Dr Tomasz Żernicki stworzył nowy sposób zapisu dźwięku. "Wiele zagranicznych firm oczekuje na nasz produkt"
Dawid Wojtowicz
10 października 2015, 10:47·12 minut czytania
Publikacja artykułu: 10 października 2015, 10:47
Prezentujemy kolejny odcinek cyklu "Milionerzy Polskiej Nauki", w którym dokumentujemy dokonania młodych polskich naukowców - laureatów konkursu Lider organizowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Tym razem bohaterem opowieści, która dowodzi, iż nauka może również zostać przekuta w sukces komercyjny, jest innowator w dziedzinie dźwięku przestrzennego, dr inż. Tomasz Żernicki.
Reklama.
Dr Żernicki wykształcenie zdobył na Politechnice Poznańskiej. Odkrywając w sobie żyłkę przedsiębiorczości, pracę na uczelni zamienił na działalność gospodarczą celem przekuwania swoich nowatorskich idei naukowych w materialne projekty. Teraz po otrzymaniu milionowego grantu stoi przed nim perspektywa zrewolucjonizowania przemysłu związanego z nagrywaniem dźwięku. Pełen pasji i determinacji dąży do wypromowania swego wynalazku. Może liczyć na wsparcie żony, która również jest naukowcem i przedsiębiorcą prowadzącym własną firmę bioinformatyczną. Jako zwycięzca kilku innych konkursów dysponuje dorobkiem mogącym skusić inwestorów. W rozmowie telefonicznej z portalem INNPoland.pl objaśnia, czym jest współfinansowany przez NCBR projekt Audiosense.
Porozmawiajmy o projekcie, który zapewnił Panu firmie sukces w programie Lider. Czy mógłby Pan obrazowo wyjaśnić, słowami zrozumiałymi dla kogoś, kto nie jest specjalistą w dziedzinie przetwarzania dźwięku, jaka idea stoi za dofinansowanym kwotą miliona złotych projektem Audiosense?
W ramach naszego projektu proponujemy technologię, która pozwala rejestrować dźwięk przestrzenny oraz separować źródła dźwięku. Aktualnie jesteśmy na etapie tworzenia prototypowego rozwiązania. Spróbuję opisać tą ideę na konkretnym przykładzie. Wyobraźmy sobie scenę z muzykami, których występ pragniemy zarejestrować na audio. Potrzebujemy do tego wielu urządzeń ustawionych pomiędzy członkami zespołu. Przy zastosowaniu naszej technologii mikrofon będzie jeden, ale w formie kulistej macierzy - AudioImmersion. Przy jego pomocy będziemy mogli nagrać wszystkich muzyków od razu, otrzymując nagranie dźwięku przestrzennego. A opracowane przez nas algorytmy analizy nagranego koncertu umożliwią odseparowanie poszczególnych ścieżek, np. gitary, czy wokalisty. Ułatwi to w szczególności pracę inżynierom dźwięków, pracującym przy koncertach, jak również zwykłym muzykom amatorom realizować profesjonalne nagrania.
Jak jeszcze będziemy mogli wykorzystać opisaną przez Pana technologię?
Innym jej zastosowaniem jest nagranie dźwięku przestrzennego, który zostanie wykorzystany w tzw. technologii rzeczywistości wirtualnej. Chodzi o jak najwierniejsze przeniesienie zarejestrowanego dźwięku z jakiegoś wydarzenia na żywo do świata wirtualnego. Połączenie wirtualnego obrazu z dźwiękiem przestrzennym da wrażenie, jakbyśmy byli na miejscu, na koncercie, którym posłużyłem się jako przykładem. Doznamy prawdziwego wrażenia poruszania się po wirtualnej rzeczywistości zarówno przez oglądany obraz, jak i dźwięk przestrzenny.
Czyli chodzi o lepszy odbiór wrażeń sensorycznych z wydarzeń, w których fizycznie nie uczestniczyliśmy?
