w sposób wymierny jakie będą źródła wzrostu kosztów i jak rozłożą się korzyści. Bliższa analiza skutków regulacji i jej wpływu na konsumentów energii prowadzi do zgoła zdumiewających wniosków.
Energetyka oparta na węglu może umrzeć śmiercią naturalną. Jak? Prosto – w zaskakującym tempie rośnie liczba instytucji finansowych, które po prostu przestają udzielać kredytów i pożyczek na projekty oparte na węglu. Do spalania węgla i pozyskiwania w ten sposób energii potrzebnych jest kilka elementów. Niektóre z nich niedługo przestanie być dostępne. Najważniejsze to węgiel i pieniądze. A polskie władze zdają się nie przyjmować tego do wiadomości.
Są w Polsce miejscowości, których mieszkańcy nie mogą mieć pewności co do tego, czy kaloryfery nie przestaną pewnego dnia grzać. To scenariusz, który zakrawa na ponury żart, ale może się niespodziewanie szybko ziścić. Spalanie węgla staje się po prostu za drogie, a Polska nie zna żadnej alternatywy.
Już w przyszłym roku na fakturze za prąd znajdziemy nową pozycję – opłatę mocową. Brzmi groźnie, jeszcze groźniejsza jest w rzeczywistości. Te pieniądze trafią do przestarzałych elektrowni węglowych, na utrzymanie ich w gotowości do pracy. Czemu nie przeznaczyć ich na produkcję zielonej energii? Bo nie.
Wycofamy się z węgla wtedy, gdy to będzie możliwe i pod względem społecznym i pod względem bezpieczeństwa energetycznego – zapowiedział w piątek wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Nie podał jednak konkretnej daty, gdyż „zależy to od wielu czynników”, a problemu węgla nie można rozwiązać "od tak".
Akcja Greenpeace, polegająca na zablokowaniu statku z importowanym węglem odbiła się szerokich echem w mediach. Aktywiści zostali szybko spacyfikowani przez Straż Graniczną. Pozostaje jednak palące pytanie: skoro nasz węgiel jest tak wspaniały, to po co sprowadzamy go z Mozambiku?