
Reklama.
Chińska układanka
Po roku Leszek kupuje dwa pawilony na warszawskim Wolumenie. Zaczyna handlować elektroniką, sprzedaje tranzystory, głowice wideo, głośniki i słuchawki. Do Czechosłowacji jeździ już nową ładą, do partnerów wydzwania biznesowych wydzwania z komórki-cegły, a oferty cenowe rozsyła faksem.
Po roku Leszek kupuje dwa pawilony na warszawskim Wolumenie. Zaczyna handlować elektroniką, sprzedaje tranzystory, głowice wideo, głośniki i słuchawki. Do Czechosłowacji jeździ już nową ładą, do partnerów wydzwania biznesowych wydzwania z komórki-cegły, a oferty cenowe rozsyła faksem.
Czescy hurtownicy coraz częściej jednak nie potrafili zaspokoić wszystkich potrzeb Lechpola. Leszek zdecydował się więc na odważny krok – wylot do Azji w poszukiwaniu dostawców. – W końcu tata poleciał do Singapuru, by tam bezpośrednio znaleźć partner. Naturalnym krokiem były dalsze poszukiwania. Tak trafił do Hongkongu, a później do Chin – opowiada "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Michał Leszek, dyrektor ds. marketingu Lechpola, a prywatnie syn właściciela.
Chiński kontrakt zagwarantował firmie dynamiczny rozwój. Szczególnie ważna dla Lechpola okazała się umowa z marką Cabletech. Ta dość anonimowa spółka dostarcza Leszkowi telewizory, akumulatory, baterie i kable. Lechpol jest również wyłącznym dystrybutorem jej towarów w Europie.
Dzięki Chińczykom Leszek zarobił również na rewolucji na rynku telewizyjnym. Kiedy w Polsce zmieniano sygnał z analogowego na cyfrowy, nie każdego było bowiem stać na kupno nowego telewizora, wielu zdecydowało się kupić tańsze tunery produkowane właśnie przez Cabletech.
Polacy udają Niemców
Oprócz Michała w Lechpolu pracuje jeszcze dwóch innych synów właściciela – Mariusz i Marcin. Wcześniej wszyscy zbierali doświadczenia w innych firmach. Po skończeniu ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim Michał pracował w Ernst and Young i Deloitte. Marcin trafił do Lechpola dopiero po stażu w PwC i podyplomowych studiach w Australii. Na Antypodach uczył się także Mariusz.
Oprócz Michała w Lechpolu pracuje jeszcze dwóch innych synów właściciela – Mariusz i Marcin. Wcześniej wszyscy zbierali doświadczenia w innych firmach. Po skończeniu ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim Michał pracował w Ernst and Young i Deloitte. Marcin trafił do Lechpola dopiero po stażu w PwC i podyplomowych studiach w Australii. Na Antypodach uczył się także Mariusz.
Właśnie synowie namówili ojca do inwestycji w nowe technologie. – To najbardziej dynamiczny rynek. Co chwila pojawia się na nim coś ciekawego – wyjaśnia Michał. Wcześniej Lechpol zajmował się bowiem głównie dystrybucja towarów, z czasem zaczął zlecać partnerom wykonanie własnych projektów, wciąż jednak były to produkty niskiej jakości. Tworzenie nowych produktów o dużo większym standardzie - to był pomysł Michała
Tak powstała nowa marka – Kruger&Matz. Nazwa ma wywoływać skojarzenie z niemiecką solidnością i precyzją, a także ułatwić eksport nowych produktów zagranicę. – Teraz koncentrujemy się głównie na markach własnych. To zdecydowanie ułatwia prowadzenie biznesu. To my jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za sprzedawane produkty oraz ich serwis, bez konieczności odpowiadania za błędy partnerów –tłumaczy Leszek.
„Nie najlepszy na świecie, najlepszy w swojej kategorii”
Towary Kruger & Matz trafiły do sprzedaży w 2010 roku. Na początku produkowano głównie głośniki, wzmacniacze czy radia, z czasem do ofert dodano domowy sprzęt muzyczny – wieże i kolumny. Prawdziwą ofensywę firmę przeprowadziło jednako niedawno, a wszystko za sprawą telewizorów, tabletów a szczególnie smartfonów.
Towary Kruger & Matz trafiły do sprzedaży w 2010 roku. Na początku produkowano głównie głośniki, wzmacniacze czy radia, z czasem do ofert dodano domowy sprzęt muzyczny – wieże i kolumny. Prawdziwą ofensywę firmę przeprowadziło jednako niedawno, a wszystko za sprawą telewizorów, tabletów a szczególnie smartfonów.
– Sukces bierze się stąd, że z bardzo dobrą jakością łączymy stosunkowo niską cenę. Nasz telefon w zależności od wersji kosztuje 600–700 zł, a jest co najmniej tak dobry, jak produkty innych firm kosztujące ponad półtora tysiąca. My możemy zaoferować zbliżoną jakość w tak niskiej cenie, ponieważ oszczędzamy na kosztach dystrybucji i reklamy – podkreśla Michał Leszek i dodaje – Bądźmy szczerzy, to nie jest najlepszy telefon na świecie. Ale jest najlepszy w swojej kategorii.
Telefony robione przez Kruger&Matz trafią co miesiąc do 5-7 tysięcy osób, firma sprzedaje podobną ilość tabletów, na razie klienci są mniej zainteresowani telewizorami. Rodzina Leszków eksportuje również produkty do Holandii i Rumunii.
Walka o klienta na polskim rynku smartfonów robi się jednak coraz bardziej zacięta. Głównymi rywalami Kruger&Matz są GoClever i Manta, a po piętach depczą im inne firmy, jak Pentagram. Czy rodzina Leszków nie boi się konkurencji? – Mamy własny system wartości w zakresie tworzenia marki i nie chcemy z niego rezygnować. Jeśli ma to być najlepszy produkt w swojej kategorii cenowej, to będzie – kończy Michał.