W młodzieńczych latach Bogdan Wiciński handlował na bazarze pirackimi grami, a dziś jest prezesem dużej firmy w branży RTV i AGD
W młodzieńczych latach Bogdan Wiciński handlował na bazarze pirackimi grami, a dziś jest prezesem dużej firmy w branży RTV i AGD Fot. Manta.com

W swojej karierze zawodowej imał się różnych zajęć, jednak od samego początku był zapatrzony w handel, który jego zdaniem daje poczucie niezależności. Bogdan Wiciński od jak najwcześniejszych lat brał sprawy we własne ręce. Dzięki temu podejściu założona przez niego firma Manta Multimedia znakomicie radzi sobie w branży elektroniki użytkowej i bez kompleksów wkracza ze swoimi produktami na zagraniczne rynki.

REKLAMA
Biznes na "pirata"
Bogdan miał zawsze dwie pasje - komputery i finanse. Już w dzieciństwie starał się połączyć jedno z drugim, by czerpać z tego satysfakcję i samemu zarabiać pieniądze. Swój pierwszy biznes rozkręcił jeszcze w podstawówce. Handlował wówczas grami komputerowej na rogu ulicy Grzybowskiej i alei Jana Pawła II. Bazarowy interes, jaki prowadził na warszawskiej giełdzie komputerowej, opierał się na sprzedaży... nielegalnych wersji gier. – Byłem piratem. Proszę się nie łudzić, nie sprzedawałem oryginalnych gier z piękną okładką i hologramem – z rozbrajającą szczerością wyznał w wywiadzie dla "Wprost".
Półlegalna działalność Wicińskiego trwała przez okres liceum i pozwalała na zarobek większy od zarobków jego rodziców. Jak przyznał zdarzyło mu się przynieść tyle pieniędzy, że jego rodzony ojciec myślał nad wyrzuceniem go z domu, podejrzewając go o kradzież. Nie mieściło mu się w głowie, że można zarobić tak dużo w tak krótkim czasie. W międzyczasie pisał artykuły do „Secret Service”, swego czasu bardzo popularnego miesięcznika o grach komputerowych, z których sprzedaży czerpał zyski.
Etat? Boże broń!
Wiciński próbował swoich sił też w branży muzycznej, ale szybko się zniechęcił. Z jakiego powodu? Cytując dokładnie jego wypowiedź „nie było z tego pieniędzy i nie był to do końca jego świat”. Podobnie jak praca na etacie, do której podchodził trzy razy i za każdym razem rzucał ją w diabły. – Nie nadaję się do pracy dla kogoś i „pod kimś”. Jestem urodzonym wojownikiem, przywódcą, liderem i nonkonformistą. Relacje służbowe nigdy mi nie wychodziły, bo nie akceptowałem narzucanego mi porządku i zawsze miałem swoje zdanie – tak opisywał swoją niechęć do stałej pracy kojarzącej mu się wyłącznie ze stagnacją w rozmowie z productive! magazine.
logo
Bogdan Wiciński dąży do ekspansji zagranicznej swojego przedsiębiorstwa Manta S.A. Fot. YouTube / EkstraklasaORG
Jedwabnym szlakiem
Dziełem życia Bogdana jest spółka Manta. Jej początek sięga roku 1998, kiedy to jej 23-letni założyciel zaczął sprowadzać z Chin sprzęt elektroniczny i „upłynniać” go pod własną marką. Były to głównie akcesoria dla graczy komputerowych. Do dnia dzisiejszego twórca Manty nie zerwał przysłowiowej „pępowiny” z Państwem Środka – regularnie lata w delegacjach do tego azjatyckiego kraju i ściśle współpracuje z chińskimi producentami. Ale to nie im głównie zawdzięcza swój sukces, lecz wypuszczeniu na rynek pierwszego odtwarzacza DVD własnej produkcji. Dzięki niemu Manta wyrobiła sobie markę – tanie odtwarzacze z firmy Wicińskiego rozeszły się jak ciepłe bułeczki, w nakładzie prawie 6 milionów sztuk.
Dzisiaj Manta to dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwo od sprzętu multimedialnego, ale nie tylko. Produkuje i rozprowadza m.in. odtwarzacze, nagrywarki, monitory, telewizory, dekodery, tablety i smartfony. W ofercie są też klimatyzatory, kuchenki mikrofalowe, lodówki, pralki i zamrażarki, czyli typowe urządzenia AGD. Spółka nieustannie rozwija sieć sprzedaży o inne kraje - od 2008, jubileuszowego w historii firmy roku, jej produkty są oficjalnie dostępne na rynkach środkowoeuropejskich państw takich jak: Czechy, Estonia i Węgry.
Umysł etyka i dusza społecznika
Bogdan Wiciński przywiązuje dużą wagę do etyki biznesowej. Stoi na stanowisku, że nie jest ona przeszkodą w robieniu interesów, a wręcz przeciwnie, pomaga kierującej się nią osobie w wymyślaniu nowych rozwiązań – We wszystkim co robię przestrzegam etyki biznesowej. Dzięki tej postawię śpię spokojnie, a jak wiadomo zdrowy sen pomaga w generowaniu dobrych pomysłów – zwierzał się w wywiadzie dla portalu Gildia.pl.
W tym samym wywiadzie uderza w dość altruistyczny ton, gdy wypowiada się na temat możliwości zastosowania przyszłych produktów Manty. – Manta nie musi przynosić superwysokiego dochodu z każdego projektu. Teraz mamy możliwość rozwoju produktów, które podniosą poziom edukacji, czy rozwiązań chroniących środowisko – komentuje, ujawniając tym samym, że zależy mu na tym, by produkty jego firmy przynosiły korzyść społeczeństwu i krajowi, w którym Manta zbudowała swoją potęgę. Zresztą, kierowana przez niego firma od lat angażuje się w działalność społeczną, wspierając działania oświatowe i kulturalne, przekazując pomoc finansową na domy dziecka i szpitale oraz sponsorując kluby i drużyny sportowe.
Wiciński wciąż stawia sobie ambitne cele – Chcemy podbić Europę – wyznaje bez zbędnej skromności prezes Manty.