Tak, dokładnie tak. Wartością naszej technologii dla słuchacza będzie wrażenie trójwymiarowości odtwarzanego dźwięku i możliwość wirtualnego poruszania się po scenie dźwiękowej tak jakby znajdował się właśnie w miejscu, w którym trwa nagranie bądź już się zakończyło. Aczkolwiek głównym zastosowaniem, nad którym obecnie pracujemy, jest separacja źródeł dźwięku. Poprzez odseparowanie takich sygnałów mamy możliwość reprodukcji sceny dźwiękowej, co znajdzie zastosowanie nie tylko w rzeczywistości wirtualnej, ale również telewizji.
Czy mógłby więc Pan w telegraficznym skrócie wskazać zalety tego systemu, dzięki którym góruje on nad dotychczasowymi rozwiązaniami technologicznymi w obszarze audio?
Oferujemy mikrofon, który umożliwia nagrywanie wielościeżkowe, czyli wiele źródeł dźwięku na raz, bez potrzeby stosowania kabli czy dodatkowych urządzeń. Jest to jedno urządzenie, które dokonuje rejestracji dźwięku i zarazem jego separacji, po czym można je wykorzystać do budowania rzeczywistości wirtualnej.
Proszę powiedzieć, skąd to zamiłowanie do rzeczywistości, w której dźwięk zajmuje tak ważne miejsce? Czemu to właśnie foniczny wymiar świata stanowi obiekt Pana pasji?
To jest po prostu coś, czym zawsze się interesowałem. Zdradzę, że samemu trochę muzykuję, toteż właśnie w tym konkretnym kierunku chciałem się rozwijać, zarówno na polu naukowym, jak i zawodowym. Tej pasji towarzyszy też ciągła chęć poznawania fascynującego zawodu inżyniera, który cały czas pracuje nad tym, by wymyślać nowe technologie. Reasumując, jest to po prostu coś, co mnie fascynuje i pozwala mi się życiowo realizować.
A zatem jak zaczęła się cała przygoda z budowaniem kariery, która doprowadziła Pana do otrzymania środków z programu Lider?
Początkiem był doktorat realizowany pod kierunkiem profesora Marka Domańskiego na Politechnice Poznańskiej. Już w tamtych czasach badania, które prowadziłem na uczelni w ramach pracy doktorskiej, spotkały się z dość dużym zainteresowaniem różnego rodzaju firm, także ekspertów, zwłaszcza w grupie standaryzacyjnej MPEG.
Czym zajmuje się ta grupa?
Najkrócej mówiąc, jest to grupa robocza, która m.in. opracowała standard mp3. Jest to jeden z najpopularniejszych formatów kompresji dźwięku, stosowanych w komputerach osobistych oraz przenośnych odtwarzaczach.
Co sprawiło, że z zacisza laboratorium przeniósł się Pan do biznesu?
Prowadząc badania na politechnice stwierdziłem, że głównym celem naukowca jest nie tylko publikowanie prac badawczych, ale również przekuwanie wynalazków w faktyczne produkty. Ponadto chciałem nie tylko zajmować się innowacjami od strony teoretycznej, ale uczyć się ich tworzenia. A do tego zawsze potrzebna jest praktyka. Pod koniec doktoratu przeniosłem swoją działalność badawczo-rozwojową do polskiej filii międzynarodowej korporacji Telecordia, gdzie miałem okazję przez kilka lat współpracować z naukowcami ze Stanów Zjednoczonych.
Jakie korzyści przyniosły Panu te kontakty z amerykańskimi badaczami?
Przede wszystkim ogromne rozeznanie, jeśli chodzi o tworzenie innowacji na międzynarodowym poziomie. Do tego nauczyłem się, jak tworzyć patenty na technologie.
Co było dalej?
Następnie wspólnie z moim wspólnikiem Piotrem Szczechowiakiem założyliśmy firmę Zylia, której celem jest opracowywanie nowoczesnych technologii związanych z oprawą multimedialną i aplikacjami multimedialnymi. Firma ma swoją siedzibę w Poznaniu, funkcjonujemy już w tym momencie trzeci rok. Zatrudniamy głównie pracowników, którzy mają już doktorat albo są w trakcie jego realizacji. Wydaje mi się, że jest to dość unikatowa firma w skali kraju. Wspólnie z zespołem uzgodniliśmy, że stworzymy własne produkty, które będziemy licencjonować bądź sprzedawać. Nie ukrywam, że projekt Lider dał mi ogromną szansę na stworzenie bardzo kreatywnego i przedsiębiorczego zespołu oraz na rozwój technologii, nad którymi wcześniej pracowałem.
