Nie mógłby pracować najwyżej przez miesiąc, a z klientami pisze na Facebooku. O tym co go motywuje oraz dlaczego nie chce wchodzić do polityki - mówi nam Rafał Brzoska, szef InPostu.
Co motywuje do pracy człowieka z majątkiem szacowanym na 460 milionów złotych?
Rafał Brzoska, właściciel InPostu: Trudne pytanie. Kluczem jest zdobywanie celów i podnoszenie sobie poprzeczki po wypełnieniu każdego kolejnego zadania. To jest chyba moja największa motywacja, mój osobisty drive.
A jaki drive mają inni pracownicy InPostu?
Nie będę ukrywał, że dla wielu głównym motywatorem są pieniądze. Wiele zależy jednak od samych pracowników. Dla menadżera z dorobkiem, który wcześniej osiągnął bardzo dużo, pieniądze nigdy nie będą najważniejsze. Będzie liczyła się osoba lidera, wizja i strategia. Tak jest z InPostem – ludzie często rzucają pracę w dużych, międzynarodowych korporacjach dla naszej firmy, a ta przecież wciąż aspiruje do bycia światowym graczem.
Co urzeka ludzi w wizji Rafała Brzoski? Dlaczego chcą dla Pana pracować?
Wielu pociąga styl, w jakim prowadzimy interesy. Dążymy bowiem do innowacji, nie bojąc się konfrontacji z większymi graczami na rynku. Łamiemy schematy, obalamy stereotypy, wdrażamy nowe produkty, kopiuje nas Google czy Amazon – niewiele jest firm, które mają w sobie tyle pasji, ile nasza.
Ale przecież same chęci nie wystarczą, żeby zdobyć wysokie stanowisko. Przecież trzeba mieć także odpowiednie kwalifikacje, doświadczenie czy predyspozycje. Jak szukać nowych pracowników? Czym się kierować przy ich zatrudnieniu?
Osobiście zatrudniam wyłącznie pracowników wysokiego szczebla, więc naturalnie to dosyć ograniczone grono. Zawsze jednak patrzę na wcześniejsze osiągnięcia kandydata – czy to w poprzedniej firmie czy we własnym biznesie. Dodatkowo zadaję każdemu chętnemu kilka pytań. Jak widzi świata? Jak postrzega nasze produkty? Jaką ma wizje dalszego rozwoju przedsiębiorstwa? Oczywiście, pracowitość, ambicja czy pomysłowość są zawsze pożądane. Powinny jednak stanowić uzupełnienie, a nie treść każdej kandydatury.
Wspominał Pan, że bezpośrednio zatrudnia wyłącznie pracowników najwyższego szczebla – dyrektorów czy menadżerów. Dokąd sięga więc władza prezesa w tak dużej firmie jak InPost? A gdzie zaczyna się ta niekontrolowana, immanentna, korporacyjna masa?
Nie istnieje, żadna jasno wytyczona granica. Są klienci, którzy piszą do mnie na Facebooku: „Nie dostałem przesyłki” czy „Coś nie tak z paczkomatem”. Nie ignoruję tych wiadomości. Osobiście sprawdzam i oceniam każdą sytuację, a jeśli trzeba podejmuję bezpośrednią interwencje. Nie obciążam też nikogo dodatkowym obowiązkami. Przecież dobro klienta leży także w moim interesie.
Czas na typowe pytanie z rozmowy kwalifikacyjnej – jaka Pana cecha jest najlepsza, a jaka najgorsza?
Paradoksalnie jedna i ta sama – obsesyjne dążenie do doskonałości. Każdego dnia stawiam sobie bowiem poprzeczkę coraz wyżej, wyznaczam coraz ambitniejsze cele i nie potrafię się zatrzymać.
A gdzie dzisiaj jest zawieszona ta poprzeczka?
Teraz najważniejszym celem jest osiągnięcie sukcesu na czterech kluczowych dla nas rynkach – brytyjskim, włoskim, kanadyjskim i francuskim. Jeśli uda nam się tam zdobyć pozycję porównywalną do miejsca, jakie zajmujemy w Polsce, to znów podniesiemy poprzeczkę wyżej. Będziemy chcieli wejść do Stanów Zjednoczonych, czyli na najbardziej konkurencyjny rynek na świecie.
Firma się rozwija, chcecie wejść na kolejne rynki. A co z innowacjami? Czy planujecie wprowadzić jakieś nowe rozwiązania?
Naszym głównym produktem wciąż są Paczkomaty®. Próbujemy jednak wprowadzić automaty pozwalające na dostarczanie żywności. Niedługo zaczniemy testować je w Polsce. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zaczniemy wprowadzać je na dużo większą skalę.
A jak Pan rozumie innowacje w przedsiębiorczości?
Innowacja zmienia obraz całego rynku. Sprawia, że produkt nabiera zupełnie nowych cech – jak wprowadzenie bankomatu, które odmieniło oblicze całej tradycyjnej bankowości. My także chcemy zmienić rynek – rynek logistyki.
Więc co najbardziej wyróżnia Państwa firmę? Innowacyjność? Czy coś innego?
Oprócz innowacyjności najważniejsze jest ciągłe doskonalenie organizacji. Zaczynaliśmy roznosząc ulotki reklamowe, później weszliśmy kilka pięter wyżej – na rynek pocztowy. Kiedy ten rynek się skurczył, spróbowaliśmy znów czegoś nowego – Paczkomatów®. Teraz widzimy kolejne obszary, które możemy zagospodarować. Nasza nieustająca transformacja jest naprawdę unikatowa. Większość dużych koncernów przechodzi ją średnio co 20 lat – my raz na kilka lat.
Ciągła zmiana, umiejętność dostosowania się do nowych realiów cechuje dobre przedsiębiorstwo?
Zmiana i doskonalenie organizacji jest kluczem do przetrwania każdej firmy. Przetrwanie, które pozwoli odnieść sukces, a nie tylko zapewnić spokojną wegetacje.
Innowacyjność, transformacja, doskonalenie organizacji – powtarza Pan to jak mantrę. To cecha każdego polskiego biznesu? Co jest największą siłą naszych przedsiębiorstw?
Największym atutem są ludzie – wykształceni, pracowici, pomysłowi. Wiele osób nie boi się i próbuje sił w nowych branżach – internet rzeczy, aplikacje mobilne czy software. Czuję, że to może stać się specjalizacją polskiej gospodarki. Oczywiście, trzeba jeszcze więcej odpowiednich impulsów od państwa, ale wszystko zaczyna się powoli zmieniać. Nie jesteśmy już najtańszą montownią w Europie Środkowowschodniej i zmierzamy w coraz bardziej wymagające obszary gospodarki.
A co najbardziej przeszkadza w prowadzeniu biznesu w Polsce?
Polityka, niejasne prawo, decyzje administracyjne, ograniczenie wolności gospodarczej, monopole –to wszystkie bariery, które przeszkadzają w rozwoju.
Nie chciałby Pan wejść do polityki, żeby to zmienić?
Nie, polityka mnie nie kręci. Mogę zrobić o wiele więcej dobrego w biznesie niż w polityce. Rozwijając firmę wpływam bardziej na rozwój kraju, niż głosując w parlamencie.