Dom miał się składać z dostępnych na danej planecie materiałów czyli z piasku i z głazów, a dodatkowo zostać wydrukowany w technologii 3D. Doświadczeni w tematyce i projektach okołomarsjańskich studenci z Politechniki Wrocławskiej, tworzący drużynę Space is More podjęli wyzwanie organizatorów konkursu 3-D Printed Habitat Challenge i wykonali zadanie. Pod koniec września ich projekt stoczy bój o zwycięstwo z innymi finalistami inicjatywy amerykańskich – agencji kosmicznej NASA oraz National Additive Manufacturing Innovation Institute.
Dom autorstwa polskich konstruktorów, zwany też habitatem, 26 i 27 września zmierzy się z 29 innymi projektami, które wyłoniono do finału ze 160 innych zgłoszonych do konkursu projektów.
W szranki stanęło ponad 160 zespołów z całego świata, które przedstawiły propozycje habitatów. Spośród nich wyłoniono 30 najlepszych zespołów. Zmierzą się oni podczas finału, który 26-27 września odbędzie się w Nowym Jorku. Wśród finalistów znalazł się zespół Space is More z Politechniki Wrocławskiej.
Ziemianka w kraterze
Zasadniczo tak w dwóch słowach można by opisać koncepcję, która powstała w głowach członków drużyny Space is More. Dom ma łukowaty dach, okrywający blisko 94 m 2 powierzchni, a wnętrza cechuje nowoczesny design. Zaprojektowany jest dla czterech osób, które mają w nim spędzić rok życia.
Dlatego zawiera to, co na co dzień do funkcjonowania w przestrzeni domowej i w biurze ludzie potrzebują. Salon, miejsce do przygotowywania posiłków, miejsce na systemy podtrzymywania życia oraz miejsce do pracy.
Całość mieści się w kraterze i z zewnątrz ma być zasypana grubą warstwą piasku, co zapewni bezpieczeństwo żyjącym w domu astronautom, chroniąc ich przed nadmiernym marsjańskim promieniowaniem.
W związku z tym, że jednym z wymogów konkursowych było to, aby proces budowy schronienia był zautomatyzowany i nie wymagał dużej ingerencji astronautów w jego przebieg, Space is More skonstruowało także projekt specjalnej drukarki 3D oraz koncepcję specjalnego materiału konstrukcyjnego, do realizacji tego zadania.
Marsjańska drukarka posiada głowicę umieszczoną na łukach przymocowanych do dwóch łazików, tak, że można nią sterować w kierunkach prawo-lewo, w górę i w dół. Łaziki zapewniają zaś ruch drukarki po skosie. W konstrukcji urządzenia pomogli drużynie, koledzy z uczelni, wchodzący w skład zespołu Three Dimensions Lab, specjalizujący się w druku 3D.
Jeśli wrocławscy studenci wygraliby konkurs, to zyskaliby szansę, by stworzoną i wydrukowaną obecnie makietę z projektem, zbudować w realu. Ok, nie były to Mars, ale środowisko zbliżone do marsjańskiego czyli krater wulkanu na jednej z hawajskich wysp. Poza tym studenci mieliby szansę współpracować przy budowie z ekspertami NASA i dostaliby na nią grant w wysokości 2,5 mln dol.
Czy mają szansę zwyciężyć?
Zważywszy na to, że Space is More nie są już amatorami, jeśli chodzi o międzynarodowe konkursy i konstrukcje marsjańskie, bo w ubiegłym roku wzięli udział w konkursie Inspiration Mars Student Design Contest, gdzie wystartowali z projektem dwuosobowej misji na Marsa, a także wspólnie z twórca FUDU - nadmuchiwanej stali Oskarem Ziętą stworzyli koncept masjańskich nadmuchiwanych budynków. To można przypuszczać, że szanse mają duże.
Poprzednio opracowywanie projektu zajęło ośmioosobowej drużynie prawie pół roku, obecnie prace trwały trochę dłużej i w większym zespole. Niestety podobnie jak wówczas, tak i teraz, aby wyjechać do USA na finałowe starcie członkowie zespołu potrzebują finansowego wsparcia z zewnątrz. W 2014 r. udało im się pozyskać fundusze na zbiórce crownfundingowej PolakPotrafi.pl, w której wzięło udział 1000 osób, którzy wpłacili na konto projektu blisko 100 tys. zł. W tym roku chyba również Space is More nie powinna mieć z tym problemu, tym bardziej iż prace studentów nad projektem od początku wspiera firma Zieta Prozessdesign, ma już swoją markę i jest rozpoznawalna.
– Dzięki Waszemu wsparciu teraz możemy pracować nad nowymi projektami posiadając poważnych partnerów oraz starając się o granty – dziękuje na stronie zbiórki funduszy wszystkim „udziałowcom” sukcesu koordynator działalności Space is More Leszek Orzechowski.
Mars to nasza przyszłość
Co niektórzy mieli już szansę zobaczyć makietę projektu wrocławskich konstruktorów na własne oczy, a wszystko dlatego, iż ta odwiedziła polski pawilon na tegorocznych Targach EXPO w Mediolanie, a także prezentowała się w Kolonii na jednej najważniejszych imprez w świecie designu IMM Cologne. Jeszcze inni podziwiali ją na wystawie w Politechnice Wrocławskiej.
– Te makiety to jednak projekt habitatu nadmuchiwanego – wyjaśnia INNPoland Leszek Orzechowski. – Z projektem finałowym, który zaprezentujemy pod koniec września w Nowym Jorku nie chcemy się zbytnio pokazywać przed konkursową prezentacją, podobnie jak inne drużyny, z którymi będziemy się mierzyć. Mogę jedynie zdradzić, że jest ona podobna, aczkolwiek użyta w niej technika produkcji to druk 3D - podkreśla.
W USA projekt oceniać będzie grono ekspertów, w dziedzinach takich jak: koncepcja architektoniczna, dokumentacja, innowacyjność, technologiczność, funkcjonalność czy oszczędność energetyczna. Trzeba trzymać za nich kciuki, bo warto mieć w rodzimym gronie specjalistów od lądu, który jak przewidują młodzi wrocławianie, ma się stać miejscem, gdzie masowo będą się osiedlać Ziemianie.
„Space is More od zawsze starało się przedstawiać kosmos jako miejsce gdzie w niedalekiej przyszłości będziemy się osiedlać” – piszą na swojej stronie członkowie zespołu. – „Uważamy, że niebawem przyjdzie czas na to by projektować struktury poza Ziemią, których celem nie będzie ledwie przeżycie w bardzo spartańskich warunkach, ale które skupią się na tym jak zdrowo i komfortowo żyć poza naszą Błękitną Kropką (The Pale Blue Dot).
W zeszłym roku mieliście okazje zapoznać się z naszą wizją, jak mogą wyglądać loty międzyplanetarne na przykładzie naszego projektu na konkurs Inspiration Mars. Teraz zbliża się pora na przedstawienie Wam naszej kolejnej wizji: pierwszych baz marsjańskich i tego jak przekształcić się mogą w pierwsze marsjańskie osady”.
– A tak w ogóle to skąd u architekta takie zainteresowanie Marsem? – pytam szykującego się już po mału do prezentacji projektu Leszka Orzechowskiego. Jego odpowiedź jest co najmniej zaskakująca: – Najprościej wyjaśnić to tak: chyba o jeden raz za dużo obejrzałem niegdyś Gwiezdne Wojny".
Wszyscy ciekawi koncepcji marsjańskich osiedli made in Poland Space is More zaprasza na swoją stronę: www.spaceismore.com.