Zarząd Pricewaterhouse Coopers, znanej w Polsce jako PwC, zdecydował, że pomoże swoim najmłodszym pracownikom w spłacie zobowiązań studenckich. Przez nie dłużej niż sześć lat pracy pracownika korporacja będzie wpłacać do 1200 dolarów rocznie na poczet jego kredytu bezpośrednio do instytucji, z której została pobrana pożyczka. Będzie to traktowane jako część jego wynagrodzenia. Ten benefit nie będzie uzależniony od stażu pracy, ani nie trzeba będzie go zwracać, kiedy objęty programem pracownik będzie chciał odejść z firmy.
Program ma wejść w życie od lipca przyszłego roku. Szacuje się, że obejmie on 45 procent spośród 46 tysięcy pracowników firmy. Michael Fenlon, dyrektor ds. talentu PwC w rozmowie z Washington Post wyjaśnia to niecodzienne rozwiązanie. – Osiągnęliśmy punkt krytyczny. Pożyczki studenckie wpływają na zdolność oszczędzania pieniędzy na emeryturę przez młodych ludzi. Uznaliśmy, że w ten sposób możemy być pierwszymi, którzy poruszają ważny społecznie temat, jak również pomóc w istotnym dla wielu naszych pracowników problemie – wyjaśnia.
Pomysł tych świadczeń ma również służyć za wabik na młodych, zwłaszcza z generacji Y, urodzonej na przełomie lat 80. I 90. W Stanach Zjednoczonych, gdzie suma kredytów studenckich przekracza 1.3 biliona dolarów i staje się problemem poruszanym w trakcie kampanii prezydenckiej, tylko 3 procent firm oferuje pomoc przy spłacie zadłużenia. PwC chce w ten sposób przyciągnąć do siebie młodych ludzi, jak również naświetlić pewnie problem tak potencjalnym pracownikom, jak ich rodzicom. – Wierzymy, że musimy być częścią rozwiązania – podkreśla Fenlon.