Skoro mowa o pracownikach zatrudnionych w Zylii, to jak duży jest zespół w tej firmie?
Cała firma liczy około 18 pracowników. Natomiast jeśli chodzi o sam projekt wsparty finansowo przez NCBR, to w tym momencie pracuje na nim 7 osób.
W wywiadach przedstawiał się Pan jako osoba, która jest po trosze naukowcem, a po trosze przedsiębiorcą. Na podobnych ludzi stawia Pan, kompletując grupę badawczą swojej firmy. Rozumiem, że jako biznesmen z prawdziwego zdarzenia ma Pan plany wykorzystania swego projektu w celach komercyjnych?
Jest to bardzo dobre pytanie. W moim mniemaniu głównym celem programu Lider jest komercjalizacja wynalezionych technologii. Oczywiście, sama idea tworzenia nowych rozwiązań jest fascynująca, ale bez komercjalizacji prowadzi donikąd. I my od samego początku trwania tego projektu nie tylko rozwijaliśmy nasze prace badawcze czy tworzyliśmy technologie, ale szukaliśmy również sponsorów dla naszego produktu w przyszłości. To m.in. zaowocowało wejściem do finału konkursu „Zacznij Biznes”, organizowanym przez Lewiatan Business Angels. Otrzymaliśmy również wyróżnienie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - „Polski Produkt Roku 2014”.
Wymienione przez Pana podmioty to organizacje aktywne w sferze polskiej przedsiębiorczości. Czy wsparcie dla projektu Audiosense przyszło również z zagranicy?
Jak najbardziej. Otrzymaliśmy dofinansowanie z Venture Capital z Niemiec na rozwój naszego produktu w konkursie European Pioneers. Spośród 300 startupów z całej Europy do ścisłego finału dostało się 10 firm, w tym my.
To rzeczywiście imponujący sukces. Czy chciałby Pan coś dopowiedzieć w kwestii komercjalizacji swego produktu?
Oprócz głównego celu - stworzenia produktu, którym jest urządzenie do rejestracji dźwięku przestrzennego, jak również oprogramowania do jego przetwarzania. - pracujemy jednocześnie nad zabezpieczeniem technologii w postaci patentów. Na dzień dzisiejszy jest wiele firm z zagranicy, które są zainteresowane konkretnie naszą technologią. Istnieje więc opcja związana ze sprzedażą technologii, aczkolwiek nie ukrywam, że naszym głównym celem jest zachowanie praw do wynalazku.
Domyślam się, że w ten sposób można zachować większą kontrolę nad przyszłością swego dzieła?
Tak. Bardziej odpowiada nam wariant licencjonowania wyprodukowanej przez nas technologii.
Z jakiej branży najczęściej zgłaszają się firmy zainteresowane wdrożeniem proponowanej przez Pana technologii?
Jako przykład zastosowania naszej technologii podałem koncert, a zatem jej naturalnym odbiorcą jest branża muzyczna na czele z profesjonalistami w dziedzinie inżynierii dźwięku. Kolejnym targetem jest branża związana z producentami systemów telekonferencyjnych. W tym przypadku udoskonalany przez nas system stworzy uczestnikom takiej konferencji „iluzję” przebywania w jednej sali, mimo rzeczywistej komunikacji na odległość. Perspektywa otwiera się też przed systemami kinowymi, czyli tym wszystkim, co jest związane z produkcją materiałów do filmów.
Brzmi zachęcająco. Podejrzewam, że na drzemiącym w Audiosense potencjale może też skorzystać branża dziennikarska?
Powiedziałbym, że bardziej odbiorca treści medialnych. Słuchając reportażu, którego materiał transmitowany jest na żywo, słuchacz będzie miał możliwość wybrać źródło dźwięku, a następnie wyciszyć je lub podgłośnić. Inaczej mówiąc, będzie mógł słuchać tego, co najbardziej zainteresowało go w reporterskim materiale.
