Koty mogą być ważnym punktem biznesplanu nie tylko studentów weterynarii. Potwierdzają to właściciele krakowskiej kawiarni. Po zakupach na Krakowskim Kleparzu można wstąpić do nich na domowe ciasto. Klientom czas umilają tam koty. Kawiarnia jest ich domem.
Kocia kawiarnia w Krakowie funkcjonuje od trzech miesięcy, w całej europie jest tylko dziewięć tego typu miejsc. Poza tym, że jest to lokal doskonale wychodzący naprzeciw oczekiwaniom miłośników zwierząt, a zwłaszcza tych którzy z różnych powodów sami nie mogą sobie pozwolić na zwierzaka. Wraz z kawiarnią kociarnią funkcjonuje fundacja która zajmuje się propagowaniem wiedzy o zwierzętach, szacunku do nich oraz adopcjami bezdomnych zwierząt.
W kawiarni na stałe mieszka sześć kotów. Początkowo miały to być koty do adopcji. Okazało się jednak, że tak dobrze zaaklimatyzowały się w nowym miejscu i przyzwyczaiły do siebie, że Ewa Jemioło (właścicielka) wraz z ekspertką doszły do wniosku, że nie powinny tego zmieniać. Dodatkowo właścicielka lokalu organizuje wykłady na temat kotów, spotkania z behawiorystą czy warsztaty dla dzieci.
Projekt pro-kociego miejsca został zrealizowany za pośrednictwem portalu polakpotrafi.pl. Pomysł wsparło 1240 osób, które łącznie wpłaciły ponad 52 tysiące złotych na realizację pomysłu. Właściciele zdeklarowali, że na ten ciekawy biznes potrzebują 50 tysięcy, więc cel został osiągnięty z nadwyżką.
Skąd pomysł na kocią kawiarnię?
Ewa Jemioło: Zawsze byłam kociarą. Ponieważ jestem typem nocnego marka i zdarza mi się pracować po nocach moje koty zawsze ze mną przesiadują do późnych godzin. Moi znajomi zawsze mi tego zazdrościli. Część z nich bardzo chciałaby mieć zwierzaka w domu, ale sytuacja zawodowa lub rodzinna (bo np. dziecko ma alergię) im na to nie pozwala. W tamtym okresie trafiłam na artykuły o kocich kawiarniach, które funkcjonują na zachodzie. Zaczęłam czytać komentarze i zobaczyłam, że pomysł spotyka się z bardzo pozytywnym odzewem. Uświadomiłam sobie, że jest to doskonała alternatywa dla takich osób jak wcześniej wspomniani znajomi. Tak powstał pomysł stworzenia wyjątkowego miejsca właśnie dla takich osób, które kochają zwierzęta ale z różnych przyczyn nie mogą mieć własnych.
Czym się pani zajmowała wcześniej?
Od 20 lat byłam związana z zawodem handlowca. Pracowałam na różnych stanowiskach jako dyrektor ale i jako przedstawiciel. Bardzo dużo czasu spędzałam w ciągłych podróżach i z tego powodu w tamtym okresie nie mogłam sobie pozwolić na koty. Dlatego doskonale rozumiem co czuli moi znajomi.
Dziś kocia kawiarnia jest pani jedynym zajęciem?
Tak, zrezygnowałam z poprzedniej pracy ponieważ nie starczało mi czasu.
Czyli pomysł okazał się sukcesem?
Zdecydowanie tak. Mamy swoich stałych klientów, którzy odwiedzają nas regularnie. Kocia kawiarnia to miejsce do którego nie przychodzi się na szybką kawę, to miejsce w którym się odpoczywa i przebywa wśród zwierząt, takie było założenie i sprawdziło się. Największą radością dla mnie jest kiedy słyszę od gości, że czują się u nas jak w domu a kawiarnia wypełniona jest ciepłem.
Jak koty reagują na gości kawiarni?
Doskonale, bardzo dobrze się czują w tej przestrzeni a gości traktują naturalnie. Można powiedzieć, że nic sobie nie robią z ich obecności co bywa źródłem śmiesznych sytuacji.
Ile kotów mieszka w kawiarni?
Obecnie mamy 6 kotów, ale mamy 7 miejsc. Są to koty które wraz z behawiorystką specjalnie wybraliśmy pod kątem kawiarni. Zanim podjęliśmy decyzję musieliśmy być pewni, że dany kot nie będzie się stresował całą sytuacją i będzie się dobrze czuł w tym miejscu. Dodatkowo przeprowadziliśmy szereg różnych badań a na koniec poddaliśmy je wspólnej kwarantannie co dało nam pewność, że kocie stadko będzie się dogadywać.
Oprócz kociej kawiarni prowadzi pani fundację Kocia Akademia. Jaki jest cel fundacji?
W ramach fundacji zajmujemy się organizowaniem adopcji bezdomnych kotów. Ale ponieważ mamy im do zaoferowania jedynie ograniczoną ilość domów tymczasowych nie jest to główna działalność. Przede wszystkim chcemy przyczynić się do edukacji, poszerzania i propagowania wiedzy o zwierzętach i ochronie środowiska. Uczymy wrażliwości i jedynej słusznej postawy, że zwierze to nie zabawka ani nie przedmiot.
Czy koty z kawiarni można adoptować?
Początkowo taka miała być idea. Jednak po obserwacji naszego kociego stadka doszłyśmy do wniosku z naszą behawiorystką, że koty z kawiarni na tyle dobrze zaaklimatyzowały się w tym miejscu, zżyły ze sobą i gośćmi, że nie możemy im tego odebrać. Zatem kawiarnia stała się ich stałym domem. Ale mamy w kawiarni ścianę ze zdjęciami kotów, które szukają dobrego domu.
W kociej kawiarni organizowane są różne zajęcia i wykłady co to za spotkania?
Tak, organizujemy wykłady z behawiorystą na temat zachowań kotów. Warsztaty dla dzieci podczas których przez zabawę najmłodsi uczestnicy uczą się kontaktu ze zwierzętami i wrażliwości. Wykłady podczas których obalamy mity na temat kotów. A niebawem będziemy mieli przyjemność gościć podopiecznych fundacji Mimo Wszystko, Anny Dymnej.
Czy uważa pani że wśród Polaków rośnie kultura związana z posiadaniem zwierząt domowych?
Myślę, że zdecydowanie cywilizujemy się w tym zakresie. Zwierzęta są coraz lepiej traktowane. Coraz częściej latem zauważa się miski z wodą przed sklepami i restauracjami. Jest coraz więcej miejsc do których można wejść z czworonogiem. Oczywiście należy zachować zdrowy rozsądek, nie możemy wyłapać wszystkich bezpańskich kotów. Owszem, szczepmy je i sterylizujmy ale nie zapominajmy, że nie wolno nam zachwiać naturalnego ekosystemu. Gdybyśmy wyłapali wszystkie bezpańskie koty musielibyśmy się zmierzyć z plagą szczurów. Więc dbajmy o pojedyncze zwierzęta ale z zachowaniem szacunku do środowiska naturalnego. I właśnie takiej postawy chcemy uczyć za pośrednictwem naszej fundacji.
Dobra wiadomość dla warszawiaków - niebawem i w Stolicy powstanie taka kawiarnia. Za pośrednictwem portalu wspieram.to Anna Pawlicka zbiera pieniądze na podobny projekt. Kociarze z Warszawy mogą jeszcze pomóc, do zakończenia projektu pozostało 40 dni.