W zeszłym roku fundusze typu venture zainwestowały w USA 48 miliardów dolarów. Czterdzieści osiem okrągłych miliardów. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorcy, spoglądają na Stany tęsknym okiem, by uszczknąć choć trochę z tego tortu. Jednak Polakom rzadko się to udaje. Oto dlaczego tak się dzieje i jak skutecznie dotrzeć do inwestorów za Atlantykiem pytamy dr Louisa Bernemana, założyciela Osage University Partners, filadelfijskiego funduszu wycenianego na ponad 100 milionów dolarów.
Dr Louis Berneman - założyciel Osage University Partners, filadelfijskiego funduszu, który inwestuje w firmy biotechnologiczne. Kieruje również Texelerate, firmą zajmującą się transferem technologii oraz transakcjami licencyjnymi. Wcześniej związany m.in. z University of Pennsylvania, gdzie kierował centrum transferu technologii. Współautor książki “Venture Capital 101”. Studiował na Pennsylvania State University, University of California oraz Columbia University.
Mam niewielką firmę w Polsce, biznes idzie dobrze, ale chcę podbić świat. Dzwonię do amerykańskiego inwestora obracającego milionami dolarów i…
....i możesz zapomnieć o jakichkolwiek pieniądzach.
Bo jestem z dalekiej, egzotycznej Polski?
Nie. Polska nie ma tu nic do rzeczy, chociaż prowadzimy biznes oparty na relacjach, a relacje rzecz jasna mamy silniejsze tam gdzie rezydujemy, czyli po drugiej stronie Atlantyku. Chodzi mi o formę.
Nie mogę dzwonić?
Nie, nigdy nie dzwoń do mnie ani do innych przedstawicieli funduszów VC, jeśli ich nie znasz.
Jak to? Mam numer, mam genialny pomysł, a wasz fundusz na pewno szuka biznesów, w które może zainwestować.
Jasne, że szukamy. Jeśli zadzwonisz, porozmawiamy, ale na tym się skończy. Średnio w Stanach, fundusze VC dostają od 500 do 1000 ofert od właścicieli firm rocznie. Te oferty lądują najczęściej w koszu, chyba że wstawi się za nimi doradca, któremu ufamy.
Ok, nie mogę dzwonić. Co mam zatem zrobić, żebyś dofinansował mój biznes?
Networking, networking i jeszcze raz networking. Wejdź na stronę funduszu, którym jesteś zainteresowany, zobacz czy zainwestował już w firmy o podobnym profilu do twojego. Jeśli tak, poznaj się z właścicielem tej firmy, poproś o przedstawienie inwestorom, to otwiera drzwi. W ten sposób zwiększasz szanse na dofinansowanie albo chociaż na szczery feedback od inwestora.
Dzwonić nie mogę, a co z mediami społecznościowymi? Czy w ten sposób mogę znaleźć inwestora
Jak najbardziej z nich korzystaj. To właśnie dzięki Linkedinowi czy Facebookowi zobaczysz kto zna inwestora, którego poszukujesz lub kto zna kogoś, kto go zna.
Szukanie kogoś, kto nas zaanonsuje. Potem, gdy już jakimś cudem uda się umówić na spotkanie, mamy tylko kilka minut na prezentację biznesu. Brzmi deprymująco.
Ależ skąd. Nie zapominaj, że inwestor ma strategiczny interes w tym, żeby znaleźć firmę, w którą może zainwestować. Jeśli masz polską firmę, zwracaj szczególną uwagę na fundusze, które już tu inwestują, bo to może oznaczać, że inwestowanie w waszym kraju jest elementem ich strategii. Natomiast akurat w naszym przypadku szanse na to, że zainwestujemy w Polską firmę są bliskie zeru.
Dlaczego?
Bo nie mamy biura w Europie, a jego brak uniemożliwiałby sprawne zarządzanie naszą inwestycją. Z reguły inwestujemy w firmy razem z partnerami, z którymi już współpracowaliśmy wcześniej. Chcemy zminimalizować ryzyko. W przypadku Polski nasze opcje są ograniczone, bo tu nie inwestowaliśmy w przeszłości.
Amerykański rynek venture capital w 2014 roku
Raport ‘The Money Tree” przygotowany przez PricewaterhouseCoopers oraz Narodowe Stowarzyszenie VC, pokazuje że 48 miliardów dolarów zainwestowane przez amerykańskie VC w 2014 roku to historyczny rekord. Wartość inwestycji wzrosła aż o 61% w porównaniu z rokiem 2013. Łącznie w zeszłym roku fundusze VC zawarły ponad 4 500 kontraktów.
Najwięcej, bo aż 19.8 miliarda dolarów fundusze VC zainwestowały w firmy z branży gier i oprogramowania. To najwyższa kwota od czasu bańki internetowej u schyłku lat 90-tych. Firmy z branży ICT otrzymały 11.9 miliarda dolarów, co również było najwyższą kwotą zanotowaną od końca lat 90-tych.
Oprócz firm zajmujących się ICT oraz tworzeniem software’u, fundusze VC chętnie inwestowały w firmy biotechnologiczne. Według raportu PWC wartość inwestycji do tego sektora w USA wyniosła ponad 6 miliardów dolarów.
Nie lubicie ryzyka? Eksperci od innowacji często mówią, że to właśnie w USA powstają startupy, takie jak Facebook, Twitter czy Google, bo amerykańscy inwestorzy, w przeciwieństwie do europejskich, lubią ryzyko.
Nikt z nas nie lubi ryzyka. Czy robilibyśmy dokładne due-dilligence gdybyśmy je lubili? Na końcu każdego procesu decyzyjnego dotyczącego inwestycji zestawiamy plusy, minusy oraz potencjalne zagrożenia. Jeśli plusy przyćmiewają minusy, a zagrożenia są możliwe dla nas do zaakceptowania, składamy ofertę. Ale nie sądzę, żeby można było z całą pewnością stwierdzić, że lubimy ryzyko bardziej niż inwestorzy w Europie. Jednak faktycznie, to biznes, w którym ryzyko jest większe niż gdzie indziej, ale i zwrot z inwestycji może być wyższy.
Skoro mowa o profitach, jaki był najbardziej opłacalny interes jaki zrobiliście?
Zainwestowaliśmy w firmę pod nazwą Receptos z San Diego [firma zajmująca się biofarmaceutykami - przyp. red.]. Włożyliśmy w nią kilka milionów dolarów. Na początku tego roku Receptos został sprzedany za 7,2 miliarda dolarów.
Były miliony są miliardy. Całkiem niezła inwestycja.
[śmiech] Tak, całkiem niezła…
TOP 10 Amerykańskie miasta z kasą
Na szczycie tabeli przygotowanej przez magazyn Inc.zaskoczeń nie ma, Dolina Krzemowa potęgą jest i basta. Jednak okazuje się, że wśród amerykańskich miast, w których przedstawiciele funduszy VC są najbardziej aktywni znalazły się również miasta takie jak Boston, Seattle, Provo, Waszyngton czy Chicago.
Top 10 w 2014
1. San Francisco, Kalifornia: $9.32 mld, 506 umów
Wywiad odbył się podczas konferencji Innowacyjna Europa zorganizowanej w Gdańsku między 27 a 28 października przez Koalicję na Rzecz Polskich Innowacji