Historię z BlaBlaCar zaczął od festiwalu muzycznego. Sam przyznaje, że nie interesował się zbytnio startupami, ale nie żałuję ani dnia, który przepracował tworząc filię w Polsce. Rozmawiamy z Michałem Pawelcem, Country Managarem BlaBlaCar w Polsce.
Michał Pawelec: Trochę podobnie, jak to było w przypadku jego początków we Francji kilka lat wcześniej. W 2010 roku byliśmy z dwójką przyjaciół na jednym z dużych festiwali muzycznych w Trójmieście. Zauważyliśmy, że pojawiły się spore problemy z wyjazdem z terenu imprezy – jest po prostu za dużo samochodów, co powodowało korki. Wpadliśmy wtedy na pomysł, żeby stworzyć startup, który będzie kojarzył kierowców z wolnymi miejscami w samochodzie z tymi, którzy podróżują w tym samym kierunku, co oni. W ten sposób można by optymalizować ruch drogowy np. podczas imprez masowych. Założyliśmy firmę i pracowaliśmy nad uruchomieniem serwisu, ale nie zdążyliśmy wdrożyć go w życie w planowanej przez nas formie.
Dlaczego?
Nasz projekt zaprezentowaliśmy razem z Asią i Piotrem na Startup Weekendzie we Wrocławiu w maju 2012 roku. Został dobrze przyjęty, a nasza prezentacja końcowa została wyróżniona przez jury. Okazało się, że był tam też przedstawiciel Accel Partners, jednego z inwestorów zaangażowanych w BlaBlaCar. To on skontaktował nas z założycielami BlaBlaCar, którzy byli mocno zainteresowani uruchomieniem platformy w Polsce. Po kilku tygodniach rozmów doszliśmy do porozumienia i pod koniec października 2012 roku wystartowała polska wersja serwisu.
Skąd w ogóle pomysł na własny biznes?
Wcześniej pracowałem w branży telekomunikacyjnej. Nie byłem jakoś szczególnie zainteresowany startupami, czułem jednak, że jestem gotowy na to, aby spróbować czegoś nowego. Potrzebowałem wyzwania, a własna firma to idealny pomysł na to, aby przekonać się, co potrafisz. Poza tym miałem poczucie, że spotkałem odpowiednich ludzi do tego, aby stworzyć z nimi coś nowego i wartościowego. To przekonanie się nie zmieniło, gdy potem poznaliśmy Freda, Nicolasa i Francisa – założycieli BlaBlaCar. Nasze pierwsze kontakty z nimi były dla mnie źródłem wielu pozytywnych zaskoczeń dotyczących kultury tej firmy i otwartego, nowoczesnego sposobu prowadzenia biznesu. Muszę przyznać, że nigdy nawet przez moment nie żałowałem decyzji o połączeniu sił z BlaBlaCar.
Uruchomiliście BlaBlaCar w Polsce już jako dorośli ludzie, ze swoimi doświadczeniami karierami.
Tak - i myślę, że bardzo nam to pomogło. Wyczytałem gdzieś, że np. w Stanach średnia wieku założycieli start-upów jest wyższa niż w Polsce. Wykorzystują oni doświadczenie zdobyte we wcześniejszych miejscach pracy. Ja czuję, że teraz korzystam z tego wszystkiego, czego się nauczyłem pracując w dotychczasowych firmach, a jednocześnie wciąż się nadal rozwijam.
Nie mieliście problemu w kwestii prawnej? Nie pojawiały się głosy, że przewoźnicy zarabiają pieniądze za przejazdy, które są nieopodatkowane?
Kilka miesięcy temu było dość głośno w mediach na ten temat – gdy jeden z parlamentarzystów złożył interpelację do Ministerstwa Finansów w sprawie rozwoju serwisów działających w ramach tzw. sharing economy. Odpowiedź Ministerstwa, udzielona na początku czerwca tego roku, potwierdzała - zgodne zresztą ze zdrowym rozsądkiem - stanowisko, że w przypadku podziału kosztów prywatnego przejazdu zapłata dla kierowcy nie zwiększa jego majątku, w związku z czym nie powstaje obowiązek podatkowy. Kierowcy korzystający z BlaBlaCar zgodnie z regulaminem nie świadczą zarobkowych usług transportowych.
A jeśli ktoś jest cwany i zawyża ceny, żeby coś mu zostało?
