Siedziba HTC, godzina 7 rano. Pomimo wczesnej pory i niskiej, niemal minusowej temperatury, mój entuzjazm jest na wysokim poziomie. Testowałem gogle do wirtualnej rzeczywistości Vive, które powstały ze współpracy z HTC i firmą Valve, właścicielem największej platformy cyfrowej dystrybucji - Steam.
Pokazano mi cztery dema, które prezentowały możliwości technologiczne sprzętu. W pierwszym strzelałem z łuku i mogłem przekonać się o możliwościach fizyki interakcji jakie daje HTC Vive. Po pierwszych kilku próbach mogłem również podpalić swoje strzały, co dodało atrakcyjności.
Drugie demo przeniosło mnie na dno oceanu. Stałem na pokładzie zatopionego statku, skąd mogłem obserwować ławice ryb i płaszczek. Te, które przepływały obok mnie mogłem przeganiać za pomocą kontrolera. Najważniejszym elementem tej prezentacji było nagłe pojawienie się wieloryba. Dzięki temu mogłem poczuć skalę i ogrom wykreowanej w komputerze rzeczywistości. Zdecydowanie było to najbardziej intensywne przeżycie.
Trzeci świat to chatka czarownika z baśniowej krainy. Mogłem zmniejszać swój rozmiar, co pozwalało poczuć skalę całej wizualizacji, która można było obserwować z perspektywy normalnej osoby, jak i jej miniaturki, stojąc na stoliku pełnym map, świec i małych zwierząt, które wtedy zdawały się olbrzymie.
Później miałem okazję przetestować narzędzie do malowania w przestrzeni. Mogłem rysować tęcze, gwiazdki, czy wytworzyć spadający śnieg i spokojnie przechadzać się przez nie lub obok nich. Bardzo przyjemny i kreatywny program do tworzenia obrazów w trzech wymiarach.
Testowanie sprzętu HTC było intensywnym i wciągającym przeżyciem. Całkowicie zapomina się o tym, co jest na zewnątrz i szybko wchodzi się w światy wykreowane w komputerze. Wrażenie immersji jest przekonujące i sugestywne – skala świata i jego detale przekonały mnie, że byłem zarówno na dnie oceanu, jak w baśniowej chatce maga. Pozostaje tylko czekać na premierę na początku przyszłego roku, kiedy pojawią się również pierwsze pełnoprawne gry.