Faktycznie, projekt brzmi rewolucyjnie. Jestem jednak ciekaw, czy jego realizacja napotyka jakieś trudności?
Trudności nie brakuje - to fakt. Sam projekt Lider jest niestety, moim zdaniem, niewystarczający, by stworzyć finałowy produkt. Fundusze zdobyte w ramach tego programu mogą umożliwić jedynie stworzenie prototypu. A projekt cały czas trzeba ulepszać. Dlatego kolejnym wyzwaniem, które przed nami stoi, jest pozyskanie funduszy na wprowadzenie produktu na rynek. Wyzwaniem są też koszty związane z patentowaniem, które są znaczące i tutaj trzeba naprawdę bardzo uważać, co chce się opatentować i na jakich rynkach. Znalezienie dodatkowych funduszy i partnerów gotowych zainwestować w naszą technologię - to dla nas priorytetowe zadanie.
A fundusze, które otrzymaliście z NCBRu na co zostaną przeznaczone?
Projekt jest w końcowej fazie realizacji, toteż w głównej mierze środki te zostaną wykorzystane nie tyle na dalsze badania związane z rozwojem naszej technologii, lecz na stworzenie w pełni funkcjonalnego prototypu. To jest nadrzędny cel. Dodatkowo oczywiście patenty. Dążymy do tego, by nie tylko zainteresować potencjalnych inwestorów, ale również potencjalnych klientów. Wśród nich wypatrujemy muzyków amatorów z racji tego, że zastosowanie do nagrań naszego systemu nie będzie wymagało wiedzy eksperckiej. Uprzedzając pytanie, kiedy można będzie kupić nasze urządzenia, wydaje mi się, że musi upłynąć jeszcze trochę czasu.
A gdzie zaplanowana jest najbliższa demonstracja możliwości oferowanych przez rewolucyjne urządzenie ze stajni Zylii?
Nasze technologie będziemy pokazywać w Nowym Yorku na targach Audio Engineering Society Convention. Odbędą się one na przełomie października/listopada tego roku.
A zatem czy wciąż dostrzega Pan perspektywy rozwojowe dla swojej firmy/produktu/ technologii w Polsce? Czy też nadszedł już czas, by zapewnić rozwój produktu poprzez działania na szczeblu globalnym?
Szczerze mówiąc, jeśli chcemy poważnie pomyśleć o rynku, to oczywiście musimy patrzeć poza granice naszego kraju. Powiem w ten sposób: jeśli chodzi o rozwój produktu, stosujemy metodologię tzw. lean management, gdzie przeprowadzamy testy naszego produktu w mniejszych środowiskach. W związku z tym prowadzimy rozmowy z muzykami w Poznaniu, Londynie czy Berlinie i tam pokazujemy, co oferują nasze technologie. I jeśli tylko te rozmowy oraz dema powiodą się, to wówczas zaczniemy myśleć o sprzedażowej wersji produktu, który będziemy mogli zaprezentować szerszym odbiorcom. Podsumowując, chcemy wpierw „lokalnie” zweryfikować, czy produkt ma „wzięcie”, ale oczywiście na końcu drogi biznesowej jest rynek globalny. To jest kwestia docelowa.
Po tym, czego się dowiedziałem, wieszczę, że projekt Audiosense ma przed sobą pomyślną przyszłość.
Taką mam nadzieję. Warto jeszcze dodać, że technologie, które teraz opracowujemy, mają również szansę na to, że znajdą zastosowanie w przyszłym standardzie kodowania dźwięku przestrzennego MPEG-H 3D Audio. My, czyli zespół Zylii, również jesteśmy obecni w tej grupie standaryzacyjnej. Udało nam się przekonać ekspertów z grupy MPEG Audio, że nasza technologia poprawia kodowanie dźwięku przestrzennego. W tej chwili jesteśmy na ostatnim etapie standaryzacji i przeprowadzania testów, w których uczestniczą bardzo duże firmy pokroju Huawei, Philips czy Panasonic.
W takim razie pozostaję mi życzyć samych sukcesów w doprowadzeniu projektu Audiosense do szczęśliwego końca. Dziękuję za rozmowę.