Narzekasz na imigrantów rozmawiając przez iPhone? Piszesz antyislamskie komentarze na iPadzie? Tak? To wszystko dzięki synowi imigranta. Nie przesłyszałeś się Steve Jobs jest synem imigranta i to imigranta…z Syrii.
Ucieczka z koszmaru
Abdul Fattah Jandali urodził w syryjskim Homs w 1931 roku. W wieku 18 lat wyjechał do Bejrutu na studia, gdzie zaangażował się w działalności polityczną. Jandali uczestniczył w fali protestów domagających się odejścia prezydenta Libanu Bechara El Khoury. Khoury sprawował dyktatorskie rządy, nieustannie łamał konstytucje i prawa obywatelskie. Znienawidzony prezydent ostatecznie zrezygnował, prześladowania się jednak nie skończyły i Jandali musiał wyjechać do Stanów Zjednoczonych.
Zamieszkał w Nowym Jorku, Spędził rok na Uniwersytecie Columbia, a potem przeniósł się do Wisconsin. Dostał tam stypendium pozwalające mu dokończyć studia doktoranckie. Poznał tam Joanne Carol Schieble, młodą dziewczynę z katolickiej, niemiecko-szwajcarskiej rodziny. Znajomość była na tyle intensywna, że Joanne szybko zaszła w ciąże. Konserwatywny ojciec dziewczyny sprzeciwił się jednak ślubowi córki z muzułmaninem. Ulegając presji rodziny Joanne Jandali musiał odejść. Joanne umieściła dziecko w ośrodku adopcyjnym w San Franscisco. Niedługo później chłopiec został adoptowany przez Paula I Clare Jobs. .
Knajpa obok Apple
Po roku Jandali wrócił jednak do Joanny. Parze udało się ostatecznie złamać opór ojca dziewczyny i niedługo potem pobrali się. Niestety, zaraz po ślubie Jandali zaczął mieć kłopoty - najpierw wpadł w tarapaty finansowe, a później rozwiódł się z Joanne. Ratując się przed bankructwem powrócił do Syrii. Liczył, że dostanie pracę jak dyplomata. Nie udało się. Znów wrócił do Stanów.
Po powrocie Jandali nie próbował się jednak skontaktować z synem, chociaż znał jego tożsamość. Po śmierci Jobsa przyznał jednak, że tego żałuje. Zaczął pracować na Uniwersytecie w Michigan, później przeniósł się do Nevady, gdzie założył sieć restauracji. Jedna z nich znajdowała się blisko siedziby Apple w Kalifornii.
Przed śmiercią Jobs próbował znaleźć swoich biologicznych rodziców. Kiedy dowiedział się, że jego ojciec jest Syryjczykiem, a jednocześnie właścicielem restauracji blisko siedziby Apple był w szoku. Przypomniał sobie bowiem, że regularnie odwiedzał ten lokal i nieraz witał się z właścicielem. Nigdy więcej jednak nie chciał spotkać się z ojcem.