
Reklama.
Filantrop z Włocławka
Jego poglądy można by określić mianem liberalnego socjalizmu. Swojego majątku nie zachowuje przy tym wyłącznie dla siebie, ale rozdaje go bardzo hojnie. W regionalnej prasie, a pochodzi z Włocławka, regularnie pojawiają się artykuły poświęcone jego charytatywnej działalności. "Milioner z Włocławka rozdaje swój majątek! 800 tys. zł rocznie!", czy "Krzysztof Grządziel chce udostępnić swoją rezydencję wszystkim włocławianom" – to pierwsze przykłady z brzegu.
Jego poglądy można by określić mianem liberalnego socjalizmu. Swojego majątku nie zachowuje przy tym wyłącznie dla siebie, ale rozdaje go bardzo hojnie. W regionalnej prasie, a pochodzi z Włocławka, regularnie pojawiają się artykuły poświęcone jego charytatywnej działalności. "Milioner z Włocławka rozdaje swój majątek! 800 tys. zł rocznie!", czy "Krzysztof Grządziel chce udostępnić swoją rezydencję wszystkim włocławianom" – to pierwsze przykłady z brzegu.
- Każdy młody włocławianin, wychowany w niepełnej rodzinie, który podejmuje studia inżynierskie, dzienne, może liczyć ode mnie na stypendium, około tysiąca złotych miesięcznie. Dlatego remontuję kupiony po "Celulozie" biurowiec o powierzchni dwóch i pół tysiąca metrów kwadratowych, by stworzyć lepsze warunki kształcenia studentów w Wyższej Szkole Techniki i Przedsiębiorczości – mówił Grządziel w rozmowie z serwisem strefabiznesu.pl.
To tylko wyimek z jego działalności. Kupuje mieszkania dla wychowanków domów dziecka, dofinansowuje obiady dla ubogich dzieci w lokalnych szkołach, czy założył fundację „Samotna Mama”.
Jest jednocześnie krytycznie nastawiony do polityków, chociaż sam był radnym z ramienia SLD i sekretarzem partii w PRL-u. Wygarniał im, że większość rzeczy zepsuli i nawet w PRL młodzi ludzie mieli lepsze szkoły i szansę na karierę niż dziś.
Grządziel ironizuje: – Jak politycy mają urządzić ten kraj, skoro niczego sami nie stworzyli. Nie tylko własnymi rękami, ale nawet łopatą nie trącili porządnej roboty. Nie zadłużyli się, nie zaryzykowali, nie prowadzili firmy – mówi w rozmowie z naTemat biznesmen.
Niektórzy mogliby się oburzać na tak krytyczne postawienie sprawy, ale Grządziel zajmował się zarówno polityką, jak i biznesem. Od 1991 r. prowadzi założony przez siebie biznes – firmę DGS, która jest jednym z największych na świecie producentów zakrętek do butelek i słoików. Jego produkty trafiają do światowych koncernów alkoholowych i spożywczych. Jednak początki nie były łatwe.
Zaczynał jako hodowca porzeczek
Grządziel jeszcze w trakcie transformacji założył wraz z przyjacielem ze szkoły plantację czarnej porzeczki na 6 hektarach. Gdy sadzili owoce za roczny zbiór można było kupić cztery Fiaty 125p. Jednak, gdy nadeszły zbiory ceny w skupie spadły tak drastycznie, że z trudem zebrali na pół samochodu. Próbowali potem swoich sił jeszcze z kapustą.
Grządziel jeszcze w trakcie transformacji założył wraz z przyjacielem ze szkoły plantację czarnej porzeczki na 6 hektarach. Gdy sadzili owoce za roczny zbiór można było kupić cztery Fiaty 125p. Jednak, gdy nadeszły zbiory ceny w skupie spadły tak drastycznie, że z trudem zebrali na pół samochodu. Próbowali potem swoich sił jeszcze z kapustą.
Prawdziwa zmiana w jego życiu nadeszła przypadkiem. W lutym 1991 r. jego brat Roman miał imieniny. Opowiedział Krzysztofowi o swoich problemach ze sprzedażą drutu plombowego dla Polmosu. Prezes fabryki wódek rzucił sugestię, że jakby miał zakrętki, to chętnie je od niego kupi. Każdą ilość. Konkurencji z Zachodu bowiem nie było, a w Polsce istniał tylko jeden dostawca, który nie wyrabiał z dostawami. Gdy interes z zakrętkami zaczął się rozwijać. Krzysztof zapisał bratu 10 procent udziałów w firmie.
Po 6 latach od założenia firma była już największym producentem zakrętek w Polsce. Dawnemu monopoliście zostało 20 proc. polskiego rynku. Grządziel nie chciał jednak się zatrzymywać i złożył ofertę holenderskiemu partnerowi - 49 proc. udziałów w zamian za pożyczkę na nowe maszyny. Pieniądze te zakład wykorzystał na uruchomienie nowej linii produkcyjnej, a z czasem zaczął sam budować własne maszyny do produkcji zakrętek.
Obecnie Grządziel wciąż jest prezesem firmy, ale ma tylko 30 proc. akcji. Reszta należy do Guala Closures International, światowego lidera w produkcji zakrętek, który nakupił 70 proc. udziałów w październiku 2011 r.
Ze swojego majątku nie korzysta zbyt rozrzutnie, wręcz przeciwnie. Jeździ autem, które ma ponad 8 lat, na wakacje jeździ rzadko, a większość swoich zarobków przeznacza na działalność charytatywną i dobroczynną. Pieniądze nie uderzyły mu jednak do głowy, do dziś ze swoimi pracownikami mówią sobie po imieniu. Kiedy w 2011 Włosi kupowali jego fabrykę Grządziel wynegocjował, że 1 proc. zysków będzie przeznaczany na działalność fundacji „Samotna Matka”. Sam z własnego majątku wydaje na cele charytatywne 800 tys. zł rocznie. Obecnie buduje sanatorium w Wieńcu, gdzie zamierza stworzyć 250 miejsc pracy, głównie dla potrzebujących kobiet.
Napisz do autora: jakub.wolosowski@innpoland.pl