
Reklama.
Davey, student antropologii, wyliczył, że tygodniowy koszt pokoju w Londynie to około 220 funtów (około 1300 złotych). W skali roku to prawie 66 tysięcy złotych. Tymczasem za zarezerwowane loty, transport na lotnisko i noclegi gdański zapłaci 2100 funtów (ponad 12 tysięcy złotych) w ciągu roku.
Zajęcia Jonathana odbywają się w środy, czwartki i piątki. O szóstej rano wylatuje do Luton, a dwie noce w Londynie śpi u znajomych lub w hostelach. Później wraca do Gdańska, gdzie zatrzymuje się w hostelu, który tygodniowo kosztuje go 35 funtów (niewiele ponad 200 złotych). – Wpadłem na ten pomysł, kiedy przeglądałem koszty podróży z krajów Europy Wschodniej. Początkowo myślałem o Wilnie, ale odloty nie pasowały mi godzinowo. Dlatego wybrałem Gdańsk. Poza tym to ładniejsze miasto. Poznałem tu paru przyjaciół, a jest wysoki standard życia, czuć też atmosferę luzu i pewnego artyzmu – wyjaśnia w rozmowie z The Mirror.
Student opowiada również, jak zareagowało jego otoczenie. – Moi znajomi i rodzice myśleli, że zwariowałem. Ale zdawali sobie sprawę, że mam naturę podróżnika. Kiedy pokazałem im liczby i zobaczyli, że naprawdę dużo oszczędzam, przestali się dziwić. A dzięki ciągłemu lataniu czuję się jak na wiecznych wakacjach – mówi.
Rozwiązanie Davey’a jest jednym z przejawów kryzysu nieruchomości w Wielkiej Brytanii. Narodowa Unia Studentów przestrzega, że akademicki system kwaterowania osiągnął punkt krytyczny i niezbędne będzie ustalenie limitów czynszowych dla wynajmujących mieszkania studentom, którzy muszą płacić coraz więcej za wynajem pokoju na kampusie czy w prywatnym mieszkaniu.
Źródło: The Mirror