
Z niewypoczętego człowieka nie ma dobrego pracownika. A w słowniku pracoholika nie istnieje takie słowo jak „relaks”. W wypowiedzi dla mediów Dr Kamila Wojdyło z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, stwierdza ,że „błędem jest myślenie, że pracoholik jest skuteczny”. Taki człowiek doprowadza się do skrajnego wyczerpania, a jego organizm po prostu nie wytrzymuje takiego napięcia. Na krótką metę przynosi to rezultaty, ale w dłuższej perspektywie zawsze kończy się spadkiem efektywności. Z upływem czasu pracoholik staje się balastem dla organizacji, która go zatrudnia.
O destrukcyjnym oddziaływaniu pracoholizmu na sytuację firmy przesądza jeszcze jeden czynnik. Pracoholik to osoba, która jest perfekcjonistą – chce nieustannie odnosić sukcesy i zdobywać poklask otoczenia, a z chwilą porażki czuje się, jakby zawalił mu się na głowę cały świat. Taki egocentryczny sposób myślenia wyklucza nawiązanie zdrowych relacji w środowisku pracy.
Na swojej stronie internetowej psycholog Igor Rotberg podaje jeszcze jeden argument, który obala tezę o korzyściach płynących z aktywności osoby chorobliwie uzależnionej od pracy. Jak wyjaśnia, mimo najszczerszych chęci każdy pracoholik wcześniej czy później wypali się zawodowo, na czym straci firma, która daje mu zatrudnienie.
Tak duży wysiłek i zaangażowanie wkładane w pracę przez pracoholika wiążą się z częstszym niż u innych pracowników ryzykiem wypalenia zawodowego, a przynajmniej większymi absencjami w pracy z powodów zdrowotnych. Ze zrozumiałych względów powoduje to negatywne skutki ekonomiczne dla pracodawcy.