Po pierwsze – to niezgodne z regulaminem. Na wspólnych przejazdach organizowanych poprzez BlaBlaCar nie wolno zarabiać, a jedynie dzielić się ich kosztami. Po drugie – w serwisie obowiązuje narzucone ograniczenie ceny, jaką może ogłosić kierowca w zamian za zabranie pasażera na danej trasie. Po trzecie - posiadamy narzędzia do monitorowania aktywności użytkowników i jeżeli ktoś próbuje obejść zasady serwisu, aby zarabiać na przewożeniu ludzi, jego konto jest blokowane. I jeszcze jedno: weryfikacja społecznościowa. Zespół Wsparcia ma możliwość reagowania i sprawdzania, czy zasady są przestrzegane, gdy otrzyma sygnały od innych użytkowników podejrzewających, że jakiś kierowca się ich nie trzyma. Dbamy o transparentność działania, zarówno zespołu zarządzającego platformą, jak i samych użytkowników.
Na Zachodzie funkcjonuje już system prowizji od przejazdu, w Polsce macie zamiar dopiero go wprowadzić. Nie boicie się odpływu użytkowników?
Nie.
Dlaczego?
Bo ten system sprawdził się w innych krajach. Wiadomo, że wprowadzenie opłat za usługę, która była bezpłatna, jest wyzwaniem, ale system rezerwacji miejsc, który obecnie wdrażamy w Polsce jeszcze przed płatnościami, oferuje wiele usprawnień, które podnoszą wiarygodność wspólnych przejazdów i które już teraz są doceniane przez użytkowników. Pasażerowi jest łatwiej wybrać kierowcę, bo liczba wolnych miejsc jest automatycznie aktualizowana i nie trzeba się o nią dopytywać. Kierowca natomiast ma mniejszy problem ze spóźnialskimi i zapominalskimi, bo pasażerowie czują się bardziej zobligowani do wywiązania się z ustaleń. Dzięki systemowi rezerwacji we Francji i Hiszpanii odsetek ludzi, którzy nie stawiali się na umówioną podróż, spadł aż o 90%. To po prostu sprawdza się w praktyce.
Jakie są plany na przyszłość Waszej firmy? W Polsce i globalnie?
Chcemy się przede wszystkim wciąż rozwijać i przekonywać kolejne osoby do takiej formy podróżowania. Natomiast na poziomie globalnym interesuje nas obecnie Daleki Wschód oraz Ameryka Łacińska. W Europie też pojawimy się niebawem w kilku kolejnych krajach położonych w centralnej części kontynentu.
Jednym z najczęściej przez nas używanych przymiotników jest „glocal” – co oznacza, że myślimy globalnie, a działamy lokalnie. Frederic, założyciel i prezes BlaBlaCar, to wizjoner, który dzięki jasnej wizji oraz talentowi do dobierania sobie współpracowników, razem z Nicolasem i Francisem doprowadził do tego, że w ciągu niecałej dekady istnienia platforma rozrosła się z Francji na 19 krajów.
Nie zapominamy, że każdy kraj to inny rynek, z własną specyfiką. Jako Country Manager w Polsce często kontaktuję się z osobami zarządzającymi BlaBlaCar w innych krajach i stale wymieniamy się doświadczeniami. Takie dzielenie się wiedzą dobrze wpływa na firmę – możemy wprowadzać u nas rozwiązania, które sprawdziły się gdzie indziej, i odwrotnie – inne kraje korzystają z naszych doświadczeń.
Co do Polski – kilka miesięcy temu liczba zarejestrowanych użytkowników przekroczyła milion i wciąż wzrasta. Jest nas coraz więcej: rośnie zarówno społeczność, jak i zespół osób, które pracują nad utrzymaniem i rozwojem serwisu. Stale rekrutujemy nowe osoby – od kilku miesięcy budujemy w Warszawie także zespół programistów.
Jaka jest w takim razie idea przewodnia BlaBlaCar?
Zaufanie. Jest to wartość, która napędza rozwój serwisu. Aby osoby, które nigdy wcześniej się nie spotkały, zdecydowały się na wspólną podróż, muszą sobie najpierw zaufać. Temu podporządkowane jest właściwie całe nasze działanie – rozwijamy serwis nie tylko pod kątem technicznej łatwości korzystania z niego, ale też pod kątem budowania wiarygodności członków społeczności. Dlatego tak ważne są wzajemne oceny, bogate w informacje profile użytkowników, bezpieczna, klarowna komunikacja między nimi oraz stała moderacja platformy.
W Polsce ma to jeszcze o tyle ciekawy aspekt, że socjologowie od wielu lat mówią o stosunkowo niskim w naszym kraju poziomie zaufania pomiędzy ludźmi. Wierzę, że nasze działanie przyczynia się choć w niewielkim stopniu do odbudowy tego zaufania. A większe zaufanie to nie tylko lepsza jakość życia, ale też np. niższe koszty transakcji biznesowych. Dostęp do Internetu jest powszechny, sieci społecznościowe rozwijają się, więc ekonomia dzielenia się z pewnością ma przed sobą wielką przyszłość.